TOP 5: Najlepsze horrory na Netfliksie, które trzeba znać
Klasyki, współczesne arcydzieła, debiut słynnego reżysera i mocny polski akcent. Oto 5 świetnych horrorów, jakie znajdziecie na Netfliksie. I które wypada znać.
"Autopsja Jane Doe", reż. André Øvredal, 2016
Ojciec i syn, właściciele zakładu pogrzebowego, dostają z pozoru rutynowe zlecenie. Mają przeprowadzić sekcję anonimowej kobiety. Jednak, kiedy przystępują do pracy, zaczynają odkrywać coraz bardziej niepokojące i niedające się wytłumaczyć w naukowy sposób rzeczy. Kto leży przed nimi na stole?
"Autopsja Jane Doe" to odpowiedź na marudzenie, że już nie robi się już kina grozy, które straszy niedomówieniem i nie epatuje wiadrami krwi. W jednej z głównych ról wybitny Brian Cox ("Czerwony smok", "Sukcesja").
Reżyserem tego przeżerającego i trzymającego w napięciu horroru jest André Øvredal – twórca świetnego mockumentu "Łowcy trolli". Palce lizać.
"Christine", reż. John Carpenter, 1983 r.
Tytułowa Christine to 1958 Plymouth Fury, auto, które kupuje 17-letni Arnie Cunningham. Samochód jest piękny, świetnie się prowadzi, ale też gotowy zamordować każdego, kto stanie na jego drodze.
Stylowa i świetnie zrobiona ekranizacja prozy Stephena Kinga. Kto wie, czy nie jedna z najlepszych. Dla fanów pisarza i kina lat 80.
"Córki dancingu", reż. Agnieszka Smoczyńska, 2015
Z Wisły wychodzą Złota i Srebrna – dwie nastoletnie syreny. Ale zamiast udać się na żer, przyłączają się do zespołu występującego na stołecznym dancingu.
Brzmi dziwacznie? A co jeśli dodamy, że w "Córkach dancingu" spotykają się horror, musical, punk, PRL, surrealizm i odjechane love story?
Świetne, nieoczywiste kino z gwiazdorską obsadą, które doczekało się nobilitacji w postaci wydania The Criterion Collection. Przedtem udało się to Wajdzie i Kieślowskiemu.
"Głowa do wycierania", reż. David Lynch, 1977
Henry Spencer zostaje zaproszony na kolację do rodziców swojej dziewczyny, której nie widział pół roku. Okazuje się, że został ojcem.
Potomek nie przypomina jednak ani człowieka, ani żadnego znanego mu stworzenia. Zniknięcie narzeczonej Henry'ego, rozpoczyna serię surrealistycznych zdarzeń.
Duszny, niepokojący i ostro odjechany pełnometrażowy debiut Davida Lyncha, który wiele lat później uraczył nas takimi klasykami, jak "Miasteczko Twin Peaks" czy "Zagubiona autostrada". Trzeba znać.
"Mandy", reż. Panos Cosmatos, 2018 r.
Fabułę "Mandy" można streścić jednym zdaniem: oszalały z rozpaczy drwal wyrusza wymierzyć krwawą vendettę.
Proste? Proste, ale jak to wygląda! "Mandy" to narkotyczne kino zemsty czerpiące z estetyki lat 80., z jedną z najlepszych ról Nicolasa Cage'a w całej jego karierze. Naprawdę.
Wspaniała oprawa wizualna, gore i pulsująca muzyka Jóhanna Jóhannssona. Zobaczcie koniecznie.