Depardieu nazwał Binoche zerem. Nie dała mu się sprowokować
Gerard Depardieu przed laty miał, delikatnie mówiąc, niskie mniemanie o Juliettte Binoche. Zaatakował ją nawet publicznie w jednym z wywiadów, stwierdzając, że "jest zerem i nie reprezentuje sobą nic". Binoche po latach opowiedziała, jak zareagowała na te słowa i co stało się później.
Charyzmatyczna, hipnotyzująca, wszechstronna. "La Binoche" - mówią o niej Francuzi. Juliette Binoche zrobiła imponującą karierę nie tylko w rodzimej Francji, choć głównie jest wierna kinu europejskiemu. To nim jest najbardziej zafascynowana i to w nim znajduje dla siebie najbardziej intrygujące role.
Przez kilka dekad swojej kariery współpracowała z topowymi europejskimi reżyserami, w tym także polskimi, wspominając tylko Krzysztofa Kieślowskiego i Małgorzatę Szumowską. Zawodowych osiągnięć mogliby jej pozazdrościć nawet bardzo znani koledzy i koleżanki z branży. Jak się okazuje, ze swojego rodzaju zazdrością laureatka Oscara mierzyła się ze strony innej francuskiej gwiazdy, Gerarda Depardieu.
Aktorka od czasu do czasu wspomina w wywiadach, że nie spotykała się z jego sympatią. Wręcz przeciwnie. Przed laty publicznie wyrażał się o niej niepochlebnie.
W jednym z wywiadów w 2010 r. stwierdził bez ogródek: - Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, na czym polega tajemnica tej aktorki? Dlaczego przez tyle lat cieszy się ona poważaniem na całym świecie? Przecież jest zerem. Całkowitym zerem. W porównaniu z nią Isabelle Adjani jest wspaniała, nawet jeśli jest kompletnie stuknięta. Albo Fanny Ardant – genialna, niezwykle imponująca. Ale Binoche? Leos Carax potrzebował sześciu lat, by nakręcić "Kochanków na moście" z Binoche, a i tak zamiast filmu wyszła kupa gówna.
Binoche nie zareagowała na zaczepkę kolegi po fachu, choć słowny atak gwiazdora jeszcze długo w niej rezonował. Kilka lat później w "Observerze" komentowała: "Chciał mnie zabić. Ale ciągle tu jestem!".
O aktorskim konflikcie nie było jednak mowy. Binoche wspomniała, że w końcu oboje wyjaśnili sytuację "twarzą w twarz", spotykając się... w sklepie. Skruszony Depardieu miał się tłumaczyć: "Wiesz, czasem gadam głupoty".