RecenzjeTyłek skopany do krwi

Tyłek skopany do krwi

Pierwsza część, zrealizowana w 2010 roku przez Matthew Vaughna, była superbohaterskim filmem w wersji meta – trochę na wzór "Strażników" (2009) Zacka Snydera, również opartych na klasyce powieści graficznej.

06.09.2013 | aktual.: 23.05.2018 13:43

Zachodni recenzenci przestrzegają przed wizytą w kinach - piszą o najbardziej odpychającym tytule ostatnich czasów, pomstują na reżysera i całą ekipę; *Jim Carrey dystansuje się do swojego udziału w filmie... Co jest nie tak z "Kick Assem 2", kontynuacją zaskakująco dobrego hitu sprzed trzech lat?*

U Alana Moore'a herosi też pozbawieni byli supermocy, a o ich działalności dowiadywaliśmy się z ichniejszych zapisków, notatek, korespondencji etc. (w filmie narracja prowadzona była głównie z pomocą dziennika Rorschacha). O istnieniu Kick-Assa świat dowiaduje się dzięki Youtube'owi – to w tym serwisie jeden z internautów zamieszcza filmik, w którym Dave staje w obronie napadniętego faceta i sam dostaje srogi łomot.

Wizja "realnego" świata, w którym zwykli ludzie chcąc bronić porządku przywdziewają kostiumy i penetrują mroczne zakamarki wielkich miast jest zawarta także w drugiej części filmu. Dave "Kick-Ass" Lizewski (Aaron Taylor-Johnson) i Mindy "Hit-Girl" Macready (Chloë Grace Moretz) porzucają swoje superbohaterskie alter-ega i postanawiają odnaleźć się w normalnym, codziennym życiu. Tymczasem w Nowym Jorku formuje się coraz większa rzesza samozwańczych stróży prawa pod wodzą Pułkownika Stars and Stripes (Carrey) - wszyscy, wzorem Dave'a, wskakują w przebrania i wyruszają na ulice, skopywać tyłki przestępcom. O sobie pragnie przypomnieć też Chris D’Amico (Christopher Mintz-Plasse), skompromitowany przez Kick-Assa jako Red Mist, wraca jako superzłoczyńca Motherfucker i powołuje do życia armię bandytów. W obliczu niebezpieczeństwa Dave i Mindy nie mogą odwrócić się od swojego przeznaczenia.

Fabuła nie jest specjalnie zaskakująca. Co więc budzi tak wielką konsternację w filmie Jeffa Wadlowa? Wydaje się, że ładunek przemocy, na podobną skalę niespotykany w popularnym kinie, produkowanym głównie z myślą o młodzieży. O ile w pierwszym "Kick-Assie" sceny brutalne kontrapunktowane były niepoprawnym poczuciem humoru i kąśliwą ironią, o ile tutaj proporcje są nie co inne. "Kick-Ass 2" to oczywiście cały czas film o dużym potencjale komediowym, zrobiony z przymrużeniem oka, ale Wadlow nie ma takiej ręki do dialogów jak Vaughn. Woli za to rozkoszować się komiksowych, efekciarskich scenach pojedynków, gdzie krew tryska fontannami, niczym w japońskich filmach akcji z lat 70., a niepełnoletnia dziewczyna potrafi zaszlachtować grupę bandytów i mieć z tego sporą radochę.

Sceny przemocy w drugim "Kick-Assie" są tak tromtadrackie, że w połączeniu z wulgarnym dowcipem mogłyby z powodzeniem znaleźć się w dowolnej produkcji Tromy lub jakimś wczesnym filmie Petera Jacksona. Waldow nie kryje, że bliżej mu do b-klasowego kina niż opowieści o dojrzewaniu zakodowanej w metafilmowej historii superbohaterskiej. Dlatego nawet wątek inicjacji Mindy przez szkolne koleżanki w know-how współczesnej nastolatki ma kampowy, obrzydliwy i na swój sposób uroczy finał.

A propos Mindy – to jej film. "Jej", to jest Chloë Grace Moretz. Młoda aktorka kradnie tu każdą scenę – już w pierwszym filmie nie usunęła się w cień przed Nicolasem Cage’em, ale udało im się stworzyć zgrany duet. W najnowszej odsłonie twórcy kładą większy nacisk na jej postać – przez co wątki Dave’a i Chrisa niestety schodzą na dalszy plan. Moretz nie jest już dwunastolatką, a dojrzewającą, piękną kobietą, więc ultra-brutalne momenty z jej udziałem nie szokują jak kiedyś. Wątek skompromitowania Mindy przez szkolne koleżanki to chyba mrugnięcie oka do wszystkich , którzy nie mogą się doczekać nowej wersji "Carrie" (premiera w październiku). To, co Moretz pokazała jako "Hit Girl" może zapowiadać prawdziwą orgię krwi i rzeź niewiniątek w najnowszej ekranizacji debiutu Stephena Kinga.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)