Magazyn WP FilmTOP 10: W tych filmach seks nie był udawany. Aktorzy poszli na całość

TOP 10: W tych filmach seks nie był udawany. Aktorzy poszli na całość

Sceny łóżkowe to dla wielu filmowców i aktorów jedno z największych wyzwań w ich pracy. Przełamanie bariery wstydu, pokazanie się przed kamerą w całej okazałości i zagranie dosłownie każdym fragmentem swego ciała to coś, z czym mierzą się nieliczni aktorzy. Reżyser, który chce mieć takie sceny w swoim filmie, staje przed równie wielkim wyzwaniem. Musi bowiem sprawić, by widz poczuł napięcie między bohaterami i dostrzegł realizm, a nie groteskę.

TOP 10: W tych filmach seks nie był udawany. Aktorzy poszli na całość
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Zdarza się, że aby osiągnąć najlepszy efekt w scenach łóżkowych, reżyser namawia aktorów do odbycia prawdziwego stosunku! Bez udawania, niewidocznej bielizny i chowania wszystkiego pod kołdrą. Mainstreamowe kino zna wiele przypadków, w których twórcy łamią tabu i decydują się na pełen naturalizm. Prezentujemy mniej lub bardziej znane filmy o miłości, w których sceny łóżkowe potraktowano bardzo serio. Czy twórcy nie przekroczyli granicy dobrego smaku? Którzy znani aktorzy zdecydowali się „pójść na całość” przed kamerą? Tego dowiecie się poniżej.

Love (2015), reż. Gaspar Noe

Twórcy ”Love” zrobili wszystko, by o filmie mówiło się w kontekście skandalu. Na jednym z plakatów umieszczono kobiecą dłoń trzymającą penisa po wytrysku. Przed premierą krążyły plotki, że aktorzy wcielający się w trójkę kochanków zostali wyłonieni po długim castingu i byli gotowi na prawdziwe zbliżenie przed kamerą. Mówiło się również, że sceny seksu powstawały godzinami.

Sam reżyser tłumaczył, że sceny seksu są dla niego jedynie dodatkiem, niezbędnym narzędziem do opowiedzenia historii trójki kochanków. I rzeczywiście, w filmie pojawiają się dosłowne ujęcia, ale jest ich zaledwie kilka. Tym niemniej Gaspar Noe zasłużył na potępienie ze strony pruderyjnych widzów i ciekawość wszystkich tych, którzy szukają mocnych wrażeń w mainstreamowym kinie.

Antychryst (2009), reż. Lars von Trier

Ceniony reżyser, który niesymulowany seks pokazał już w 1998 r. w „Idiotach”, sięgnął po ten środek wyrazu także w kontrowersyjnym „Antychryście” z 2009 roku. Obraz z Willemem Dafoe i Charlotte Gainsbourg w rolach głównych wzbudził mieszane uczucia widowni nie tylko przez realistyczne sceny łóżkowe, w których głównych bohaterów zastępowali dublerzy.

Obraz
© Materiały prasowe

Przekroczeniem granicy smaku dla wielu widzów była scena odcinania nożyczkami łechtaczki przez masturbującą się kobietę. Oceny „Antychrysta” są wyjątkowo niejednoznaczne, a o samym von Trierze mówiło się zarówno w kontekście upadku wielkiego reżysera, jak i niezrozumianego geniusza.

Nimfomanka (2013), reż. Lars von Trier

Cztery lata po wieszczeniu końca Larsa von Triera duński artysta uderzył z nowym, równie kontrowersyjnym obrazem. Reżyser po raz kolejny spotkał się na planie z Charlotte Gainsbourg, która wcieliła się w tytułową nimfomankę, gotową na najbardziej wyuzdane zbliżenia.

Obraz
© Materiały prasowe

W jednym z wywiadów aktorka przyznała, że miała opory przed pojawieniem się przed kamerą w całej okazałości. Nie przeszkadzało jej jednak, że jej twarz zostanie zmontowana z ciałem aktorki porno, która zagrała między innymi w scenie podwójnej penetracji z dwoma czarnoskórymi mężczyznami.

Brown Bunny (2003), reż. Vincent Gallo

Piętnaście lat temu Vincent Gallo , aktor występujący u takich reżyserów jak Coppolla czy Skolimowski, postanowił napisać, wyreżyserować i zagrać główną rolę w obrazie zatytułowanym „Brown Bunny”. Gallo, z budżetem na poziomie 10 milionów dolarów, uznał, że motorem napędowym jego produkcji będzie skandal, jaki miała wywołać prawdziwa scena seksu oralnego, w której towarzyszyła mu Chloe Sevigny.

Niestety, kontrowersyjna scena seksu nie sprzedała filmu szerokiej publiczności. „Brązowy królik” został zmiażdżony przez krytykę, przyniósł twórcom straty finansowe i zdecydowanie nie przysporzył Gallo nowych fanów.

Kaligula (1979), reż. Tinto Brass, Bob Guccione

”Kaligula” to przełomowy film, który jako pierwszy w historii mógł się pochwalić gwiazdorską obsadą (Malcolm McDowell, Helen Mirren, Peter O'Toole) i scenami pornograficznymi. Co ciekawe, ostateczny charakter filmowej historii o niesławnym cesarzu jest zasługą producenta Boba Guccione, który w owym czasie był również wydawcą magazynu Penthouse.

Obraz
© Materiały prasowe

Guccione doszedł do wniosku, że film o Kaliguli musi mieć w sobie więcej pieprzu, dlatego stanał za kamerą i dokręcił sześciominutową scenę niesymulowanej orgii. Nic więc dziwnego, że „Kaligula” jest po dziś zakazany w niektórych regionach.

Imperium zmysłów (1976), reż. Nagisa Oshima

”Imperium zmysłów” to ciekawy przykład na to, w jaki sposób filmowcy starają się obchodzić zakazy i łamać tabu, by móc opowiedzieć kontrowersyjną historię i dotrzeć z nią do szerokiej publiczności. Obraz japońskiego reżysera Nagisy Oshimy skupiał się na wątku morderczyni, która po zabiciu swojego kochanka odcięła mu penisa.

Ze względu na japońską cenzurę część produkcji została zrealizowana we Francji. Dzięki temu w ”Imperium zmysłów” znalazło się wiele scen niesymulowanego seksu, które sprawiły, że obraz Oshimy pozostaje jednym z najważniejszych filmów poruszających tematykę erotyki, seksualności i morderczej obsesji.

Intymność (2001), reż. Patrice Chereau

Zdobywca Złotego Niedźwiedzia na Festiwalu Berlinale w 2001 roku to nietuzinkowa opowieść o miłości, pożądaniu, zmysłowości. ”Intymność”, z Markiem Rylancem i Kerry Fox w rolach głównych, bazowała w dużej mierze na prawdziwych zbliżeniach aktorów, ale reżyser nie wykorzystał tych scen do wywołania taniego skandalu czy przekraczania granic dobrego smaku.

Historia dwójki nieznajomych, która spotyka się regularnie tylko po to, by uprawiać niezobowiązujący seks, pokazała widzom i krytykom, że naturalizm w scenach łóżkowych jest często kluczowym elementem. I nie musi być wykorzystywany do gorszenia części widowni.

Życie Adeli (2013), reż. A. Kechiche

”Życie Adeli” powstało na podstawie komiksu Julie Maroh, opowiadającego o związku dwóch młodych lesbijek. Odtwórczyni tytułowej roli, 19-letnia Adele Exarchopoulos, powiedziała w jednym z wywiadów, że sceny seksu były dla niej często upokarzające i że momentami czuła się jak prostytutka.

Obraz
© Materiały prasowe

Ekranizacja komiksu nie przypadła do gustu autorce pierwowzoru. Jej zdaniem sceny seksu były sztuczne i pozbawione uczuć. Zamiast stanowić ważny element w opowieści o więzi między dwoma dziewczynami, reżyser pokazał pseudolesbijski seks zbliżony do pornografii – oceniała Maroh.

Gift (1966), reż. Knud Leif Thomsen

„Gift”, znany za oceanem jako „Venom”, to jeden z pierwszych duńskich filmów głównego nurtu, w którym reżyser zdecydował się na ukazanie niesymulowanych scen łóżkowych. Historia pokazała, że nie był to tani, skandaliczny chwyt.

Knud Leif Thomsen, który miał już na koncie premierowe pokazy swoich filmów na festiwalach w Moskwie i Berlinie, został doceniony za ten odważny komentarz duńskiego społeczeństwa lat 60. W 1967 roku zasiadł w jury 17. Festiwalu Filmowego w Berlinie, na którym nota bene statuetkę Złotego Niedźwiedzia otrzymał Jerzy Skolimowski.

Gwałt (2000), reż. Virginie Despentes i Coralie Trinh Thi

Film, który w polskich kinach był dozwolony dla widzów powyżej 21. roku życia, opowiada historię dwóch kobiet przemierzających Francję, wykorzystujących seksualnie i mordujących przypadkowych ludzi. O „Gwałcie” zrobiło się głośno między innymi ze względu na obsadę: w główne bohaterki wcieliły się aktorki porno, ponadto Ian Scott, jeden z filmowych gwałcicieli ma na swoim koncie ponad 700 filmów dla dorosłych. Siedząca za kamerą Coralie Trinh Thi także wywodziła się z tego środowiska.

Nic dziwnego, że taka ekipa była gotowa do pokazania seksu w całej okazałości. Dystrybutorzy w niektórych krajach musieli wycinać niektóre fragmenty, by „Gwałt” mógł trafić do kin (na przykład w Hongkongu wycięto 2 minuty 35 sekund filmu, a w Wielkiej Brytanii jedynie 10 sekund). Ostatecznie film zebrał negatywne recenzje i jest dziś pamiętany wyłącznie przez pryzmat skandalu, a nie wartości artystycznych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (41)