Szarlatanów w sieci nie brakuje. Przekonywała ludzi, że raka mózgu wyleczyła dietą
Nowy serial Netfliksa rozpoczyna czarna plansza z informacją, że historia inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. W tle słychać desperacki płacz bohaterki. - Lekarze mówią, że nie wiedzą, co robić, bo przeczę ich diagnozom. Dają mi 6 tygodni życia - opowiada Belle, bohaterka "Octu jabłkowego".
W 2012 r. australijska blogerka Belle Gibson przekazała swoim licznym fanom na Instagramie, że zdiagnozowano u niej formę agresywnego, nieoperacyjnego raka mózgu. Lekarze dawali jej 6 tygodni, a maksymalnie 4 miesiące życia. 20-latka poinformowała, że zdecydowała się nie przyjmować chemioterapii, wybrała medycynę alternatywną. Na Instagramie i w licznych wywiadach opowiadała o swojej diecie, ćwiczeniach i naturalnych sposobach leczenia, którymi miała pozbyć się raka.
Gdy dziś świat obśmiewa kobietę z Francji, która dała się oszukać fałszywemu Bradowi Pittowi, niewiele osób pamięta, że zaledwie kilka lat wcześniej miliony ludzi dały się nabrać, że Belle Gibson cudownie wyleczyła raka dobrymi posiłkami i cudownymi miksturami. Zbiła fortunę na swoim imperium wellness, została ambasadorką Apple, wydawała książki, zapraszano ją do programów. Stała się bohaterką australijskiego magazynu "Elle" jako "najbardziej inspirująca kobieta roku", a "Cosmopolitan" dał jej nagrodę za odwagę i nieustraszone działania na rzecz chorych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największe hity Netfliksa. Nadal przyciągają przed ekrany
Kłamstwa, w które uwierzyły miliony ludzi
Gdy Instagram dopiero raczkował (start aplikacji to październik 2010 r.), Gibson jako młoda mama z Australii, której życie nieźle dopiekło, zaczęła opowiadać w sieci swoje historie o walce o zdrowie. Donosiła o autystycznym bracie, chorej mamie, wychowywaniu się bez ojca, zajściu w ciążę w młodym wieku (miała 18 lat) i swojej nowej drodze z daleka od rodziny. Na forum parentingowym wyjawiła też, że zdiagnozowano u niej raka.
Na Instagramie jako "Healing Belle" przyciągała do siebie masę ludzi. Wstawiała piękne zdjęcia jedzenia i dzieliła się swoimi prywatnymi historiami, prowadząc pamiętnik z walki z rakiem. W ciągu roku miała 200 tys. followersów. Szybko przekuła to w intratny biznes.
Gibson wystartowała z własną aplikacją, "The Whole Pantry", gdzie dzieliła się zdrowymi, wegańskimi przepisami. W miesiąc apkę pobrano 200 tys. razy. Potem była umowa z Apple i kontrakt na książkę, którą miała wydać z Penguin Books, uznanym na rynku graczem. Szybko zarobiła pierwszy milion dolarów. Wynajęła dom nad morzem, kupiła bmw i markowe ubrania, zafundowała sobie nowe zęby. Żyć, nie umierać. Sukces trwał w najlepsze, przynosząc setki tys. dolarów zysku.
Belle, jak wspominaliśmy na początku tekstu, była zapraszana do programów, udzielała wywiadów, zgarniała nagrody za swój wkład w pomoc osobom z nowotworami. Wszyscy byli zachwyceni tym, jak młoda mama poradziła sobie z rakiem, zdrowo się odżywiając. Dziś takie historie wielu osobom zapalają w głowie czerwone lampki – a przynajmniej powinny.
Chciwość to pierwszy stopień do ujawnienia
W 2015 r. dziennikarze Beau Donelly i Nick Toscano zaczęli wysuwać podejrzenia przeciwko gwieździe mediów społecznościowych. Dotarli do informacji, że Belle obiecała wpłacić 300 tys. dolarów na pewną organizację charytatywną, ale nigdy tego nie zrealizowała. Potem zaczęły pojawiać się doniesienia o kolejnych nieudanych zbiórkach pieniędzy. Ruszyła lawina domysłów, czy Belle kłamie tylko w sprawie wsparcia działań charytatywnych czy także w swojej sprawie.
Zaczęły pojawiać się artykuły podważające historię influencerki. Wypowiadali się lekarze, jej dawni przyjaciele. Pisano o tym, że nie ma żadnych dowodów na to, że chorowała na raka mózgu. Imperium Belle posypało się. W ciągu miesiąca odcięli się od niej Apple i wydawnictwo. W kwietniu 2015 r. udzieliła wywiadu dla "The Australian Women's Weekly", w którym przyznała, że wszystko o raku było kłamstwem.
To zaledwie procent historii Belle Gibson. Latami próbowano wymusić na niej opłacenie kar finansowych nałożonych przez sąd. Bez skutku. Twierdziła, że jest spłukana. W 2020 i 2021 r. służby zrobiły naloty na jej dom, konfiskując rzeczy, które pokryłyby spłatę kar. Co się z nią stało? W 2020 r. krążył filmik, na którym Gibson zasłania się szalem i twierdzi, że jest... wolontariuszką w Etiopii.
"Ocet jabłkowy" inspirowany tą historią dostępny jest na Netfliksie od 6 lutego. To miniserial składający się z sześciu odcinków. Każdy poprzedza informacja o tym, że jest to produkcja fabularyzowana i jedynie inspirowana prawdziwą historią. Netflix nauczył się na swoim błędzie, który popełnił w przypadku "Reniferka". Prawdziwa stalkerka Richarda Gadda ujawniła się i pozwała giganta, żądając milionów, bo uważa, że wykorzystano jej historię i pozwolono na zidentyfikowanie jej.
Jeden z najdroższych seriali Apple TV+ wrócił! "Rozdzielenie" za bimbaliony dolarów zaskakuje widzów, podobnie jak "The Pitt" od Maxa, który opowiada dramaty z SOR-u. Coś tu jednak nie gra, o czym opowiadamy w "Clickbaicie". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: