"Dzieciak rządzi": animacja na miarę naszych czasów [RECENZJA BLU‑RAY]
Każdy film ze stajni DreamWorks to wydarzenie. Studio odpowiedzialne za "Shreki", "Madagaskary" czy "Kung Fu Pandy" przyzwyczaiło do wysokiego poziomu kolejnych animacji. Tak jest też z jego najnowszą produkcją "Dzieciak rządzi". A jak prezentuje się edycja Blu-ray z filmem Toma McGratha?
"Dzieciak rządzi" w kinach na całym świecie zebrał bez mała pól mld dol., stając się tym samym 14. najlepiej zarabiającym filmem w historii studia.
Animacja spotkała się też z pozytywną reakcją krytyki. Nasz recenzent Kuba Armata pisał na gorąco po pokazie prasowym:
- To taka animacja na miarę naszych czasów. Z mnóstwem, mniej lub bardziej udanych, popkulturowych wtrętów. Muszę przyznać, że tym, co najbardziej lubię w animacjach, są "ukryte treści”, których docelowa grupa odbiorców pewnie nie zrozumie. Takie mrugnięcie okiem do starszego widza i czytelna wiadomość, że i o nim w tym wszystkim się nie zapomniało. A tu jest cała sekwencja nawiązująca do klasyka kina przygodowego – "Poszukiwaczy zaginionej arki” Stevena Spielberga. Parafrazując popularne przysłowie: dzieciak syty i rodzic cały.
Z całą recenzją możecie zapoznać się klikając w ten link. A jak prezentuje się edycja Blu-ray?
DreamWorks przyzwyczaiło nas, że edycje Blu-ray/ DVD jego filmów wypełnione są dodatkami. Tak jest i tym razem, choć trzeba przyznać, że starsi widzowie poczują pewien niedosyt.
Trzonem materiałów dodatkowych są krótkometrażówki tłumaczące świat "Dzieciak rządzi". Filmiki w dowcipny i przystępny sposób przedstawiają bohaterów, tło konfliktu i zamysł fabularny filmu Toma McGratha.
Na płycie znalazły się też króciutkie reportaże poświęcone kulisom produkcji "Dzieciaka", w których twórcy objaśniają, skąd wziął się pomysł na korporację Baby Corp i dlaczego bobasy są wprost stworzone do piastowania ważnych stanowisk. Oprócz tego autorzy filmu dzielą się swoimi wspomnieniami na temat blasków i cieni dorastania z rodzeństwem, sprawiając, że przekaz "Dzieciaka" staje się jeszcze wiarygodniejszy.
Dodatkowo dostajemy możliwość obejrzenia scen niewykorzystanych w postaci ruchomych storyboardów opatrzonych komentarzem reżysera i producentki Ramsey Ann Naito.
Ponadto na dysku znajdziecie galerię z grafikami koncepcyjnymi, zwiastun, paczkę materiałów promocyjnych największych przebojów studia (dołączanej do każdego wydania) oraz trzy trailery nadchodzących filmów DreamWorks.
Szkoda, że nieco starsi fani kreskówek studia nie dostali porządnego making-ofu, nieco bardziej rozbudowanych klipów poświęconych kulisom filmu czy choćby komentarza twórców.
Na koniec dobra informacja – wszystkie suplementy mają polską wersję językową w postaci napisów. Niby oczywistość, choć w przypadku akurat tego dystrybutora różnie z tym bywa – np. najnowszych "Smerfach" dodatki są tylko wersji oryginalnej.