Tłumy w kinach. Krytycy chcieli ten film pogrążyć
Każdego roku krytycy w Hollywood typują jeden lub dwa filmy, które z różnych powodów należy pogrążyć, nim jeszcze można je będzie obejrzeć na pokazach prasowych. Od kilku miesięcy polowali na produkcję "Uncharted", która wbrew ich intencjom cieszy się w kinach bardzo dużą popularnością.
Wróżono, że "Uncharted" poniesie spektakularną klęskę. Być może dlatego, że od początku były z nim jakieś problemy. Przez kilka lat słyszeliśmy, że studio Sony zabiera się za ekranizację przygód Nathana Drake'a, bohatera serii gier komputerowych, męskiego odpowiednika Lary Croft. Pierwotnie gwiazdą projektu miał być Mark Wahlberg, ale ostatecznie w tytułowej roli zastąpił go Tom Holland, który w chwili podpisania umowy był świeżo po sukcesie ekranizacji komiksu "Spider-Man: Homecoming" (2017 r.). Wahlberg pozostał jednak w obsadzie filmu.
Samo pisanie scenariusza zajęło kolejne 2 lata. W końcu powstała wersja, która została zaakceptowana przez wytwórnię i projekt dostał zielone światło. Prace rozpoczęto od… zmian w scenariuszu oraz poszukiwań reżysera. A te okazały się wyjątkowo żmudne. Już wówczas krążyła po Hollywood opinia, że "Uncharted" to "gorący ziemniak", którym można się sparzyć. Z reżyserowania filmu zrezygnował m.in. David O. Russell, nominowany do Oscara za "Fightera", "Poradnik pozytywnego myślenia" oraz "American Hustle". W końcu zadania podjął się Ruben Fleischer, twórca "Venoma".
"Uncharted" (2022) - zwiastun filmu
Hollywoodzka prasa miała więc o czym pisać i zaczęła filmowi "dopingować". Jego budżet, po kolejnych problemach i wydłużeniu okresu zdjęciowego, urósł do 120 mln dol. "Uncharted" stał się idealnym kandydatem na finansową klapę roku. Pierwotnie ekranizacja popularnej serii gier wideo miała się pojawić w kinach w grudniu 2020 r. W tym samym momencie, co "West Side Story". Jednak z powodu pandemii koronawirusa, premiera filmu była kilkakrotnie przekładana. Musical Stevena Spielberga zadebiutował z rocznym opóźnieniem (poniósł w kinach klęskę), a na "Uncharted" wciąż trzeba była czekać.
Pierwszy zwiastun filmu z Tomem Hollandem i Markiem Wahlbergiem został oczywiście źle przyjęty przez krytyków. Ale i widzowie nie byli nim zachwyceni. Jego popularność na YouTubie, w porównaniu do innych hollywoodzkich produkcji, była bardzo mała. Rzeczywiście, wszystko wskazywało na to, że "Uncharted" polegnie w kinach. Tymczasem stało się inaczej.
Podczas premierowego weekendu ekranizacja gry wideo zarobiła w amerykańskich kinach 44,2 mln dol. Wraz z prognozowanymi wpływami w poniedziałek 21 lutego, który w Stanach jest dniem wolnym od pracy (Dzień Prezydentów), "Uncharted" będzie miał na koncie ponad 50 mln dol. To najlepszy rezultat otwarcia osiągnięty w tym roku. Na poziomie wyniku "Nie czas umierać", który był jednym z największych przebojów ubiegłego sezonu.
"Uncharted" bardzo dobrze radzi sobie również poza USA. Na rynku zewnętrznym zebrał już 88 mln dol., co oznacza, że na jego koncie znajduje się około 140 mln dolarów. O finansowej porażce nie może być już mowy. Film stał się przebojem.
Krytycy nie zmienili jednak zdania na jego temat. Na portalu Rottentomatoes "Uncharted" otrzymał jedynie 39 proc. pozytywnych recenzji. Dziennikarze przyznają wprawdzie, że pod względem technicznym jest poprawnie zrealizowany, ma dobre tempo i "da się go obejrzeć bez bólu". Tyle że "Uncharted" niczym nie wyróżnia się na tle innych tego typu produkcji. Nie ma w sobie nic oryginalnego. Jest krewniakiem "Lary Croft", ubogą wersją "Indiany Jonesa", kopią "Skarbu narodów". Bohaterowie filmu rozwiązują więc kolejne łamigłówki, akcja filmu przeskakuje z jednego atrakcyjnego miejsca w drugie, skomplikowane mechanizmy odkrywają kolejne tajemnice, a za bohaterami podążą grupa przestępców, która materializuje się po pokonaniu przez Nathana Drake'a kolejnej przeszkody.
Mimo to widzom "Uncharted" się podoba. Świadczy o tym nie tylko wysoka frekwencja w kinach, ale także dobre oceny i opinie na portalach filmowych. Na Rottentomatoes produkcja z Tomem Hollandem zebrała od widzów aż 90 proc. pozytywnych ocen.
Tom Holland, niewysoki, wyglądający wciąż jak nastolatek, urodzony w Wielkiej Brytanii 25-letni aktor, stał się niespodziewanie najpopularniejszą postacią w Hollywood. Analitycy rynku kinowego nie mają wątpliwości, że to on uratował film przed finansową klapą. W tym tygodniu w pierwszej trójce amerykańskiego box office'u znajdują się dwa tytuły, w których jest gwiazdą: "Uncharted" oraz "Spider-Man: Bez drogi do domu".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Co ciekawe, pojawienie się w kinach nowego filmu z Hollandem sprawiło, że popularność ekranizacji komiksu wzrosła. Najnowszy "Spider-Man", który wyświetlany jest już od 10 tygodni, w sumie zarobił w Stanach ponad 770 mln dol. Na liście wszech czasów sklasyfikowany jest na 3. miejscu. Za "Gwiezdnymi wojnami: Przebudzeniem mocy" oraz "Avengers: Koniec gry".