TOP 9: najlepsze improwizacje w historii kina
21.10.2016 | aktual.: 23.10.2016 11:19
Wielu słynnych scen, które dziś przeszły już do historii kina, tak naprawdę początkowo wcale nie było w scenariuszu.
Reżyserski impuls, aktorska improwizacja lub czysty przypadek. To dzięki nim powstało wiele interesujących ujęć. Często były to zaledwie pojedyncze sceny, rzucony przypadkiem tekst, który stał się kultowym cytatem. Zdarzało się również, że w trakcie zdjęć zmieniano całe zakończenia lub dopisywano nowe fabularne twisty.
Zobaczcie, jakie sceny nie figurowały w scenariuszu, a dziś trudno wyobrazić sobie bez nich dany film.
"Ojciec chrzestny", reż. Francis Ford Coppola
Ujęcie Vito Corleone (Marlon Brando), który trzyma na kolanach kota, jest jednym z najbardziej ikonicznych w historii kina. Ale tak naprawdę była to spontaniczna decyzja reżysera, bo w pierwszej wersji scenariusza nie uwzględniono żadnego kota.
Francis Ford Coppola znalazł puchatego czworonoga kręcącego się w pobliżu studia. A ponieważ wiedział, że Marlon Brando jest wielkim miłośnikiem zwierząt, postanowił zrobić mu niespodziankę i po prostu, bez słowa, posadził mu futrzaka na kolanach.
Dwaj panowie (kot i Brando) dogadywali się ze sobą tak dobrze, że kocie mruczenie zagłuszyło część dialogów, co trzeba było później skorygować w postprodukcji.
"Pretty Woman", reż. Garry Marshall
Sceny, w której Edward Lewis (Richard Gere) zamyka pudełko, nieomal przytrzaskując palce sięgającej po naszyjnik Vivian (Julia Roberts), nie było w scenariuszu. To spontaniczny żart Gere'a, ale reżysera tak zachwyciła ta scena – i reakcja Roberts, która wybuchnęła szczerym śmiechem – że postanowił umieścić ją w filmie.
Dodajmy, że naszyjnik kosztował 250 000 dolarów, toteż na planie filmowym znajdował się wysłany przez jubilera ochroniarz, który nie spuszczał wzroku z cennej biżuterii.
"Poszukiwacze zaginionej Arki", reż. Steven Spielberg
Indiana Jones (Harrison Ford) miał początkowo stoczyć długą i widowiskową walkę na miecze z tajemniczym, ubranym na czarno mężczyzną.
Jednak dzień przed nakręceniem tej sceny Ford zatruł się jedzeniem i nie miał siły na żaden wysiłek fizyczny. Usiadł więc z reżyserem i po szybkiej burzy mózgów wpadli na genialny pomysł: Indiana, zamiast walczyć, wyciąga po prostu pistolet i strzela do swojego przeciwnika. Scena szybko stała się kultowa i aż trudno uwierzyć, że powstała przez przypadek.
"Mroczny Rycerz", reż Christopher Nolan
Heath Ledger był mistrzem improwizacji, czemu niejednokrotnie dał dowód właśnie w filmie o Batmanie.
Na początku ustalono, że kiedy grający Jokera Ledger, wysadza szpital, ma po prostu wsiąść do autobusu i odjechać. Jednak aktor uznał, że jego postać będzie bardziej wiarygodna, jeśli zatrzyma się i zacznie majstrować przy detonatorze.
To również on wymyślił scenę, w której Joker z kamienną twarzą klaszcze, gratulując Gordonowi awansu.
"Obcy – decydujące starcie", reż. James Cameron
Kiedy obcy po raz pierwszy atakują oddział komandosów, Hudson (Bill Paxton), miał zawołać: „That’s it man. What are we going to do now?”. Aktor nie mógł się jednak powstrzymać i nieco zmodyfikował cytat.
Cameronowi przypadł on do gustu, więc w ostatecznej wersji możemy usłyszeć: „That’s it man, game over man, game over! What are we going to do now?”.
"Szeregowiec Ryan", reż. Steven Spielberg
Kiedy Miller (Tom Hanks) i Ryan (Matt Damon) dzielą się swoimi historiami z życia, Damon opowiada między innymi o swoich braciach. Jak się okazało, tę opowieść wymyślił podczas zdjęć, a reżyser zgodził się na dopisanie jej do scenariusza.
"Głupi i głupszy", reż. Bob i Peter Farrelly
Sceny, w której Lloyd Christmas (Jim Carrey) dzieli się ze swoimi towarzyszami „najbardziej denerwującym odgłosem na świecie”, również nie było w scenariuszu. Carrey wymyślił ją na poczekaniu. I nie mylił się w kwestii irytującego działania dźwięku, co można zobaczyć po reakcji siedzącego obok niego Jeffa Danielsa
"Taksówkarz", reż. Martin Scorsese
W scenariuszu widniała tylko krótka adnotacja: „Travis mówi do swojego odbicia w lustrze”. Tym samym reżyser dał Robertowi De Niro wolną rękę.
To była jedna z jego lepszy decyzji. Cała scena została zaimprowizowana przez aktora, łącznie z kwestią „You talking to me?”, która uchodzi dziś za jeden z najbardziej kultowych cytatów w historii kina.
"Milczenie owiec", reż. Jonathan Demme
W oryginale Hannibal Lecter wcale nie wydawał z siebie przerażającego syczenia. To autorski pomysł Anthony'ego Hopkinsa. Reżyser nie krył jednak zachwytu, zwłaszcza, że Jodie Foster była tym dźwiękiem szczerze wystraszona. Demme uznał więc, że skoro aktorka tak się tego boi, być może uda mu się również wystraszyć publiczność. Nie mylił się.