“Trolle”: to jest odlot! [RECENZJA]

Najbardziej odjechany filmy animowany, jaki zobaczycie w tym roku w kinach. Dla dzieci “Trolle” będą niewinną bajką o przepełnionych radością rozśpiewanych kolorowych stworkach, które stają ramię w ramię przeciwko żarłocznym gigantom. Ale dorośli też nie będą się nudzić, bo widziane dorosłymi oczami nowe dzieło twórców “Shreka” są psychodeliczną jazdę bez trzymanki, którą ogląda się jak Smerfy na odlocie.

“Trolle”: to jest odlot! [RECENZJA]
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Łukasz Knap

Życie Trolli przypomina spełniony sen hippisów o szczęśliwej komunie, żyjących w harmonii i miłości na łonie natury. Te małe stworki uwielbiają śpiewać i przytulać się, nie lubią samotności i nie jedzą mięsa. Po prostu najszczęśliwsze stworzenia na planecie. Wszystko od scenariusza po kolorystykę i scenografię służy przedstawieniu fantazji o raju na ziemi.

Tak jak Smerfy mają Gargamela, tak Trolle mają Bergenów. W strasznych mieszkaniach żyją straszni Bergenowie. Szarzy ze smutku i niezdrowego jedzenia, którym zapychają sobie żołądki. Weźcie górnicze przedmieścia Katowic, pomnóżcie przez dziewiętnastowieczną Łódź, a uzyskacie obraz krainy, w której żyją te zgnuśniałe potwory. Krótką chwilę przyjemności zapewnia im tylko zjedzenie Trolla.

Warto zobaczyć “Trolle” w 3D. Twórcy ze studia DreamWorks Animation stworzyli film, w którym trójwymiar nie odbiera niczego stworzonym z pietyzmem i dbałością o szczegół animacjom, za to pozwala lepiej poczuć magiczny, pulsujący od emocji świat stworków. Siła “Trolli” opiera się na prostym scenariuszu, ale nacisk postawiono na inscenizację, inteligentnie rozpisaną intrygę, postaci i humor. Nad wszystkim góruje psychodeliczna kolorystyka, która żeni estetykę hipisowską i kolory berlińskiej parady techno. Ale rodzice obawiający się wywrotowych treści, mogą być spokojni, odważne opakowanie filmu skrywa zupełnie tradycyjną opowieść o walce dobra ze złem, o tym, że razem można więcej.

Na koniec chciałbym pochwalić dystrybutora za udany polski dubbing i adaptację zagranicznych hitów, które wybrał Justin Timberlake, producent muzyczny “Trolli”. Nie było łatwym zadaniem spolszczenie takich utworów jak „Get Lucky” albo “Can't Stop the Feeling”, ale to karkołomne zadanie udało się na piątkę z plusem. W to mi graj.

Ocena 8/10
Łukasz Knap

Obraz
© Materiały prasowe
Obraz
© Materiały prasowe
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)