''Amerykańska zbrodnia'': Okrucieństwo, o jakim świat nie może zapomnieć
Co kryje się za białymi płotkami?
Nadeszła nowa fala morderstw. Zabójca nie jest jeden, ale kwestię seryjności należy podnieść od razu. Cykliczne ekranizacje duńskich kryminałów, realizacja filmów takich jak „Labirynt“ (2013) oraz seriali jak „Top of the Lake“ (2013) czy „True Detective“ (2014) udowadniają, że wróciła moda na opowiadanie o okrutnych zbrodniach.
Nadeszła nowa fala morderstw. Zabójca nie jest jeden, ale kwestię seryjności należy podnieść od razu. Cykliczne ekranizacje duńskich kryminałów, realizacja filmów takich jak „Labirynt“ (2013) oraz seriali jak „Top of the Lake“ (2013) czy „True Detective“ (2014) udowadniają, że wróciła moda na opowiadanie o okrutnych zbrodniach.
Wbrew temu, co latami próbuje się nam wmówić, za fasadami białych domków rodziny nie mogą czuć się bezpiecznie. Urocze, spokojne przedmieścia to wymarzone miejsce dla wszelkiej maści morderców. Coraz częściej okazuje się również, że nie powinniśmy szukać winnego, ale winnych. Skoro rodzina to podstawowa komórka społeczna, jej członkowie poczuwają się do odpowiedzialności, by działać razem – nawet, jeśli w grę wchodzi zabijanie. O słuszności takiej tezy przekonują nie tylko Amerykanie, ale i Australijczycy – wspomnijmy wywołujący dreszcze na plecach, nigdy nie pokazywany w Polsce film „Snowtown Murders“ (2011) Justina Kurzela.
To współczesna kultura doprowadziła do moralnej degrengolady? Bynajmniej. Już 26 października 1965 roku policja z Indianapolis odkryła, do jak bestialskiej zbrodni doszło w domu pani Gertrude Baniszewski– poważanej przez sąsiadów matki siedmiorga dzieci. Co znaleziono w jej piwnicy? Kogo zainspirowało jej okrucieństwo? Kto zasłużył na karę? O niemieszczącym się w głowie wydarzeniach opowiada film Tommy’ego O'Havera, który miał swoją premierę 19 stycznia 2007 roku.