"Wszyscy mylą mnie z Ogrodnikiem". Tomasz Ziętek w końcu zagrał jego brata
Popularność przyniosła mu rola „Rudego” w "Kamieniach na szaniec"; po premierze Tomasz Ziętek - który ma 29 lat - okrzyknięty został jednym z najbardziej obiecujących młodych aktorów. Szybko posypały się kolejne propozycje i od tamtej pory artysta praktycznie nie znika z ekranów. Obecnie pracuje na planie "Bożego ciała" w reżyserii Jana Komasy.
On sam, bardzo skromny, śmieje się, że niezwykle często ludzie biorą go za innego aktora - Dawida Ogrodnika.
- Ciągle nas mylą - śmiał się w wywiadzie dla portalu SFP. - Taka sytuacja zdarzyła się np. na premierze "11 minut”, gdzie stałem z boku i podeszli do mnie ludzie, gratulując filmu. Odpowiedziałem, że to nie ja, a oni "Dawid, nie wkręcaj nas”. Ostatnio Dawida pytali o "Konwój”, więc to działa też w drugą stronę.
Aktorstwo wybrało mnie
Aktorem, jak stale powtarza, został tak naprawdę przez przypadek; po maturze wyobrażał sobie, że jego kariera pójdzie w zupełnie inną stronę.
- To nie je wybrałem aktorstwo, bardziej ono wybrało mnie – tłumaczył w audycji Polskiego Radia.
- Mnie się marzyła akademia muzyczna, na którą zresztą się nie dostałem, bo nie skompletowałem wszystkich dokumentów. Zdążyłem za to wyrobić się z formalnościami do studium wokalno-aktorskiego w Gdyni, ale chyba jeszcze nie oswoiłem się z myślą, że mogę grać w filmach.
Aktorski debiut
Na ekranie zadebiutował w 2011 roku, jako Zbyszek Godlewski w filmie "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł". Na początku był zachwycony, ale na planie przeżył pewne rozczarowanie, gdy okazało się, że tak naprawdę tytułowa rola, którą otrzymał, nie dała mu szansy na pokazanie swoich aktorskich możliwości.
- Niestety, leżałem tylko na drzwiach, bo do tego się ograniczała moja rola – opowiadał z żalem w radiowej Trójce. - Janek Wiśniewski był tylko tłem, ale bardzo się cieszę, że mogłem wtedy współpracować z panem Antonim Krauze.
Zawodowe wyzwania
Dwa lata później zagrał w jednym odcinku "Na dobre i na złe" i pojawił się w "Polskim gównie", ale jego występy przeszły bez echa. Sława nadeszła niedługo potem, w 2014 roku, gdy wcielił się w Jana Bytnara, czyli "Rudego", w "Kamieniach na szaniec". Po premierze aktora zasypano kolejnymi propozycjami; pojawił się między innymi w "Demonie", "Body/Ciało" czy "Cichej nocy". Pytany, co stanowiło do tej pory największe zawodowe wyzwanie, odpowiadał:
- Nie wartościuję tego. Każde spotkanie było wyjątkowe i ważne. Nie rozczulam się, nie trzymam scenariuszy na półce. Wystarczającą pamiątką jest sam film - wyznawał w rozmowie z Marcinem Radomskim. - Natomiast chciałbym bardzo zagrać w komedii. Myślę, że jako naród mamy poczucie humoru, jak również wspaniałe tradycje komediowe, ale brakuje dobrych scenariuszy.
Druga pasja
Obok aktorstwa jego drugą pasją jest muzyka - śpiewa i gra na gitarze w zespole The Fruitcakes. Nie ukrywa, że czasami rezygnuje z zagrania w filmie, nawet jeśli jest to bardziej opłacalne finansowo, ponieważ woli zająć się muzyką.
W lipcu 2017 roku ukazała się ich debiutancka płyta (dwa lata wcześniej nieoficjalnie wydali album "Cukier, ciastka, miłość"), a obecnie pracują nad krążkiem noszącym roboczy tytuł "Space safari".