Wiesław Gołas wiele przeżył. Gestapo zamordowało mu ojca. Później on siedział w tej samej celi
Wiesław Gołas zmarł 9 września w wieku 90 lat. Jego życie, szczególnie za młodu, było pełne dramatów. Najgorsze spotkało go w czasie II wojny światowej. Ojciec aktora został zamordowany przez gestapo, później on sam bał się o życie. Został aresztowany i wtrącony do tej samej celi.
Wiesław Gołas w wywiadach bardzo dobrze wspominał swoje dzieciństwo. Jednak w wyniku tragicznych okoliczności musiał szybko dorosnąć. Szczęście rodzinne zostało mu odebrane, gdy zaczęła się wojna. Miał wtedy tylko 9 lat i kochających tatę, mamę i siostrę Basię. – W domu atmosfera była fantastyczna: żarty, śmiech, częste wspólne muzykowanie – wspominał w "Fakcie". – Nazwaliśmy się "czwórką hultajską".
W 1939 r. ojciec Gołasa, ogniomistrz 2. Pułku Artylerii Lekkiej Legionów, musiał zostawić rodzinę. Ale zanim odjechał, przeprowadził z synem poważną rozmowę. Chłopiec miał zaopiekować się mamą i siostrą. Zadanie wziął sobie głęboko do serca. Szczególnie że jego ojciec trafił do niewoli.
Gdy zbiegł, wrócił do domu i przez jakiś czas działał w konspiracji, ale ponownie go aresztowano. Wtedy trafił do obozu w Majdanku, gdzie został zamordowany. Gołasa to nie odstraszyło od walki z najeźdźcą, wstąpił do Szarych Szeregów.
- Miałem pseudonim Wilk – opowiadał w "Fakcie". - Byłem wtedy za młody na walkę i dlatego brałem udział jedynie w akcjach małego sabotażu, tzn. nosiłem bibułę, meldunki i kradłem Niemcom broń.
Niestety, szczęście mu nie sprzyjało. Podczas jednej z akcji, w grudniu 1944 roku, popełnił błąd i został złapany przez gestapowców.
– Jak się potem okazało, wsadzili mnie do tej samej celi, w której wcześniej siedział mój ojciec – mówił. – Nasza cela była zatłoczona, a posłanie, jako najmłodszy z aresztantów, dostałem w najgorszym miejscu: tuż przy kiblu. Byliśmy strasznie zawszeni, drapaliśmy się w dzień i w nocy przez sen, a wieczorami zbieraliśmy się na środku celi pod żarówką i tarliśmy nasze ubrania, zgniatając wszy.
Wkrótce został zabrany na przesłuchanie, gdzie siłą próbowano wydusić z niego zeznania. – Pierwszy raz jak mnie przesłuchiwano, piszczałem cienko jak baba. Współwięźniowie wiedzieli, że nikogo nie wykablowałem, więc nabrali do mnie szacunku i okładali mi sine plecy mokrymi szmatami – wspominał.
W styczniu 1945 roku Niemcy wypuścili więźniów i uciekli. Gołas mógł wreszcie wrócić do domu. Mimo tych wszystkich tragedii, życie toczyło się dalej i nastolatek musiał zacząć poważnie myśleć o swojej przyszłości. Postanowił, że zostanie aktorem. Cel osiągnął.
W latach 60. dostał rolę w kultowym serialu "Czterej pancerni i pies". Był wtedy po 30., a udział w hicie otworzył mu drzwi do wielkiej kariery. Wycofał się z niej w latach 90.