"Bella i Sebastian": O dwóch takich, co przechytrzyli świat

Obraz
Źródło zdjęć: © Robert Pałka/Fotos-Art

*"Bella i Sebastian" to urokliwa filmowa podróż do czasów dzieciństwa – w których trzeba było stawiać czoła bardzo prostym, ale silnym emocjom, można było kreować świat według własnych pragnień i odważnie buntować się przeciw odgórnie narzucanym regułom. Bohater filmu Nicolasa Vaniera, chłopiec mieszkający z dziadkiem w górskim domu nieopodal miasteczka zasiedlonego przez niemieckie wojska, ani trochę nie przypomina Oféli z "Labiryntu fauna" (2006) Guillerma del Toro. Przed wojną nie ucieka w świat fantazji, ale elementy baśniowości wpisuje w zastaną rzeczywistość. W dobie okrucieństwa przekonuje, że z natury wszyscy jesteśmy niewinni i dobrzy.*

Akcja filmu Vaniera toczy się niemal w przededniu zakończenia II wojny światowej. W roku 1943 nikt jednak jeszcze o tym nie wie. Wszyscy z przyzwyczajenia żyją w strachu. Zajęte przez niemieckie wojska górskie miasteczko jest regularnym punktem przerzutowym – lokalny lekarz przeprowadza tamtędy Żydów do Szwajcarii. Przedzierający się przez doliny i przełęcze uciekinierzy cyklicznie mijają dom starego pasterza. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to miejsce nie dotknięte wojenną pożogą. I rzeczywiście trochę tak jest.

W życiu pasterza i jego przyszywanego wnuka sytuacja historyczna stanowi zaledwie tło, majaczące w oddali trochę niewyraźnie, oddalone jak panorama miasta widziana ze szczytu wzgórz. I dobrze, bo „Bella i Sebastian“ nie jest filmem o wojnie, ale przede wszystkim historią o pierwszej przyjaźni, pierwszym rozstaniu i inicjalnym zetknięciu ze śmiercią. Każdy z nas ma te pierwsze razy za lub przed sobą i bez wątpienia z tego względu film Vaniera trafia do dzieci, które na przedpremierowych pokazach śmieją się i autentycznie wzruszone – czasem płaczą. Nie ma w tym jednak nic złego. Odczuwanie silnych emocji świadczy wyłącznie o tym, że dzieci utożsamiają się z małym bohaterem i przejmują jego losem, czyli obcują z rzadkim i cennym kinowym doświadczeniem.

Sebastian (Félix Bossuet) mieszka w domu na górskiej hali z Césarem (Tchéky Karyo). Stary pasterz pełni rolę jego dziadka, choć z biologicznego punktu widzenia nim nie jest. Już imponująca sekwencja otwierająca zwraca jednak uwagę na to, że więzy krwi nie mają znaczenia tak wielkiego, jak zdolność do empatii i otwarte, pełne miłości serce. Zanim zacznie się właściwa akcja w czasie górskiego spaceru Sebastian i César dostrzegają spadającą w przepaść postrzeloną kozicę, która zostawia na skalnej grani osierocone małe. Dziadek spuszcza małego chłopca na linie w przepaść. Dziecko wkłada przerażone zwierzę do plecaka i zabiera do ich górskiego domu. Zostanie tam – otoczone czułą opieką – póki nie będzie gotowe, by wrócić samodzielnie w góry. Vanier podkreśla głęboki związek człowieka z naturą – dopatruje się w nim sposobu na ocalenie człowieczeństwa.

Obraz

Nie powinien zatem dziwić fakt, że kiedy mały Sebastian spotyka na swojej drodze psa – na pozór niebezpiecznego i rzekomo mordującego owce – z góry zakłada, że zwierzę w pierwszej kolejności potrzebuje przyjaźni. Ogromnych rozmiarów owczarek ochrzczony przez pasterzy imieniem Bestia, dzięki chłopcu odnajduje w sobie Bellę – wrażliwą suczkę, której z natury bliżej do czułej matki, niż bezwzględnej morderczyni. Dla chłopca to oczywiste, ale żyjących w ciągłym strachu mieszkańców wioski trudniej do tego przekonać. Między dziecięcą naiwnością, jeszcze niezbrukaną, wciąż pełną niewinnych marzeń o pogodnej przyszłości a lękiem przed silnym i nieprzewidywalnym wrogiem, który wpisała w ludzi wojna – narodzi się pięknie rozegrany filmowy konflikt. Sebastian będzie musiał stawić czoła zbiorowej świadomości i udowodnić, że dobro jest wartością bezwzględną, a takiej nie zabiją w człowieku najgorsze doświadczenia.

„Bella i Sebastian“ to historia napisana w starym, dobrym stylu. Jej twórca traktuje swoich małoletnich widzów z szacunkiem i pozwala im doświadczyć przygody na ich miarę – rozegranej bez zbędnych podtekstów, nieskomplikowanej – ale nie uproszczonej; zwyczajnie, acz głęboko poruszającej najdelikatniejsze struny ludzkiej natury.

Ocena: 7/10

Obraz
Wybrane dla Ciebie
"Czułem się jak dzi*ka". Chory aktor o przykrym doświadczeniu z planu
"Czułem się jak dzi*ka". Chory aktor o przykrym doświadczeniu z planu
Zagrał Bonda sześć razy. "To jak życie w akwarium"
Zagrał Bonda sześć razy. "To jak życie w akwarium"
Była żona Kevina Costnera wychodzi za mąż. Dopiero co się rozwodziła
Była żona Kevina Costnera wychodzi za mąż. Dopiero co się rozwodziła
Mocne zakończenie. Od szamba do betonu w polskim serialu o sprawach ostatecznych
Mocne zakończenie. Od szamba do betonu w polskim serialu o sprawach ostatecznych
"Idź do diabła". Hollywoodzki gwiazdor nie przebierał w słowach
"Idź do diabła". Hollywoodzki gwiazdor nie przebierał w słowach
Do obejrzenia w domu. Świetne opinie i ponad 350 tys. widzów w kinach
Do obejrzenia w domu. Świetne opinie i ponad 350 tys. widzów w kinach
Cisza na sali. Na to, co pokazał Netflix, nie mogło być innej reakcji
Cisza na sali. Na to, co pokazał Netflix, nie mogło być innej reakcji
Jacob Elordi drastycznie schudł do roli. "Bolało całe ciało"
Jacob Elordi drastycznie schudł do roli. "Bolało całe ciało"
"Gniew ludu". 7 milionów osób. Protesty w całych Stanach Zjednoczonych
"Gniew ludu". 7 milionów osób. Protesty w całych Stanach Zjednoczonych
Dzieci Hackmana niewspomniane w testamencie. Majątek gwiazdora idzie pod młotek
Dzieci Hackmana niewspomniane w testamencie. Majątek gwiazdora idzie pod młotek
Podbija Polskę i świat. "Przerażający i nieprzewidywalny"
Podbija Polskę i świat. "Przerażający i nieprzewidywalny"
Gwiazdor "Stranger Things" był ciągle pytany o orientację. Miał 12 lat
Gwiazdor "Stranger Things" był ciągle pytany o orientację. Miał 12 lat