Daniel Radcliffe nie mógł powstrzymać łez. Wspomina tragedię z planu
Daniel Radcliffe zrealizował dokument o Davidzie Holmesie, swoim dublerze na planie "Harry'ego Pottera". Podczas zdjęć mężczyzna uległ tragicznemu wypadkowi i od tamtej pory porusza się na wózku inwalidzkim. Radcliffe pojawił się także przed kamerą. Nie mógł powstrzymać wzruszenia.
David Holmes uprawiał profesjonalnie gimnastykę sportową i jako nastolatek został zatrudniony przez twórców filmowej serii o "Harrym Potterze". Dorastał razem z Danielem Radcliffem, którego wyręczał w bardziej niebezpiecznych scenach. Ich współpraca zakończyła się podczas kręcenia "Insygniów śmierci" w styczniu 2009 r. W scenie eksplozji podmuch okazał się tak silny, że Holmes został wyrwany z zabezpieczającej go uprzęży i spadł z dużej wysokości na ziemię.
- Nie czuję nóg - to były jego pierwsze słowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednocześnie, jak przyznaje w filmie, pomyślał od razu: "Czy to znaczy, że już nigdy nie wrócę na plan?".
Lekarze nie potrafili mu pomóc, jest sparalizowany do dziś.
- Bycie kaskaderem było moim życiowym powołaniem, a dublowanie Harry'ego było najlepszą pracą na świecie - powiedział David Holmes.
Cztery lata temu Daniel Radcliffe został producentem filmu "Chłopiec, który przeżył". Tyle czasu dokumentowano przed kamerą obecne życie jego dawnego dublera, pokazując najdrobniejsze codzienne wyzwania, z którymi musi się mierzyć jako niepełnosprawny.
- W burzliwym świecie, w którym teraz żyjemy, chciałbym zacytować Harry'ego: "Jesteśmy tak silni, jak zjednoczeni i tak słabi, jak podzieleni". Jestem w stanie żyć tylko dzięki miłości i wsparciu innych - wyznał Holmes.
Jedną z osób, która w filmie wspomina tytułowego bohatera jest sam Daniel Radcliffe.
- Był dla mnie jak starszy brat. Nie powinno go to spotkać, to niesprawiedliwe - mówił aktor ze łzami w oczach.
"Chłopiec, który przeżył" będzie dostępny na HBO MAX od połowy listopada.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.