Film o Pileckim. Ministerstwo kultury zmienia reżysera. Kto dokończy film i za jaką kwotę?
Ministerstwo Kultury oraz wytwórnia filmowa przerwały, po blisko roku, zdjęcia do filmu "Raport Pileckiego" w reżyserii Leszka Wosiewicza z budżetem około 38 mln zł. Ma teraz powstać film z innym reżyserem i nowym scenariuszem. Czy wydane już pieniądze trafią do kosza?
21.09.2020 | aktual.: 24.09.2020 20:38
Leszek Wosiewicz, reżyser filmu "Raport Pileckiego", mówi WP: - To miał być najważniejszy film mojego życia, bo ja Pileckiego traktuję jak ojca, jak kogoś bliskiego.
Wosiewicz potwierdza też WP, że został – jako reżyser – odsunięty od filmu.
– Jestem teraz jedynie opiekunem artystycznym, a warunki tej opieki są ustalane – mówi Wosiewicz i kończy rozmowę.
Polska chce mieć dwa dobre filmy
Przypomnijmy, że w 2019 roku Ministerstwo Kultury oraz PISF zapowiedziały powstanie dwóch filmów o rotmistrzu Witoldzie Pileckim, który w 1940 roku na ochotnika trafił do obozu Auschwitz, by przygotować słynny raport o ludobójstwie. Po wojnie Pilecki został zamordowany przez UB.
Pierwszy z zapowiadanych przez ministra Glińskiego i PISF filmów to "Raport Pileckiego" w reżyserii Leszka Wosiewicza [ reżyser m.in. filmów "Kornblumenblau" i "Cynga"]. Budżet: około 40 mln zł.
Drugi – ”Ochotnik” - za około 148 mln zł, ma powstać w rzekomej koprodukcji z dużym studiem amerykańskim, z amerykańską obsadą, pod okiem hollywoodzkiego reżysera z Oscarem na koncie.
Minister kultury Piotr Gliński mówił w 2019 roku: - Polsce nie zaszkodzą dwa dobre filmy o rotmistrzu.
O filmie "amerykańskim" nie wiemy dalej nic: ani PISF, ani Ministerstwo Kultury, ani producent – firma Madants, należąca do Klaudii Śmiei - nie udzielają mediom żadnych informacji i nie odpowiadają na maile w tej sprawie.
Co wiemy o projekcie Leszka Wosiewicza? Od ludzi związanych z produkcją dowiedzieliśmy się, że odbyło się już 66 z planowanych 100 dni zdjęciowych, wybudowano wielką makietę obozu Auschwitz w twierdzy Modlin, a film jest skończony w 70 procentach. Rotmistrza gra Przemysław Wyszyński, jego żonę Paulina Chapko.
Ale producent, czyli Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie, zmieniła w lipcu 2020 roku reżysera: zamiast Leszka Wosiewicza film ma dokończyć, z nowym scenami i z nowym scenariuszem, Krzysztof Łukaszewicz [reżyser m.in. filmu "Karbala" i serialu "Belfer 2"].
Dynamiczny wizerunek rotmistrza
W zeszłym roku Wosiewicz dostał zielone światło na swój film z Ministerstwa Kultury. Minister Piotr Gliński mówił wtedy o "Raporcie Pileckiego": - Od początku, jako minister kultury i dziedzictwa, narodowego, popierałem ten projekt.
Już wtedy Gliński przyznał, że są pewne wątpliwości, co do scenariusza:
- Projekt ma kilka istotnych znaków zapytania, które trzeba rozwiązać. Chodzi o kwestię jakości scenariusza i kosztów realizacji. Scenariusz powinien odpowiadać filmowi, który byłby atrakcyjny dla każdego widza, także zagranicznego, i prezentował dynamiczny wizerunek historyczny postaci rotmistrza i pozytywny przekaz o Polsce.
- Jeżeli wydaje się 40 mln zł z publicznych pieniędzy na film, to jego jakość artystyczna i wydźwięk wizerunkowy powinien być na najwyższym poziomie. Dlatego zaczęły się pracę nad skróceniem scenariusza i nad zmniejszeniem kosztów. Budżet był olbrzymi, chyba największy, jaki pojawił się w polskiej produkcji filmowej. Trzeba było go zracjonalizować, a więc zmienić nie tyle kształt tego filmu, co jego długość - tłumaczył Gliński w marcu 2019 roku.
Nad projektem, jako producent, pracował wtedy Włodzimierz Niderhaus, ówczesny szef WFDiF. Polecił on Wosiewiczowi wyrzucić ze scenariusza około 40 scen.
Niderhaus zmarł w maju 2020 roku. Na stanowisku zastąpił go Maciej Stanecki.
Film trafił do realizacji, z budżetem około 37-38 mln zł, pochodzącym głównie z Polskiej Fundacji Narodowej oraz TVP (miał też bowiem powstać serial tv).
Zdjęcia zaczęły się w sierpniu 2019 roku i trwały do czerwca 2020 roku. Nagrano około 70 procent materiału z epickiego scenariusza, który ma kilkaset stron: okres przedwojenny Pileckiego, konspiracja warszawska, obóz KL Auschwitz. Reżyser rozpoczął już przygotowywania do zdjęć, w których Pilecki trafia po wojnie do komunistycznego więzienia na ul. Rakowieckiej, gdzie został zastrzelony w 1948 roku przez ubeckiego kata, Piotra Śmietańskiego, po wyroku sądu wojskowego.
Ale tu praca Leszka Wosiewicza się zakończyła.
Reżyser nie chce nam powiedzieć dlaczego.
Dramaturgiczna katastrofa
Co się stało między czerwcem a lipcem 2020 w sprawie filmu?
WP udało się dowiedzieć, że w lipcu na terenie wytwórni filmowej odbył się pokaz materiałów dotąd nagranych przez Wosiewicza. Film w pierwszej wersji miał nie spodobać się widzom tego specjalnego pokazu, którzy reprezentowali Ministerstwo Kultury, WFDiF, PISF oraz TVP.
Film widziało także kilku znanych polskich reżyserów.
Krzysztof Zanussi w rozmowie z WP przyznaje, że widział nagrany już materiał na tym pokazie.
Czy rzeczywiście był nieudany?
Zanussi: - Proszę pytać o to tych, którzy pana Wosiewicza odsunęli od filmu. To była ich decyzja, nie moja. Ja ten materiały widziałem i rzeczywiście były jakieś problemy scenariuszowe. Jednak kiedy ja byłem producentem w studiu filmowym TOR, takie problemy udawało nam się pokonywać. Zmiana reżysera to decyzja bardzo dramatyczna, ostateczna.
Inna osoba, która była na tym pokazie, ale prosi o anonimowość, ocenia:
- To była narracyjna i dramaturgiczna katastrofa. To było źle opowiedziane, nie wiadomo, o co chodzi. Nie było głównej postaci. Jest szereg scen, ale z nich nie wynika, kto tu jest bohaterem i czego ten bohater chce. Nie ma dramatu. Temat, delikatnie mówiąc, Wosiewiczowi uciekł.
Czy film jest do uratowania?
- Tak, ale trzeba nakręcić nowe sceny, które pokazują, że Pilecki podejmuje jakieś decyzje, że jest jakiś. Scenariusz od początku był przegadany, zbyt literacki, za mało filmowy, zbyt opisowy, zbyt obszerny. Tam były przepisane fragmenty książek. Jedna kwestia wypowiedziana przez bohatera miała pół strony. To nie dialogi, tylko monologi.
Nasz rozmówca ocenia: - Materiału jest dużo, około 3-4 godziny. Trzeba go teraz odpowiednio zmontować i dodać nowe sceny, a Wosiewicz nie ma do tego dystansu. Sam chciał montować swój materiał. Dlatego musiał zostać odsunięty. Nie przesądzałbym, że pieniądze na ten film już zostały wywalone w błoto. To wciąż można uratować, a ludzie są w trakcie pracy.
Milczenie wokół projektu
Zapytaliśmy w Ministerstwie Kultury, co dzieje się z filmem i wysokimi bądź co bądź funduszami (ok. 38 mln zł) na niego. Ministerstwo odpowiedziało WP, że ”producentem filmu ”Raport Pileckiego” jest Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych i do niej należy kierować pytania”.
Z kolei Maciej Stanecki, obecny dyrektor Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, powiedział WP, że wciąż trwają rozmowy z Leszkiem Wosiewiczem, żeby pozostał w projekcie i dlatego nie będzie na razie nic mówił.
Nowy reżyser filmu, Krzysztof Łukaszewicz, też zasłania się tajemnicą produkcji. Wiemy jedynie, że nowe, dodatkowe zdjęcia, zostały skończone. Teoretycznie film mógłby mieć premierę w przyszłym roku.
Podobno nowa wersja scenariusza rezygnuje z wielkiej opowieści o całym życiu rotmistrza i koncentruje się na wątku pobytu Pileckiego w więzieniu UB przy ul. Rakowieckiej. Wosiewicz, jako opiekun artystyczny filmu, miał już napisać opinię na temat nowego scenariusza, ale nie chciał nam jej pokazać.