Ten film zarobił fortunę. Taki sukces w okresie pandemii? To jeszcze nie koniec

Ten film pozwolił zachować pracę wielu ludziom. "Spider-Man: Bez drogi do domu" na całym świecie zarobił już blisko 1,7 mld dol. i stał się jednym z największych przebojów w historii kina. Tak spektakularnego sukcesu w dobie pandemii nikt się nie spodziewał.

W filmie "Spider-Man: Bez drogi do domu" powrócili starzy przeciwnicy superbohatera
W filmie "Spider-Man: Bez drogi do domu" powrócili starzy przeciwnicy superbohatera
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | materiały prasowe

Od razu zaznaczmy, że sytuacja przemysłu kinowego na całym świecie w okresie pandemii wciąż pozostawia wiele do życzenia. Wprawdzie w stosunku do 2020 r. światowy rynek zanotował 74-proc. wzrost dochodów, jednak w porównaniu do lat wcześniejszych udało się jedynie odbudować 50-60 proc. wartości rynku kinowego. Jak twierdzą analitycy finansowy, wielkie hollywoodzkie wytwórnie od dwóch lat nie wypracowują zysków (wspomagają się sprzedażą filmów na platformy streamingowe), co w dłuższej perspektywie może oczywiście doprowadzić do ich bankructwa.

W trudnej sytuacji znajdują się również kina. One nie mogą liczyć na dodatkowe wpływy ze sprzedaży filmów na platformach streamingowych. Co więcej, internetowe serwisy filmowe stanowią dla nich coraz silniejszą konkurencję. Dlatego taki film jak "Spider-Man: Bez drogi do domu" stał się dla kin na całym świecie prawdziwym zbawieniem.

"Spider-Man: Bez drogi do domu" pojawił się w kinach 17 grudnia 2021 r. Tak więc od czasu jego premiery minął już ponad miesiąc. Tymczasem ekranizacja komiksu podczas minionego weekendu dalej jest najpopularniejszym tytułem w amerykańskich kinach. Po tygodniowej przerwie, podczas której filmem numer jeden była kolejna część "Krzyku", "Spider-Man" odzyskał pozycję lidera, ponownie notując bardzo mały spadek popularności. W sumie za oceanem ekranizacja komiksu zarobiła już 721 mln dol. W całej współczesnej historii Hollywood więcej pieniędzy zgarnęły tylko trzy tytuły: "Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy", "Avengers: Koniec gry" oraz "Avatar".

Natomiast na całym świecie wpływy z dystrybucji kinowej "Spider-Man: Bez drogi do domu" sięgnęły już 1,7 mld dol. To także jeden z najlepszych wyników w historii. Dodajmy, że druga najpopularniejsza hollywoodzka produkcja czasów pandemii "Nie czas umierać" zarobiła w kinach 774 mln dol.

Od razu można postawić pytanie: dlaczego akurat "Spider-Man: Bez drogi do domu" rozbił bank i sprawił, że sale kinowe na całym świecie zapełniły się widzami, jak za starych, dobrych czasów przed pandemią koronawirusa?

Pierwszy powód, najbardziej oczywisty. "Spider-Man: Bez drogi do domu" to ekranizacja komiksu. Nie sposób nie zauważyć, że w okresie pandemii największą popularnością cieszą się właśnie tego typu produkcje. Nieraz zwracaliśmy uwagę, że po otwarciu kin po lockdownie widownia składa się w zdecydowanej większości z osób poniżej 25. roku życia, a ich preferencje filmowe ograniczają się w praktyce do jednego rodzaju produkcji. Obraz z Tomem Hollandem i Zendayą w najwyższym stopniu potrafił wykorzystać cały potencjał współczesnej widowni w okresie pandemii.

"Spider-Man: Bez drogi do domu", podobnie jak nagrodzona Oscarem animacja "Spider-Man Uniwersum", wykorzystuje pomysł światów równoległych, co pozwoliło sięgnąć po postaci i aktorów, którzy pojawili się we wcześniejszych filmach. Na ekranie możemy więc ponownie zobaczyć Zielonego Goblina (Willem Defoe) z filmu "Spider-Man" Sama Raimi z 2002 r., Doktora Octopusa (Alfred Molina) ze "Spider-Mana 2", Sandmana (Thomas Haden Church) ze "Spider-Mana 3", Electro (Jamie Foxx) z "Niesamowitego Spider-Mana 2", ale przede wszystkim dwóch poprzednich Spider-Manów, czyli Tobeya Maguire'a oraz Andrew Garfielda.

Ten koncepcyjny zabieg sprawił, że do kin wybrali się także widzowie, którzy pasjonowali się przygodami Człowieka Pająka przed kilkunastu laty. A teraz znajdują się już w grupie wiekowej, która w ostatnich miesiącach przestała oglądać filmy na dużym ekranie.

Ogromnym atutem filmu są też jego główni bohaterowie, w których wcielają się Tom Holland i Zendaya. Można zaryzykować twierdzenie, że tworzą oni najpopularniejszą obecnie hollywoodzką parę. Na pewno wśród młodej widowni.

Wszystkie wymienione wyżej elementy złożyły się na marketingową petardę, która w bożonarodzeniowym okresie (kolejny atut) eksplodowała w kinach na całym świecie. Świetne recenzje krytyków są już właściwie jedynie "wisienką na torcie". W serwisie filmowym Rottentomateos "Spider-Man: Bez drogi do domu" od recenzentów otrzymał 93 proc. pozytywnych recenzji, zaś od widzów aż 98 proc.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)