Znów głośno o Alicji Bachledzie-Curuś. Nowy i film, i spora gaża
Alicja Bachleda-Curuś ma ostatnio dobrą passę. Prasa na razie przestała skupiać się na jej życiu osobistym i wreszcie zaczęto pisać o jej karierze. A jest o czym.
Polska aktorka, na stałe mieszkająca wraz ze swoim synkiem Henrym Tadeuszem w Los Angeles, coraz częściej pojawia się bowiem na wielkim ekranie. Niedawno można było oglądać ją w "The American Side", a także polskim hicie "Pitbull. Niebezpieczne kobiety".
Już niedługo premierę będzie zaś miał dramat "Polaris" z jej udziałem, w reżyserii pochodzącej z Iranu Soudabeh Moradian. O naszej rodaczce bardzo pochlebnie wyrażał się produkcen obrazu Christina Jo'Leigh:
- Alicja i Bahram są bardzo utalentowani. Mamy szczęście, że mogliśmy z nimi pracować. Alicja jest śliczna i ma klasę. Wykazuje się też ponadprzeciętnym profesjonalizmem.
Jak podaje "Rewia", za swoją rolę Bachleda-Curuś zgarnie niezłą gażę - podobno jej kontrakt opiewa aż na 100 tysięcy dolarów. Praca na planie zapewne była też bardzo przyjemna - Polce partnerował bowiem Bahram Radan, prawdziwy przystojniak i ulubieniec publiczności, nazywany przez krytykę "irańskim Bradem Pittem". W filmie zagrali męża i żonę.