Aleksiej Nawalny nie żyje. Putin bał się jego działalności
W piątek 16 lutego rosyjskie media przekazały, że Aleksiej Nawalny zmarł w kolonii karnej. Miał 47 lat i jako opozycjonista poświęcił swoje życie, bo "chciał pokazać Rosjanom, że coś może od nich zależeć, że mogą mieć realny wpływ na politykę".
- Putin złodziej! Putin złodziej! Ciężko to sobie dziś wyobrazić, ale jeszcze w 2019 r. ulice rosyjskich miast były pełne protestujących przeciw reżimowi Putina.
Ich przywódcą był Aleksiej Nawalny - lider rosyjskiej opozycji, stojący na czele Fundacji Walki z Korupcją. W okresie "świetności" filmy Nawalnego na YouTubie - przedstawiające złodziejstwo Kremla, pałace, jachty, blichtr i luksusy - osiągały od 40 do 100 mln wyświetleń, a on sam latał po całej Rosji, od Moskwy po Nowosybirsk, mobilizując opozycję przeciw "swołoczy z Kremla". Miał w całym kraju 182 tys. wspomagających go wolontariuszy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najbardziej wyczekiwane premiery filmowe 2024 roku
Film dokumentalny "Nawalny" z 2022 r. pokazuje, że już wtedy lider antyputinowskiej opozycji był dyskredytowany, pomawiany, obrażany w mediach, skazywany na areszt czy grzywny przez reżim Putina. Ciągnęły się za nim smutne "ogony" w postaci agentów FSB.
Jedna z prowokacji z 2014 r. dotyczyła rzekomego zdefraudowania przez Nawalnego pieniędzy należących do rosyjskiego oddziału francuskiej firmy kosmetycznej Yves Rocher. Skazano go wtedy zaocznie na trzy i pół roku więzienia. Nawalny tłumaczył, że oskarżenia sfingowano.
To właśnie tę karę odwieszono, gdy w styczniu 2021 r. Nawalny wrócił samolotem z Berlina do Moskwy, po tym jak leczył się w Niemczech po zatruciu nowiczokiem przez agentów FSB. Wkrótce po powrocie Nawalny trafił do kolonii karnej IK-2 w Pokorowie pod Moskwą. Później dodano mu jeszcze zarzuty znieważenia sądu i kolejnych rzekomych oszustów finansowych. 22 marca 2022 r. przedłużono mu wyrok o dziewięć lat oraz wlepiono 1,2 mln rubli grzywny. W 2023 r. dostał jeszcze 19 lat odsiadki.
Czy mógł nie wracać do Rosji?
Film dokumentalny o opozycjoniście w reżyserii Kanadyjczyka Daniela Rohera kręcono w Niemczech, po tym jak Nawalny przyleciał tam leczyć się po próbie otrucia go przez rosyjskich agentów 20 sierpniu 2020 r.
Rekonwalescencję, jak pokazuje film, przechodził w urokliwym miasteczku w Szwarcwaldzie. Była tam z nim jego żona Julia, jego córka Daria (studiująca na co dzień na kalifornijskim Stanford) i cały jego zespół. Nawalny mógł więc teoretycznie, prowadzić działalność opozycyjną, pozostając na Zachodzie. 17 stycznia 2021 r. wsiadł jednak do samolotu linii Pabieda i wylądował w Moskwie i wkrótce trafił do kolonii karnej o zaostrzonym rygorze
Z jednej strony film "Nawalny" jest jego biografią polityczną, tłumaczącą, dlaczego wykształcony prawnik i ekonomista zdecydował się walczyć z Putinem; w co wierzył (w Rosję); i dlaczego wsiadł do samolotu do Moskwy, wiedząc, co go czeka.
Nawalny opowiadał, że polityka była w jego domu obecna od zawsze. Zaczęło się po wybuchu reaktora w elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 r. Opozycjonista mówi, że jego rodzinie i innym ludziom kazano tego dnia pójść sadzić ziemniaki w polu, co miało pokazać, że nic się nie stało i mieszkańcom ZSRR nie grozi żadne niebezpieczeństwo. To wtedy rodzina pojęła, czym jest kłamstwo w służbie propagandy.
Z drugiej strony ogląda się ten dokument jak najlepszy film sensacyjny, bowiem ekipa Nawalnego, łącząc siły z redakcją angielskiego portalu Bellingcat, zaczyna własne śledztwo, próbując dociec, kto konkretnie, z imienia i nazwiska, próbował w Tomsku otruć opozycjonistę nowiczokiem, w jaki sposób (zatruto mu bieliznę), i dlaczego to się nie udało.
Dość powiedzieć, że Nawalny dzwonił do konkretnych chemików i konkretnych agentów FSB, którzy byli na tyle głupi, by udzielać mu informacji przez telefon. To po prostu trzeba zobaczyć.
Jest więc ten film obrazem Rosji, w której rządzi kłamstwo, podłość, głupota i przemoc, łącznie z fizyczną likwidacją przeciwników politycznych.
Pokazane są mechanizmy propagandy telewizyjnej: kiedy Nawalny zostaje otruty, rosyjskie kanały propagandowe mówią, że "jak każdy liberał brał antydepresanty produkcji USA, którymi się zatruł", a dodatkowo pewnie – jak to u liberała – "były kokaina i orgie homoseksualne". Tak podle niszczono jego reputację za pomocą telewizji publicznej.
Osiem godzin propagandy dziennie
Film kończy się scenami aresztowania Nawalnego na moskiewskim lotnisku. Jego córka, przerażona, załamana, wraca na studia do Kalifornii. Nie ma nadziei dla Rosji, póki Nawalny jest za kratkami.
Znamy ciąg dalszy. Wolne media zostały w Rosji zamknięte, a organizacje, takie jak Memoriał i Fundusz Walki z Korupcją, zdelegalizowane. Nawalny podjął w więzieniu głodówkę, którą ledwo przeżył. Skarżył się, że jest zmuszany do oglądania ośmiu godzin rosyjskiej telewizji dziennie.
Tuż po aresztowaniu Nawalnego Putin ostatecznie uderzył w opozycję: masowe aresztowania, grzywny, rewizje i zwolnienia z pracy. Ba, zaczęto w Rosji "korygować przeszłość" - władze zmusiły portale do usunięcia wszelkich wcześniejszych wzmianek o działalności Nawalnego i jego fundacji.
- Putin boi się jakiejkolwiek alternatywy dla swoich rządów, a Nawalny na wolności działał oddolnie, w regionach, wśród zwykłych ludzi, wykorzystując niezadowolenie i ferment społeczny. Gdyby teraz Nawalny wyszedł, zebrałby wokół siebie ludzi przeciwnych obecnym rządom i wojnie w Ukrainie, do czego Putin nie może dopuścić. Nawalny cieszył się poparciem około 20 proc. wyborców w Rosji, a wśród młodych ludzi nawet 40 proc. - mówiła po aresztowaniu Nawalnego dr hab. Agnieszka Legucka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).
- Nawalny nie został przez Putina dopuszczony do wyborów prezydenckich, ale mimo to budował swoje sztaby. Przekonywał Rosjan do tzw. mądrego głosowania, czyli np. w wyborach parlamentarnych namawiał w okręgach do głosowania na najsilniejszego kontrkandydata wobec putinowskiej Jednej Rosji, choćby miało to oznaczać głosowanie na komunistę - tłumaczyła Legucka w rozmowie z WP.
Zdaniem ekspertki Nawalny "chciał pokazać Rosjanom, że coś może od nich zależeć, że mogą mieć realny wpływ na politykę". - Był więc w kontrze do społecznej umowy, według której Putin rządzi, a Rosjanie się tym nie interesują i nie wtrącają za cenę spokoju osobistego - skwitowała Legucka.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialach, które "ubito" zdecydowanie za wcześnie oraz wymieniamy te, które powinny pożegnać się z widzami już kilka sezonów temu. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w Audiotece i Open FM.
WP Film na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski