Sceny intymne były za mocne? Nie zgodzili się na ich usunięcie
W tym tygodniu "The Hollywood Reporter" przeprowadził długa rozmową z nominowaną do Oscara Aną de Armas. Aktorka stara się w nim wyjaśnić, dlaczego "Blondynka" gromadziła tak skrajne opinie. Wyraziła też swoją opinię na temat licznych scen erotycznych w filmie.
Przypomnijmy, że "Blondynka" została oparta na bestsellerowej książce Joyce Carol Oates. Wydana w 2000 roku powieść wzbudziła duże kontrowersje. Opisywała bowiem życie Marilyn Monroe w sposób wyjątkowo intymny i odważny. "Blonde" była jednak nie tylko wiwisekcją legendarnej gwiazdy kina, ale także przenikliwą krytyką stosunków i realizacji damsko-męskich, jakie panowały w ówczesnym Hollywood.
Wydawało się, że taką książkę trudno będzie zekranizować. Nie tylko ze względów obyczajowych. W Hollywood wciąż bowiem rządzą mężczyźni. Tymczasem filmowcy nie tylko sięgnęli po kontrowersyjną powieść, ale także nie poszli na żaden kompromis. Efekt był taki, że "Blondynka" otrzymała najwyższą kategorię wiekową NC-17 (osoby powyżej 17. roku życia mogą obejrzeć film jedynie z pełnoletnim opiekunem) , co dla kinowej produkcji jest jak wyrok. Bez żadnych szans na osiągnięcie finansowego sukcesu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak wyglądała gala Top Seriale 2025! To już trzecia edycja plebiscytu Wirtualnej Polski
W tej sytuacji producenci filmu postanowili sprzedać film platformie streamingowej. Najwięcej kasy rzucił na stół Netflix. "Blondynka" pojawiła się w kinach tylko na premierowych pokazach i w bardzo wąskiej dystrybucji tak, aby móc brać udział w rywalizacji o nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. Tyle, że biograficzna produkcja spotkała się z bardzo mieszanymi opiniami i otrzymała tylko jedną nominację do Oscara. Wyróżniona została Ana de Armas w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa.
Dla pochodzącej z Kuby de Armas to pierwsza nominacja do Oscara w karierze. Jak piszą krytycy, to wyróżnienie jest nagrodą za trudne i wymagające dużych poświęceń doświadczenie zawodowe. W wywiadzie dla WP aktorka powiedziała: "Przez cały czas czułam na barkach ten ciężar, który Monroe na sobie dźwigała. Czułam jej ogromny smutek. Nie sposób było się go pozbyć i chyba tego wcale nie chciałam. Pozwoliłam, żeby niosły mnie jej emocje i wykorzystałam to. Nie próbowałam się przed tym chronić. Musiałam sama tego doświadczyć".
W wywiadzie dla "The Hollywood Reporter" Ana de Armas nawiązała też do mieszanych, w większości negatywnych opinii krytyków na temat filmu: "'Blondynka' nie została stworzona, aby uszczęśliwić widzów. To trudny film do oglądania. Czytałam recenzje, że stawia on Monroe w złym świetle. Myślę, że jest wręcz przeciwnie. Myślę, że źle mówi o środowisku i branży, a czasami jest to trudna pigułka do przełknięcia dla osób obecnie działających w tym biznesie. Mam wrażenie, że niektórzy ludzie poczuli się tak, jakby ktoś wskazał ich palcem".
De Armas wypowiedziała się również na temat scen erotycznych w filmie. "Pamiętam je wszystkie, bo brałam w nich udział i mogę powiedzieć, że wiele seriali i filmów, które nie otrzymały kategorii wiekowej NC-17, zawiera znacznie więcej treści seksualnych niż 'Blondynka'. Owszem, aby opowiedzieć tę historię, ważne było, aby pokazać wszystkie te momenty w życiu Marilyn, które sprawiły, że skończyła tak, jak skończyła. Musiało to zostać wyjaśnione i unaocznione widzom. Jednak ocena komisji klasyfikującej filmy nie odzwierciedla obecnych standardów społecznych. Myślę, że to bardziej sprawa polityczna".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad ofertą SkyShowtime (ale chwalimy "Yellowstone"), podziwiamy Brendana Frasera w "Wielorybie" i nabijamy się z polskich propozycji na Eurowizję. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.