Tinto Brass: 82. urodziny ''poety pośladków''

Tinto Brass: 82. urodziny ''poety pośladków''
Źródło zdjęć: © EastNews

26.03.2015 | aktual.: 22.03.2017 10:46

Filmografia każdego wybitnego reżysera ma wiele cech charakterystycznych i przynajmniej jedną szczególną. Coś, dzięki czemu w natychmiast rozpoznajemy styl i automatycznie dopasowujemy do niego nazwisko: znak twórczości, wyrazistą sygnaturę.

Filmografia każdego wybitnego reżysera ma wiele cech charakterystycznych i przynajmniej jedną szczególną. Coś, dzięki czemu w natychmiast rozpoznajemy styl i automatycznie dopasowujemy do niego nazwisko: znak twórczości, wyrazistą sygnaturę.

Dla Alfreda Hitchcocka będą to gościnne występy we własnych filmach – tzw. cameo. Kubrick to powolne travellingi kamery okraszone klasyczną muzyką. Wesa Andersona kojarzymy z obsesyjną wręcz symetrią kadru.

Natomiast Tinto Brass zasłynął jako twórca, który z niezwykłym pietyzmem filmuje… kobiece pośladki.


1 / 6

Znaki szczególne

Obraz
© EastNews

Frywolny humor, afirmacja zmysłowości, voyeryzm posunięty do granic, wszechobecność luster, bezpretensjonalne fabuły, akcja osadzona w mniej lub bardziej odległej przeszłości (od starożytności po lata 50.), rubaszne i apetyczne bohaterki i ich przystojni adoratorzy – często postaci wywiedzione z kart powieści, liczne zbliżenia na kobiece pośladki, włosy łonowe i pod pachami – fetyszyzacja szczegółu, pielęgnowanie kamerą żeńskich krągłości i owłosienia.

Twórczość Brassa to kino witalne, rozerotyzowane, sensoryczne; filmy, które z ludzkiej seksualności czynią podstawowy temat. A jednak tematyki tej nie trywializują, jak tysiące innych, błahych fabułek, ilustrujących tylko najprostsze fantazje, ocierających się o pornografię, tyle że bez genitaliów w kadrze.

Seks ma u Brassa swoje jasne i ciemne strony – o żadnej z nich Włoch nie boi się opowiadać. Ale nie od początku celował w „filmy miłosne”.

2 / 6

Tinto jakiego nie znacie

Obraz
© EastNews

Start z końcem lat 50. w branży miał bezcenny: zrazu terminował jako asystent Rosseliniego i Felliniego, swojego mistrza, z którym się również przyjaźnił.

Debiutował w 1963 roku filmem „Chi lavora è per duto”, eksperymentalnym dramatem, w którym teraźniejszość głównego bohatera mieszała się z jego wspomnieniami i marzeniami o lepszym jutrze. Jako jedyny z jego twórczości trafił na prestiżową listę „100 włoskich filmów, które należy ocalić”.

Początkowo próbował sił w różnych gatunkach; realizował giallo („Col cuore in gola”, 1967), czarne komedie („Nerosubianco”) a nawet science-fiction z elementami mokumentu („Il disco volante”). Jednym z najciekawszych filmów z tego okresu jest „Skowyt” (1968), szalona, surrealistyczna i antywojenna orgia porównywana z dziełami Godarda czy Jodorowskiego.

Subwersywne, polityczne kino spodobało się organizatorom festiwalu w Berlinie, gdzie film został wyświetlony w konkursie głównym w 1970 roku. Rok później kręci „Wakacje” z międzynarodową gwiazdą, Vanessą Redgrave, i odbiera nagrodę na najlepszy film włoski w Wenecji.

3 / 6

Miłość ze swastyką w tle

Obraz
© mat. dystrybutora

Tytułem przełomowym był „Salon Kitty” (1976). Brass, jak wielu innych włoskich twórców, został uwiedziony erotyką III Rzeszy i nakręcił monumentalny film na pograniczu pornografii i kina wojennego, dając tym samym światu jeden z najważniejszych tytułów z nurtu nazisploitation.

Salon Kitty, w którym SS inwigilowało funkcjonariuszy Wermachtu i innych oficjeli, istniał rzeczywiście, a reżyser oparł scenariusz o książkę Petera Nordena. Dziś „Salon…” można odczytywać jako transgresyjną wersję zbliżonych tematycznie „Zmysłów” (1954) Luchino Viscontiego.

Seksualne eksperymenty, wyuzdani oficerowie i wszechobecna czerwień we wnętrzach tytułowego burdelu podkreślały to, o czym rzeczywiście chciał opowiedzieć Brass: nierozłączność ideologii faszystowskiej i perwersyjnego seksu.

4 / 6

Cesarz porno

Obraz
© mat. dystrybutora

Najsłynniejszym filmem Brassa, choć najmniej lubianym przez samego zainteresowanego, pozostaje „Kaligula” (1979) z plejadą pierwszorzędnych aktorów, jak Malcolm McDowell, Helen Mirren, Peter O'Toole czy John Gielgud w rolach głównych. „Kaligula” to „Upadek Cesarstwa Rzymskiego” w wersji XXX, choć nie taka była pierwotna idea.

Producentowi, Bobowi Guccione, wydawcy Penthouse’a, nie podobał się gotowy materiał, więc na własną rękę postanowił dokręcić sceny w wydaniu hardcore. Brass i scenarzysta filmu, Gore Vidal, rozpoczęli długą batalię przeciwko Guccione, który zakończyła się tym, że nazwisko pisarza zostało usunięte z oryginalnego tytułu („Gore Vidal’s Caligula”).

Po trzech latach żmudnej produkcji i przepychanek, film ujrzał światło dzienne pod koniec 1979 roku. Oburzenie wielu krytyków i aura skandalu przyczyniła się do tryumfu: „Kaligula” jest największym sukcesem kasowym Brassa i jedynym filmem, który na stałe zapisał się na kartach historii kina.

5 / 6

Frywolna Lola i inne laski z naszej paki

Obraz
© AFP

- Filmy erotyczne są ważne, tylko ludzie – w swojej pruderii – nie chcą do siebie dopuścić takiej myśli. A przecież jest mnóstwo do odkrycia w tej dziedzinie – mówił w jednym z wywiadów.

Od czasu realizacji „KaliguliBrass poświęcił się kinu zmysłowemu. Oprócz monumentów w postaci wymienionych filmów, kojarzony jest głównie z takimi tytułami jak „Miranda” (1985), „Paprika” (1991), „Cosi fan tutte” (1992), „Mężczyzna, który patrzy” (1994, z polską modelką, Katarzyną Kozaczyk w jednej z ról) czy „Frywolna Lola” (1998). W większości z nich przyjmuje perspektywę kobiecą – jego bohaterki są kobietami wyzwolonymi, rozpustnymi, przekonanymi o własnych racjach, a Brass równą uwagę poświęca analizie ich charakterów jak i pełnych kształtów.

- Może zabrzmi to banalnie, ale kobiety cały czas mnie inspirują. Są motorem napędowym mojego życia – spowiadał się polskiemu dziennikarzowi na festiwalu „Cinergia” w Łodzi, gdzie kilka lat temu pokazano retrospektywę jego twórczości.

6 / 6

Pupa w trójwymiarze

Obraz
© EastNews

W styczniu 2010 ogłosił, że nakręci pierwszy włoski film w trójwymiarze, do tego pornograficzny. Miał wrócić do „porzuconego projektu o rzymskim cesarzu, który został zdetronizowany przez Amerykanów”. Chodzi oczywiście o remake „Kaliguli”.

Budżet wyceniono na 6 milionów dolarów, zdjęcia miały rozpocząć się krótko po zapowiedzi, ale póki co nie słychać nic o efektach pracy.

Co ciekawe, mniej więcej w tym samym czasie plany realizacji pierwszego filmu porno w 3D ogłosił również kontrowersyjny francuski twórca Gaspar Noe (a swoistym ćwiczeniem stylistycznym przed tym były finalne sceny „Wkraczając w pustkę”, w którym kamera penetrowała pochwę od środka podczas stosunku). Przypadek?

Jacek Dziduszko

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (38)