Brigitte Bardot: Moje życie było koszmarem
28.09.2012 | aktual.: 22.03.2017 21:10
28 września jedna z najsłynniejszych europejskich aktorek skończyła 78 lat. Choć nie gra od niemal czterech dekad, nadal jest publicznie aktywna, choć niektórymi swoimi wypowiedziami wzbudza kontrowersje.
Wpływu, jaki wywarła Brigitte Bardot na swoją epokę, zwłaszcza na przemiany obyczajowe, rewolucję seksualną i wyzwolenie kobiet w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, nie da się przecenić. Jej świeżość i spontaniczność powywracała konwencje moralne spokojnej Francji prezydenta Rene Coty’ego, równocześnie zmieniając światowe kino raz na zawsze.
28 września jedna z najsłynniejszych europejskich aktorek skończyła 78 lat. Mimo że nie gra od niemal czterech dekad, nadal jest publicznie aktywna, choć niektórymi swoimi wypowiedziami wzbudza kontrowersje.
Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, ile ta zdobyta sława ją kosztowała. Dziś Bardot otwarcie mówi o zrujnowanym życiu, przytłaczającej samotności i utracie niewinności. A wszystko to za sprawą pewnego filmu... Czy życie gwiazdy rzeczywiście było pełne cierpienia?
Amoralna nastolatka
Bardot w wieku piętnastu lat pojawiła się na okładce magazynu Elle, trzy lata później, w 1952 roku, zadebiutowała w filmie „Le Trou Normand”.
Szybko zyskała status gwiazdy grając przynajmniej w jednej produkcji rocznie (m.in. amerykańsko-francuska produkcja „Ich wielka miłość” z Kirkiem Douglasem), zanim nie nastąpił przełomowy występ Bardot w „I Bóg stworzył kobietę” – filmie jej ówczesnego męża Rogera Vadima z 1956 roku.
Aktorka wcielając się w amoralną nastolatkę, burzącą swoim zachowaniem spokój prowincji, wywołała istne trzęsienie ziemi.
Jej życie było koszmarem
Film miał skandalizującą otoczką, a dzięki zagranej w nim roli Bardotka ukształtowała swój aktorski wizerunek kobiety-dziecka, nie zważającej na obowiązujące normy obyczajowe i konwenanse oraz śmiało je przekraczającej.
Sam Charles de Gaulle powiedział, że Bardot była „francuskim artykułem eksportowym równie ważnym, jak samochody Renault”. Aktorka szybko awansowała na narodowy symbol seksu, również dzięki prowokującym zdjęciom fotografa Sama Levina.
Po latach w jednym z wywiadów przyznała, że ta rola była początkiem końca spokojnego życia, które „stanęło na głowie i zamieniło się w koszmar”. Aktorka podkreśliła, że gdyby mogła cofnąć czas, być może rozważyłaby tamtą decyzję.
Była rozchwytywana
Aż do 1974 roku, kiedy ostatecznie porzuciła karierę filmową, występowała właściwie nieustannie, głównie w produkcjach francuskich.
Grała u tak znanych gigantów kina francuskiego, jak Julien Duvivier („Kobieta i lalka”, 1958), Henri- Georges Clouzot (dramat sądowy „Prawda”, 1960), Louis Malle („Życie prywatne”, 1961 z Marcello Mastroiannim) czy, Jean-Luc Godard („Pogarda”, 1963), nierzadko polemizując z obiegowym wizerunkiem zmysłowej kobietki.
Widać to było szczególnie w „Prawdzie” Clouzota, gdzie rzeczywiście udowodniła swój talent, pokazując, że ma do zaoferowania znacznie więcej niż ładną buzię.
Całe życie samotna
Pojawiała się również w produkcjach obcojęzycznych. Rok 1965 to udział w amerykańskiej komedii „Droga Brigitte” z Jamesem Stewartem, gdzie Bardot zagrała samą siebie.
W 1968 roku partnerowała też Seanowi Connery'emu w westernie „Shalako” Edwarda Dmytryka, a trzy lata później wystąpiła obok Claudii Cardinale w komedii przygodowej „Królowe Dzikiego Zachodu”.
Na zdjęciach promocyjnych widać, że z obojgiem łączyły ją dobre relacje, mimo że aktorka starała się unikać bliższych kontaktów ze znanymi osobistościami. Zresztą mało kogo dopuszczała naprawdę blisko.
Mężczyznom dała urodę, zwierzętom miłość
Ostatnim filmem z udziałem Bardot był francusko-włoski dramat Rogera Vadima „Gdyby Don Juan był kobietą”. Był 1973 rok, a aktorka obiecała, że nigdy nie wystąpi w żadnej innej produkcji.
Po zerwaniu z filmem aktorka poświęciła się aktywnej walce o prawa zwierząt. W 1986 roku założyła specjalną fundację sygnowaną własnym nazwiskiem, na którą środki pozyskiwała m.in. z założonego w Saint- Tropez butiku oraz ze sprzedaży biżuterii i pamiątek z planów filmowych.
Tłumaczyła wtedy, dlaczego rozstała się tak wcześnie z kinem:
-Dałam swoją młodość i urodę mężczyznom, dziś, oddaję moje doświadczenie i to, co we mnie najlepsze, zwierzętom.
Nie chce już nikogo kusić
Dziś jest powszechnie kojarzona jako inicjatorka i uczestniczka rozmaitych akcji społecznych przeciwko produkcji prawdziwych futer. Z jej inicjatywy wypłynął m.in. protest przeciwko odstrzałowi wilków w Bieszczadach.
Spytana przez dziennikarza Vogue Hommes International, co myśli o swoim wieku i przemijaniu, 78-latnia Bardot z rozbrajającą szczerością przyznała, że uważa się za osobę nieatrakcyjną i brzydką.
- Kiedyś bałam się, że nie będę w stanie sprostać temu, czego ludzie ode mnie oczekują. Dziś, w moim wieku, kompletnie mnie to nie obchodzi. Nie chcę już kusić. Nigdy, nikogo.
Na starość została rasistką?
Bardot była czterokrotnie zamężna. Po raz pierwszy powiedziała „tak” w wieku zaledwie osiemnastu lat. Z reżyserem Rogerem Vadimem rozwiodła się po pięciu latach, choć w dalszym ciągu pozostawali w ciepłych relacjach.
Ostatnim mężem gwiazdy jest Bernard d'Ormale, którego poślubiła w 1992 roku. Związek wywołał sporo kontrowersji, ponieważ wybranek serca aktorki był doradcą skrajnie prawicowego Frontu Narodowego.
Sama Bardot w tegorocznych wyborach prezydenckich udzieliła swego poparcia Marine Le Pen, córce kontrowersyjnego, skrajnie prawicowego polityka. Przy okazji francuska prasa przypomniała, że aktorkę skazano za rasistowskie wypowiedzi.
Chodzi o słowa zawarte w liście, który artystka napisała w 2006 roku do ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Nicolasa Sarkozy'ego.
Stara i schorowana
Bardot* pamiętana jest nie tylko jako jeden z największych, ponadczasowych seks-symboli w dziejach show-biznesu i jedna z najbardziej gorliwych obrończyń praw zwierząt, ale także jako propagatorka biustonosza przez wielu powszechnie nazywanego zresztą *„bardotką”.
Swego czasu jej wpływ na światową modę był ogromny – aktorka znajdywała rzesze naśladowczyń swojego stylu na całym świecie. Swoje uwielbienie dla aktorki Francuzi wyrazili wybierając ją na Mariannę – symbol Republiki Francuskiej.
Obecnie mieszka na francuskiej Riwierze i od wielu lat cierpi na problemy z poruszaniem się, jednak z sobie tylko znanych powodów kategorycznie odmówiła poddania się operacji biodra. (gk/mf/mn)