10. festiwal filmu afrykańskiego AfryKamera: różne oblicza Afryki
Dokument o strażnikach parku narodowego, którzy w walce o ochronę zagrożonych gatunków są gotowi oddać życie i dwa spojrzenia na walczące ze sobą gangi – program pierwszej połowy 10. festiwalu kina afrykańskiego AfryKamera zaprezentował skrajnie odmienne oblicza Czarnego Lądu.
Wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO Park Narodowy Wirunga został założony 90 lat temu. To najstarszy park narodowy w Afryce i największy skarb Demokratycznej Republiki Konga – dom dla blisko tysiąca gatunków ptaków, gadów i ssaków, w tym zagrożonych wyginięciem goryli górskich, cel wypraw turystów z całego świata. Strażnicy i opiekunowie zwierząt swoją pracę traktują jak misję. „Mam dwie rodziny – ludzką i zwierzęcą”, mówi otwarcie w jednej ze scen André Bauma, który zajmuje się osieroconymi gorylami. On i jemu podobni zapaleńcy są przekonani że park to najlepsza inwestycja w przyszłość kraju, wciąż zmagającego się z wojenną traumą.
24.04.2015 11:21
Einsiedel łączy w swoim filmie reportażową formułę z konwencją dokumentalnego thrillera. Z pomocą francuskiej reporterki Mélanie Gouby reżyser prowadzi dziennikarskie śledztwo mające na celu ujawnienie nieczystych intencji korporacji usiłujących doprowadzić do zamknięcia parku. Majestatyczne ujęcia przyrody i żyjących w lesie zwierząt przecina nagraniami z ukrytej kamery. Ekipa często znajduje się w samym środku dramatycznych wydarzeń. Kamera operatora Franklina Dowa uwiecznia uciekinierów z przejętych przez rebeliantów wiosek, ciała zabitych zwierząt. Kilka razy uchyla się przed hukiem wystrzału. „Virunga” To jeden z tych filmów, który zostaje w głowie na długo po obejrzeniu. To gorzka lekcja afrykańskiej historii naznaczonej piętnem kolonializmu i wyniszczających wojen. Kino społecznie zaangażowane w najlepszym wydaniu.
Problem walki gangów został poruszony w aż dwóch prezentowanych na festiwalu filmach – fabularnym „Four Corners” Iana Gabriela oraz dokumentalnej „Gangsterce za kulisami”. Pierwszy z nich to mocne kino sensacyjne poświęcone prowadzonej od ponad stu lat wojnie gangów „numerycznych” 26 i 28. Reżyser od pierwszej, dynamicznej i krwawej sceny, wrzuca widza w brutalną rzeczywistość afrykańskich gangów, gdzie nienawiść do należących do wrogiego klanu dziedziczy się z pokolenia na pokolenie, a jedynym argumentem jest siła. Gabriel snuje opowieść o grupie bohaterów uwikłanych w porachunki między gangsterami: nastoletnim chłopcu marzącym o karierze szachisty, młodej kobiecie, która powraca do RPA pochować ojca, śledczym na tropie seryjnego mordercy porywającego młodych chłopców. Reżyser tworzy złożony i pulsujący emocjami świat, wyraźnie inspirując się klasyką kina sensacyjnego (uważny widz odnajdzie w „Four Corners” odwołania m.in. do „Wściekłych psów” Quentina Tarantino czy „Matrixa” rodzeństwa Wachowskich).
Reżyser pada jednak ofiarą obranej przez siebie koncepcji – na dłuższą metę nie jest w stanie zapanować nad wymykającymi mu się z rąk wątkami, zaś odwołania, którymi naszpikowany jest scenariusz, w nagromadzeniu przestają cokolwiek znaczyć.
Po skrajnie odmienną stylistykę sięgnął w swoim filmie Teboho Edkins, autor „Gangsterki za kulisami”. Twórca zaprasza gangsterów do niezwykłego projektu: prosi ich o odegranie na scenie sytuacji z ich prawdziwego życia. Zadając członkom gangów proste pytania o ich przeszłość, wydobywa na wierzch dawno zapomniane emocje i przemyślenia, dostrzega w przestępcach rys wrażliwości, o jaki trudno podejrzewać osoby dokonujące na co dzień egzekucji, włamań i napadów z bronią.
„Bycie gangsterem to mnóstwo frajdy”, mówi z zawadiackim uśmiechem jeden z bohaterów. Zdobywa się szacunek, nie trzeba płacić za taksówkę – wymienia. Chwilę później mężczyzna poważnieje, opowiadając o codzienności podszytej nieustannym lękiem o swoje życie i przyszłość bliskich. „Gangsterka za kulisami” przywołuje skojarzenia z głośnym „The Act of Killing” Joshuy Oppenheimera. O ile jednak dla amerykańskiego reżysera inscenizacja była narzędziem demaskacji wojennych zbrodniarzy uciekających od odpowiedzialności za swoje czyny, o tyle w przypadku projektu Edkinsa staje się łącznikiem widza z bohaterami, z którymi na pierwszy rzut oka trudno się utożsamić.
10. festiwal kina afrykańskiego AfryKamera potrwa do 26 kwietnia.