Czy hollywoodzcy scenarzyści są drugim Stanisławem Lemem albo Douglasem Noelem Adamsem, który w „Autostopem przez galaktykę” przewidział wynalezienie tabletu?
Z samej definicji kino science fiction opiera się na przypuszczeniach i domysłach. Wyprawy w najdalsze zakątki kosmosu lub wysoce zaawansowana technologia to tylko niektóre z atrakcji, które miały czekać na nas w niedalekiej przyszłości. Czy tak się rzeczywiście stało?
Czy hollywoodzcy scenarzyści są drugim Stanisławem Lemem albo Douglasem Noelem Adamsem, który w „Autostopem przez galaktykę” przewidział* wynalezienie tabletu?*
Ponieważ akcja niektórych filmów sf nakręconych kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu rozgrywa się w latach dwutysięcznych, postanowiliśmy skonfrontować owe wizje scenarzystów z naszą teraźniejszością. Dziś sprawdzamy, czy pomysły twórców naprawdę były prorocze.
''2010: Odyseja kosmiczna'', reż. Peter Hyams, 1984
Jak wynika z fabuły opus magnum Stanleya Kubricka, już w 2001 roku mieliśmy latać na Jowisza oraz konferować z superinteligentnymi komputerami. Które, jak pewnie pamiętacie, mogą okazać się śmiertelnie niebezpieczne.
W 1984 roku „Odyseja kosmiczna 2001” doczekała się kontynuacji, która zdaniem wielu okazała się jednym z najbardziej niepotrzebnych sequeli w historii kina.
Tak czy inaczej, „2010: Odyseja kosmiczna” powiela nieprawdopodobieństwa części pierwszej dodając kolejne błędne przewidywania. Zdaniem twórców jesteśmy właśnie w przededniu III wojny światowej, wywołanej konfliktem na linii Moskwa - Waszyngton. Czy o czymś nie wiemy?
''Łowca androidów'', reż. Ridley Scott, 1982
Genialny obraz Ridleya Scotta może i jest arcydziełem kinematografii, jednak w kwestii profetycznej leży na całej linii.
Być może jesteśmy zbyt sceptyczni, ale nie chce nam się wierzyć, że za sześć lat Ziemia będzie miała kosmiczne kolonie, w których będą pracować androidy o aparycji młodziutkiej Daryl Hannah. Jakkolwiek zachęcająco by to nie brzmiało.
Z drugiej strony musimy być sprawiedliwi. Kilka lat temu firma Terrafugia przeprowadziła testy latającego samochodu. Może rzeczywiście niedługo wzbijemy się nim w powietrze?
''Zielona pożywka'', reż. Richard Fleischer, 1973
Akcja filmu Richarda Fleischera rozgrywa się w 2022 roku w Nowym Jorku.Zdaniem twórców za dziewięć lat populacja Wielkiego Jabłka wzrośnie do 40 mln obywateli.
Z oficjalnych danych statystycznych pochodzących z 2010 roku wynika, że Nowy Jork zamieszkiwało trzy lata temu trochę ponad 8 mln ludzi.
Oznacza to tylko jedno. Przez kolejną dekadę nowojorczycy muszą wziąć się ostro do roboty. Najlepiej, żeby ciągle padało.
''Powrót do przyszłości II'', reż. Robert Zemeckis, 1989
Oto, co zdaniem Roberta Zemeckisa będzie miało miejsce już za dwa lata. Na ekrany wejdzie długo oczekiwany sequel „Szczęk”.
Niestety, abyśmy mogli obejrzeć „Szczęki 19”, musi najpierw powstać 15 (!) innych filmów. W dwa lata? Naprawdę trudno w to uwierzyć.
Zdolność do kontrolowania pogody również wydaje się niezbyt możliwa do osiągnięcia w tak krótkim czasie. Podobnie jak wyprodukowanie niesamowitych latających hoverboardów i samosuszącej się kurtki.
''Wyspa'', reż. Michael Bay, 2005
W 2019 roku u Ridleya Scotta w Los Angeles sieją spustoszenie replikanci.
W filmie Michaela Baya akcja dzieje się w tym samym miejscu i czasie, z tą różnicą, że mamy do czynienia ze zbiegłymi klonami.
Podczas gdy pewne formy klonowania ludzi z pewnością będą kiedyś możliwe, to wydaje się, że sześć lat to jednak zbyt mało czasu, aby wyhodować w próbówce kolejną Scarlett Johansson. Niemniej trzymamy za to kciuki.
''Wyścig śmierci 2000'', reż. Paul Bartel, 1975
Stany Zjednoczone dwutysięcznego roku zdaniem Rogera Cormana są państwem faszystowskim, a najpopularniejsza rozrywka to śledzenie wyścigów, w których punkty zdobywa się rozjeżdżając przechodniów i eliminując pozostałych zawodników.
Mimo że śledzimy wiadomości dość skrupulatnie, nic podobnego nie rzuciło nam się w oczy. Nie jest jednak powiedziane, że takie zawody nigdy nie zyskają na popularności. Sytuacja w jakiej znalazły się filmowe Stany, była spowodowana krachem ekonomicznym.
Brzmi znajomo? Może już niedługo Amerykanie zaczną baczniej rozglądać się przechodząc przez ulicę?
''12 małp'', reż. Terry Gilliam, 1995
Zgodnie z wizją Terry’ego Gilliama w 1996 roku miała wyginąć praktycznie cała nasza populacja. Powód? Śmiercionośny wirus.
Okazuje się, że 1996, kiedy film wszedł od polskich kin, był całkiem spokojnym rokiem. Jedynym wydarzeniem, które można porównać do globalnej zarazy, było ukazanie się debiutanckiego singla Spice Girls.
''Człowiek przyszłości'', reż. Chris Columbus, 1999
Kolejne obiecanki-cacanki. Zdaniem scenarzysty Nicholasa Kazana już od ośmiu lat wszelkie prace domowe, w tym sprzątanie i zmywanie, powinny wykonywać za nas humanoidalne roboty.
I co? W zamian w 2005 roku na rynek wprowadzono Roombę – skrzyżowanie odkurzacza i „nowoczesnego robota”, które przypomina bardziej frisbee niż androida.
''1984'', reż. Michael Radford, 1984
Przyszłość zaproponowana przez George’a Orwella również nie rysuje się w tak ponurych barwach.
Zamiast Ministerstwa Miłości, brutalnej indoktrynacji czy Wielkiego Brata* mamy telewizory 3D, smartfony, internet i tanie linie lotnicze.* Mogło być znacznie gorzej.
''Ucieczka z Nowego Jorku'', reż. John Carpenter,1981
Jakkolwiek „Ucieczkę” uważamy za totalny klasyk, to wizje niedalekiej przyszłości zaprezentowane przez Johna Carpentera* również nie przystają do naszej rzeczywistości.*
Filmowy Nowy Jork anno domini 1997, z racji nasilającej się fali przestępczości, zostaje zamieniony w wielkie więzienie.
Może Carpenterowi chodziło o Guantanamo? Tak czy inaczej – gdyby prezydent Stanów Zjednoczonych został jakimś cudem uwięziony w mieście, to byłoby to spowodowane korkiem w Tunelu Lincolna, a nie zakusami zbirów wyjętych spod prawa.
''Strażnik czasu'', reż. Peter Hyams, 1994
Przeliczyli się również twórcy jednego z ostatnich filmów z udziałem Jeana Claude’a Van Damme’a, który bez bólu dało się oglądać.
Scenarzysta Mark Verheiden umiejscowił akcję filmu w 2014 roku, kiedy możliwe już są podróże w czasie.
Chyba ktoś chce nam wmówić, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w przyszłym roku może w końcu uda nam się wygrać w totka. Szczyt okrucieństwa. (gk/mn)