''Bling Ring'': Wywiad z Sofią Coppolą - ''Ostrzegać, nie pouczać''

Z okazji najnowszego filmu Sofie Coppoli *„Bling Ring” prezentujemy wywiad ze zdobywczynią Oscara i córką jednego z największych filmowców w historii kina. Czy reżyserka, która z każdym filmem zdobywa coraz większe uznanie w Hollywood prześcignie sławę swojego ojca? W tym roku młoda Coppola skupiła się na życiu współczesnych nastolatków, którzy zrobią wszystko, żeby choć przez chwilę móc poczuć blichtr i szyk amerykańskich celebrytów.*

''Bling Ring'': Wywiad z Sofią Coppolą - ''Ostrzegać, nie pouczać''
Źródło zdjęć: © American Zoetrope

21.06.2013 12:54

Sofia Coppola („Między słowami”) zainteresowała się Bling Ring, grupą nastolatków, która obrabowała domy blisko 30 celebrytów, po lekturze artykułu Nancy Jo Sales „The Suspects Wore Louboutins” („Podejrzane nosiły louboutiny”), opublikowanego na łamach Vanity Fair. Wiedziała już wtedy, że ma temat na film. Do swego nowego projektu zaangażowała bardzo młodych aktorów. Główne role zagrali: Emma Watson, najlepiej znana z roli Hermiony Granger z cyklu o Harrym Potterze, Taissa Farmiga (pierwszy sezon serialu „American Horror Story”), Israel Broussard („Flipped” Roba Reinera) oraz debiutanci Claire Julien i Katie Chang. Za zdjęcia odpowiadali Harris Savides („Last Days”, „Zodiak”) – współpracownik Coppoli przy „Somewhere.
Między miejscami”
– oraz Christopher Blauvelt, operator kamery, który dokończył zdjęcia, gdy Savides zmarł pod koniec realizacji filmu.

Czy sprawa rabunków dokonanych przez Bling Ring była ci znana, zanim przeczytałaś artykuł w _Vanity Fair_?

*Sofia Coppola:* Trochę pamiętałam tę sprawę z czasów pierwszych doniesień medialnych na ten temat, ale szczerze mówiąc, nie zwróciłam na nią zbytniej uwagi. Po przeczytaniu artykułu pomyślałam, że cała ta historia jest jak film: to wprost nie do uwierzenia! Zwłaszcza postawa tych dzieciaków, które stały się złe, ocierając się o świat glamour. Myślę, że najbardziej mnie uderzyło to, co mówiły: nie uczyniliśmy niczego nagannego, myśleliśmy o sławie, a nie o tym, że dopuszczamy się przestępstwa. Cała ta historia mówi wiele o współczesności, o erze Facebooka i Twittera.

Jak udało ci się przekształcić tę opowieść w scenariusz?

Przeczytałam bardzo uważnie transkrypcje z przesłuchań policyjnych oraz wywiady, jakich sprawcy udzielili prasie. Spotkałam się z niektórymi z nich, bo chciałam jak najwięcej zrozumieć z ich sposobu myślenia. A potem próbowałam sobie przypomnieć, jak ja sama reagowałam w ich wieku na różne bodźce i co wtedy robiłam. Na przykład, jak chciałam się dopasować do grupy, postępując głupio. Obejrzałam też występy matki jednej z dziewczyn w reality show, co mnie zainspirowało do stworzenia jednej z postaci.

Co myślisz o tych dzieciakach? Obwiniasz je?

Starałam się wykazać empatią, nie osądzać. Co nie znaczy, że sugeruję, iż to, co robili, było OK. Chciałabym, żeby publiczność sama sobie na ten temat wyrobiła opinię. Nigdy nie mówiłam widowni, co ma czuć. Chciałam pokazać, jaki wpływ dzisiejsza kultura wywiera na młodzież, która nie wyniosła z domów silnych wartości.

Sam fakt, że siostry Neiers występują w telewizyjnym reality show wydaje się wielu nie do uwierzenia...

Tak, ale myślałam o tym, że dla dzieciaków, które rosły wraz z telewizją, to jest normalne. Normą jest brak prywatności. Wszyscy od czasu do czasu zerkamy do tabloidów. Moi bohaterowie są ekstremalnym przypadkiem ulegania im.

Stylistycznie twój film jest odmienny od poprzednich. Ujęcia są zdecydowanie krótsze, narracja bardziej bezpośrednia. Dlaczego?

Temat, materiał, jakim dysponuję, dyktuje mi pewne rozwiązania. Poza tym, po „Somewhere. Miedzy miejscami” chciałam nakręcić coś w ostrzejszym tempie. Ale i tu mamy długie ujęcia, jak to kręcone z góry, gdy bohaterowie wchodzą i wychodzą z domu, przemierzają pokój za pokojem. Były one pomysłem operatora Harrisa Savidesa. Uwielbiam to ujęcie i jestem bardzo zadowolona, że pozwoliłam się do niego przekonać, bo był to sposób, aby inaczej niż zwykle pokazać sekwencje rabunku. Harris mnóstwo wnosił do moich filmów, pomagał mi i inspiruje mnie do dziś.

Dlaczego połączyłaś w jeden zespół doświadczoną Emmę Watson i aktorów ze skromnym jeszcze dorobkiem?

Byłam przekonana, że Emma będzie świetna jako Nicki, a z drugiej strony, bardzo lubię pracować z ludźmi u progu kariery, pełnymi świeżości i entuzjazmu. To świetnie, że mają naprawdę po 16–17 lat. Uczyniłam wiele, by przebywali ze sobą przed zdjęciami i żeby w tej grupie zawiązały się prawdziwe więzi.

Określiłabyś „Bling Ring” jako przypowiastkę moralną? Raczej jako opowieść – ostrzeżenie.

_**Rozmawiała: Vicky McRea**_

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)