Agata Kulesza musiała słono zapłacić za swój sukces. "Trafiłam do szpitala z objawami zawału"
16.10.2017 | aktual.: 17.10.2017 12:14
Agata Kulesza to obecnie jedna z najlepszych polskich aktorek. W ostatnich latach jej kariera nabrała zawrotnego tempa i dziś artystka zalicza się do grona najbardziej rozpoznawalnych rodzimych gwiazd wielkiego ekranu. Ten sukces wiązał się jednak z problemami natury zdrowotnej, których nie można było zbagatelizować.
Kulesza, która niedawno skończyła 46 lat, ponad połowę swojego życia spędziła na scenie i przed kamerą. Największe sukcesy zawodowe zaczęła odnosić kilka lat temu, występując w "Róży" Wojciecha Smarzowskiego czy oscarowej "Idzie" Pawła Pawlikowskiego.
Uwielbiana przez widownię i krytyków Kulesza coraz bardziej podkręcała tempo, by jak najlepiej wykorzystać "swój czas". Niestety, w pewnym momencie organizm odmówił jej posłuszeństwa i zaczął wysyłać sygnały ostrzegawcze. Aktorka zrozumiała, że musi wyznaczyć nowe priorytety.
Podejrzenie zawału
Stres i przepracowanie były głównymi przyczynami jej problemów zdrowotnych, które zaczęły się pojawiać, gdy Kulesza znalazła się u szczytu sławy.
- Raz trafiłam do szpitala z objawami zawału, a okazało się, że to tylko brak potasu, który został wypłukany przez stres - mówiła w rozmowie z "Twoim Stylem".
Kulesza nie zignorowała tego sygnału ostrzegawczego i postanowiła zwolnić tempo. Starała się również unikać stresu, co w jej przypadku nie było łatwe, gdyż role, których się podejmowała, wzbudzały kontrowersje i odbijały się szerokim echem w mediach.
Cena sławy
W ostatnich latach Kulesza wystąpiła m.in. w głośnej "Róży" Wojciecha Smarzowskiego (Orzeł za najlepszą rolę kobiecą), "Idzie" Pawła Pawlikowskiego (Oscar dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego, Orzeł i Złoty Lew dla najlepszej aktorki) czy "Niewinnych" Anne Fontaine. Każdy z tych filmów był dla Kuleszy ogromnym wyzwaniem. Kulesza radziła sobie znakomicie, jednak kontrowersyjna tematyka obrazów sprawiała, że aktorka była wystawiona na ogromny stres wywołany przez reakcje widzów, mediów i niektórych krytyków.
- Szczególnie trudno zniosłam zamieszanie po sukcesie "Idy". W pewnym momencie byłam wrakiem człowieka - mówiła w "Twoim Stylu", sugerując, że jej ówczesny stan miał znamiona depresji.
- Przez wiele tygodni budząc się rano, już byłam zmęczona. Nie zauważałam, że liście spadają i zmieniają się pory roku - wyznała.
Recepta na troski
Na szczęście Kulesza nie była pozostawiona samej sobie i mogła liczyć na wsparcie ze strony najbliższych. W chwilach medialnego triumfu i prywatnych słabości towarzyszył jej mąż Marcin Figurski i 20-letnia córka Marianna.
Dziś Kulesza nie ma wątpliwości, że zapłaciła słoną cenę za swój sukces, ale z drugiej strony cieszy się, że wszystkie przykrości i problemy zdrowotne nie pojawiły się kilka lat wcześniej.
- Za sukces zawsze najwyższą cenę płacą dzieci. Na szczęście mnie się to wszystko przydarzyło, kiedy córka miała kilkanaście lat - skwitowała Kulesza.
Co dalej?
Agata Kulesza zwolniła tempo, co wcale nie oznacza, że zrezygnowała z trudnych ról i potencjalnie kontrowersyjnych scenariuszy. Najlepszym tego przykładem jest dołączenie do obsady "Zimnej wojny" Pawła Pawlikowskiego czy niedawny występ w głośnym thrillerze "Jestem mordercą".
Swoistą odskocznią jest dla niej udział w serialu "rodzinka.pl" czy komediowym spektaklu telewizyjnym "Porwać się na życie".
Już wkrótce Kulesza powróci na duży ekran w głównej roli w filmie "Pewnego razu w listopadzie..." (premiera 3 listopada), ponadto znalazła się w obsadzie "Zabawa, zabawa" Kingi Dębskiej, serialu "Ultraviolet" Jana Komasy i spektaklu telewizyjnym "Spiskowcy". Fani Kuleszy nie mają więc powodów do narzekania.