Tyszkiewicz i Kondrat: Coś więcej niż znajomość

Tyszkiewicz i Kondrat: Coś więcej niż znajomość
Źródło zdjęć: © East News

19.02.2015 | aktual.: 22.03.2017 16:26

Polski show-biznes skrywa jeszcze niejedną tajemnicę

Polski show-biznes skrywa jeszcze niejedną tajemnicę.

Ostatnio Beata Tyszkiewicz, pierwsza dama polskiego kina, wyjawiła, że jako młodziutka dziewczyna miała, jak podkreśla, zupełnie niewinny i platoniczny romans z doświadczonym i starszym od niej o 30 lat aktorem. O kim mowa?

Znajomi z planu, pół żartem, pół serio, twierdzą, że niewiele brakowało, a Marek Kondrat mógłby mówić do Tyszkiewicz „mamo”.

Całe szczęście nastoletnia aktorka miała klasę i nie przyszło jej nawet do głowy, że mogłaby rozbić szczęśliwe małżeństwo...

1 / 7

Wojna zabrała im wszystko

Obraz
© EastNews

Tyszkiewicz urodziła się w pałacu w Wilanowie 14 sierpnia 1938 roku. Jej ojciec, po doświadczeniach wojennych, wyemigrował do Anglii, zrywając kontakt z rodziną, więc małą Beatę i jej brata wychowywała mama.

Pozbawieni majątku i pozycji Tyszkiewiczowie próbowali ułożyć sobie życie na nowo. Często się przeprowadzali, aż wreszcie osiedli na powrót w Warszawie. Tam nastoletnia Beata skończyła gimnazjum, a kiedy zaczęła naukę w liceum, jej życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni...

2 / 7

Wyrzucona ze szkoły

Obraz
© Witold Rozmysłowicz/PAP/CAF

W roku 1954 Antoni Bohdziewicz poszukiwał aktorów do reżyserowanego przez siebie filmu „Zemsta”, opartego na sztuce Aleksandra Fredry.

- Któryś ze znajomych mamy powiedział mu, że jest taka dziewczyna, która nadawałaby się świetnie do roli Klary Raptusiewiczówny. Tego samego dnia Paweł Komorowski znalazł mnie w liceum. Tak się złożyło... Jak się potem okazało, to wtedy było gorszące, by uczennica grała w filmie. Wyrzucono mnie ze szkoły – wspominała Tyszkiewicz w Gali.

Ale rezygnować z roli nie zamierzała.

3 / 7

Spotkanie z Kondratem

Obraz
© East News

Sam pobyt na planie Tyszkiewicz (na zdjęciu) wspomina z ogromnym entuzjazmem, podkreślając, że nigdy nie pożałowała swojego wyboru, gdyż dzięki temu mogła spełnić swoje marzenie o zostaniu aktorką.

- Zdjęcia do filmu zaczęły się w marcu 1955 roku – kontynuowała swoją opowieść w magazynie Gala. - Na planie spotkałam wielkie aktorskie tuzy: Jana Kurnakowicza, Jacka Woszczerowicza, Tadeusza Kondrata (na zdjęciu). Nie byłam z tego powodu zestresowana, bo chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę, jacy byli wielcy. Kontakt z nimi był dla mnie ważny. Wiele dowiedziałam się o sztuce, o aktorstwie.

4 / 7

Platoniczny romans

Obraz
© PAP / Eugeniusz Wołoszczuk

Dopiero teraz, po latach, aktorka wyjawiła, że z Tadeuszem Kondratem, który grał zalecającego się do jej bohaterki Papkina, łączyło ją coś więcej niż tylko relacja nauczyciel-uczeń.

Jak podaje Super Express, Tyszkiewicz i Kondrat świetnie się ze sobą dogadywali, chętnie rozprawiali o kinie i teatrze.

Jak twierdzą obecne na planie osoby, aktor, nie bacząc na różnicę wieku – ani na to, że miał żonę i syna – zalecał się do uroczej debiutantki. A nastolatka podobno nie pozostawała obojętna na jego amory.

5 / 7

''To były przyzwoite czasy''

Obraz
© opublikowane w serwisie filmpolski.pl

- Miałam wtedy kilkanaście lat. Lubiliśmy się... - mówiła Super Expressowi Tyszkiewicz, ale dodawała, że nie chce wchodzić w szczegóły.

- To były przyzwoite czasy – podkreślała, wspominając, „żeby tamtej zażyłości nie traktować w kategoriach czasów obecnych i nie wpychać jej do łóżka pana Tadeusza”.

Marka Kondrata, syna Tadeusza, po latach ta historia niezwykle rozbawiła. - Cieszę się, że z tych zalotów mojego ojca nic nie wyszło, bo bardzo trudno byłoby mi mówić do Beaty... "mamo" – komentował.

6 / 7

Dalsze losy

Obraz
© AKPA

Kilka lat później Tyszkiewicz przyjęła oświadczyny Andrzeja Wajdy. Za mąż wychodziła trzykrotnie, lecz każdy z tych związków kończył się rozwodem. Obecnie jest sama – i, jak zapewnia, nie narzeka.

Tragicznie potoczyły się za to losy jej filmowego partnera, Tadeusza Kondrata, który jadąc na plan „Zemsty”, uległ groźnemu wypadkowi.

7 / 7

''Wielki dramat''

Obraz
© EastNews

- W 1955 roku tata kręcił "Zemstę" w reżyserii Antoniego Bohdziewicza – opowiadał Marek Kondrat w Dzienniku Łódzkim. - Miał pod Strykowem wypadek samochodowy. Wracał z Warszawy, gdzie grał w Teatrze Kameralnym w spektaklu razem z Haliną Mikołajską. Jechali nocą, kierowca zasnął, wjechali w nieoświetloną ciężarówkę. Cudem go odratowali (szczegóły tutaj). Był kaleką przez całe moje młode i dorosłe życie. Pamiętam go chodzącego z laską i niepełnosprawnego. Wielki dramat...

Tak. Tym bardziej że to był środek jego kariery aktorskiej. Miał wtedy 42 lata... Człowiek w sile wieku, niesłychanie popularny i lubiany.

Częściowo sparaliżowany, mający problemy z mówieniem,* Kondrat nie wrócił już do pełni sił*. Od tamtego czasu coraz rzadziej pojawiał się też na ekranie. Zmarł 19 czerwca 1994 roku w Domu Aktora Weterana w Skolimowie.
(sm/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (50)