Vanessa Aleksander o filmie "Dom dobry" i Wojtku Smarzowskim. "Nie zgadzam się z jego wizją, ale ten film był potrzebny"
Vanessa Aleksander już obejrzała "Dom dobry", który zrobił na niej oszałamiające wrażenie. Aktorka w rozmowie z WP przyznała, że najnowszy dramat Wojtka Smarzowskiego jest "przerażający", ale cieszy się z dużego zainteresowania produkcją wśród widzów. – To trudny i przerażający, ale potrzebny film – powiedziała.
Vanessa Aleksander podzieliła się swoimi wrażeniami po obejrzeniu "Domu dobrego", w którym Wojtek Smarzowski przedstawił codzienność kobiety żyjącej w przemocowym domu. Aktorka w rozmowie z Filipem Borowiakiem już na starcie podkreśliła, że ma zupełnie inne spojrzenie na świat od uznanego reżysera.
Vanessa Aleksander o filmie "Dom dobry": to przerażający film
Vanessa Aleksander przyznała, że "generalnie nie zgadza się z wizją świata, którą Wojtek Smarzowski przedstawia w swoich filmach", bo uważa, że "świat jednak jest dobry i jest w nim więcej światła niż ciemności". – "Dom dobry" jest niezbędny, jest trudny i przerażający, ale potrzebny. Byłam na tym filmie z kimś, kto wychowywał się dokładnie w takim domu i powiedział, że to w ogóle nie jest hiperbolizacja i wyolbrzymienie, bo tak wygląda życie z przemocowcem. (…) To przerażający film i bardzo się cieszę z wyników, które robi, bo to oznacza, że jak najwięcej zderzy się z tym obrazem. Obawiam się, że znaczna część widzów będzie umiała odnaleźć się w tej historii – powiedziała.
Zwyciężczyni 28. edycji "Tańca z gwiazdami" stwierdziła, że brutalność pokazana w "Domu dobrym" była potrzebna, bo pokazuje to, z czym mierzyła się filmowa Gosia. "To wizualizowało to, jakim to jest doświadczeniem dla głównej bohaterki. Wyobrażam sobie, że [Agata Turkot – przyp. red.] musiała być przeorana, grając tak uczciwie taką bohaterkę. Od razu po wyjściu z kina napisałam jej, że doceniam taką uczciwą pracę i że moim cichym marzeniem jest to, że będziemy razem pracować" – podkreśliła.
Vanessa Aleksander na koniec stwierdziła, że chętnie zagrałaby rolę Gośki w "Domu dobrym". – Znając siebie, potraktowałabym to jako wyzwanie zawodowe. Im bardziej złożona rola, tym bardziej jest dla mnie atrakcyjniejsza, więc podjęłabym się jej, natomiast myślę, że byłoby to dla mnie bardzo trudne. (…) Jeśli praca przy "Hejterze" u Jana Komasy była dla mnie tak destabilizującym doświadczeniem, że śniły mi się zamachy na moją rodzinę i otarłam się o depresję, to podejrzewam, że tutaj byłoby podobnie – podsumowała.