Dosłownie wymiata. Zarobił w kinach blisko pół miliarda dolarów
Dokładnie 29 lat temu, 10 maja 1996 roku, w kinach miał premierę jeden z najsłynniejszych filmów katastroficznych – "Twister". Obraz odniósł spektakularny sukces w kinach, ale krytycy docenili go dopiero po latach, gdy zaczęli go porównywać do kolejnych filmów z tego gatunku.
"Twister" w reżyserii Jana De Bonta był drugim największym przebojem 1996 roku. Na całym świecie zarobił blisko 500 mln dolarów (biorąc pod uwagę inflację to już niemal miliard). Został nominowany do Oscara w dwóch kategoriach: najlepsze efekty specjalne oraz dźwięk. Był też jednak mocno krytykowany przez dziennikarzy, czego efektem stała się Złota Malina w kategorii najgorszy film, który zarobił ponad 100 mln dolarów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rekordziści. Te filmy zarobiły najwięcej, kwoty przyprawiają o zawrót głowy
Z perspektywy czasu można jednak stwierdzić, że niskie oceny krytyków nie były zasłużone, bo teraz "Twister" uważany jest za wzór kina katastroficznego. Owszem efekciarski, z latającymi krowami, ale świetnie zrealizowany przez Jana De Bonta i w sumie najbliższy katastroficznym produkcjom z lat 70., które w swoich czasach cieszyły się w kinach rekordową popularnością.
Po latach "Twister" kojarzy się również z długimi kolejkami w wypożyczalniach wideo (trzeba było zapisać się na ten tytuł i odczekać kilkanaście dni, żeby go obejrzeć) oraz z niefortunną emisją filmu kilkanaście godzin po potężnej trąbie powietrznej, która spustoszyła część Polski. Wicedyrektor ds. programowych TVP1 bił się wówczas w piersi i przepraszał osoby, które mogły poczuć się urażone wyemitowaniem "Twistera".
Katastroficzna produkcja De Bonta odniosła w kinach spektakularny sukces, więc od razu chciano zrealizować sequel. Brakowało jednak ciekawego pomysłu na scenariusz, a i filmów katastroficznych wykorzystujących cyfrowe efekty specjalne zaczęło się pojawiać tak dużo, że projekt został zamrożony. Gdy wytwórnia Warner Bros. zaczęła w końcu przymierzać się do realizacji drugiej części "Twistera", niespodziewanie zmarł Bill Paxton, który ponownie miał być gwiazdą filmu.
Zastąpił go Glen Powell, który w wywiadzie promującym "Twisters" powiedział: - Wiem, że nie mogę się z nim równać. Mam do niego i do jego ról ogromny szacunek. Na ogół był bohaterem drugiego planu, tak jak ja przez wiele lat, ale w ‘Twisterze’ udowodnił, że może być też gwiazdą blockbusterów. Poza tym Bil Paxton był chyba najbardziej w porządku facetem w Hollywood".
W sequelu bohaterowie znowu ścigają tornada używając najnowszej technologii i choć mamy do czynienia z całkiem nowymi postaciami, to mają one w sobie równie dużo pasji i uroku, co poprzednicy. Pomiędzy Powellem i Daisy Edgar-Jones ("Gdzie śpiewają raki") jest dobra chemia, która sprawia, że naukowe, dramatyczne, romansowe przerywniki pomiędzy widowiskowymi scenami z szalejącym żywiołem, ogląda się z dużą przyjemnością i ulgą, bo możemy podczas nich odpocząć od nadmiaru silnych wrażeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Twister (1996) | 4K Ultra HD Official Trailer | Warner Bros. Entertainment
"Film dosłownie wymiata i porywa. Widzowie zostają wciągnięci w wir wydarzeń z mocą trąby powietrznej. Idealny na przebój w starym, dobrym stylu" – napisał krytyk "Decidera". "Twisters" można obejrzeć w ramach abonamentu na platformie Max. Na produkcję z 1996 roku trzeba polować w telewizji lub wypożyczyć w serwisach VOD.
Najtrudniejsze pożegnanie w "The Last of Us", na które nie byliśmy gotowi. Pamela Anderson cała w brokacie i pijacki morderczy pakt grupki przyjaciół w serialu BBC. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: