Tomasz Schuchardt o roli w "Breslau": "To był rozmach, jakiego wcześniej nie spotkałem"
Tomasz Schuchardt wcielił się w główną rolę w pierwszym polskim serialu Disney+ "Breslau". W produkcji, której akcja osadzona jest w 1936 r. aktor gra komisarza Franza Podolsky'ego, który jest na tropie seryjnego mordercy. W rozmowie z WP opowiedział o swoim bohaterze. Serial jest już dostępny na Disney+
Serial "Breslau" 12 września trafił na platformę Disney+. Tomasz Schuchardt wciela się w nim w główną rolę - komisarza Podolsky'ego, który tropi seryjnego mordercę. W rozmowie z Wirtualną Polską aktor opowiedział o swojej roli.
- Chcieliśmy zaproponować detektywa, którego jeszcze u nas nie było - powiedział Schuchardt. - Ważne było, żeby widz mógł za nim podążać, dlatego musiał mieć jakieś pozytywne cechy. Daliśmy mu poczucie sprawiedliwości i szczerość w miłości. On naprawdę kocha swoją żonę Lenę i wierzy w sprawiedliwość. A potem stopniowo go "łamaliśmy": przez nałogi, naiwność, wiarę, że system nie ma znaczenia. Tak powstała ta, myślę, że ciekawa, postać.
Aktor opowiedział też o miłości Podolsky'ego do jego żony Leny. - Ich relacja to sinusoida emocji. Jest jak napięta guma, która raz się rozciąga, raz kurczy - opowiadał Schuchardt. - Oni są na siebie skazani, a jednocześnie przeklęci [...]. Tam zawsze musi wydarzyć się coś mocnego, ta "bomba" wisi w powietrzu. Prywatnie jestem w długoletnim związku i wiem, że takie relacje nigdy nie są łatwe, ale dobrze przepracowane dają ogromne korzyści.
Ogromne wrażenie w "Breslau" robią scenografia i kostiumy. Aktor zdradził, jak mu się pracowało na planie: - kiedy wszedłem na plan, byłem na prawdziwej ulicy, a nie w fragmencie dekoracji. Można było kręcić w pełnym zakresie 360 stopni. Wszystko było dopracowane do najmniejszego szczegółu. To był rozmach, jakiego wcześniej nie spotkałem. Dawało mi to ogromną swobodę. Mogłem zaproponować reżyserowi, że przejdę w inne miejsce, a on mówił: "Spróbuj, a my to nakręcimy". To było niezwykle otwierające doświadczenie.
Dodał też, jak pracowało mu się na planie serialu osadzonego w 1936 r., pośród licznych nazistowskich emblematów, które wówczas pojawiały się na ulicach współczesnego Wrocławia, a wtedy niemieckiego Breslau. - My, Polacy, mamy tę historię pod skórą. Nawet jeśli to odtwarzamy, ona wciąż w nas rezonuje. Dziedziczymy te traumy. To było wstrząsające, ale jednocześnie majestatyczne. Cieszę się, że w serialu te symbole są tłem, a nie głównym motywem.
Rozmawiała: Karolina Stankiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski
Miliony wyświetleń "Obcy: Ziemia", katastroficzny finał "I tak po prostu" i mieszane uczucia po "Nagiej broni". O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: