Filmy, które warto nadrobić w majówkę
27.04.2018 | aktual.: 26.04.2019 12:41
Kinowy repertuar pęka w szwach. Co tydzień na ekrany wchodzi kilka nowości. W zalewie premier trudno nadążyć za filmami naprawdę wartościowymi. Specjalnie dla was znaleźliśmy najlepsze filmy tego roku, które warto nadrobić w majówkę. Wśród nich jest jeden z najlepszych debiutów w polskim kinie ostatnich lat, jeden z najdroższych amerykańskich filmów wszech czasów i thriller rodziny, który jest straszny jak "Lśnienie". Zobaczcie.
ATAK PANIKI
Radiowiec, kelner, panna młoda, pisarka, mąż i żona oraz behawiorysta zwierząt dostają ataku paniki...Mimo że agresja wylewa się na ulicach i w mediach, w polskich filmach brakuje obrazów wściekłości. “Atak paniki” wypełnia tę lukę jako pełna zaskakujących zwrotów akcji komedia. Jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy polski debiut ostatnich lat. Mozaikowa opowieść o ludziach, w których coś pęka i postanawiają wykrzyczeć swoją złość. Kto nie widział - obowiązkowo.
"Trzy billboardy za Ebbing, Missouri" - film na majówkę
Dwa Oscary i triumf Frances McDormand w roli zbolałej Mildred, która postanawia przywrócić sprawiedliwość w tytułowym miasteczku. “Ten film przywraca wiarę w dobre, piekielnie inteligentne i pięknie zagrane kino, warto dać się zaczarować!” - zachęcała Magda Maksimiuk. Kto nie widział, powinien nadrobić - obowiązkowo!
"Niemiłość"
Andriej Zwiagincew nie nakręcił jeszcze złego filmu, a ma na koncie pięć pełnych metraży. Ale “Niemiłość” to crème de la crème jego twórczości. Widać wyraźnie, że rosyjski reżyser doskonale panuje nad swoim warsztatem. Wie, co chce powiedzieć, i wie jak to zrobić. Stworzył przejmujący obraz tytułowej niemiłości - metafory naszych czasów.
“Niemiłość” ma fenomenalne zdjęcia. Reżyser od lat współpracuje z operatorem Michaiłem Kriczmanem, który tym razem przeszedł samego siebie. Rosja w tym filmie traci duszę, dusi się - kamera często wznosi się ponad wzrok bohaterów, robi piruety, skacze od kadrów szerokich do bardzo ciasnych.
Bez dwóch zdań - film wybitny.
"Tamte dni, tamte noce"
Jak pisała Magda Maksimiuk, ten film to “magiczna odtrutka na zbyt uproszczone kinowe romanse i niespecjalnie wiarygodne ekranowe związki. W "Tamtych dniach, tamtych nocach" nigdy nie padają nośne frazesy o uczuciach, ale nie ma takiej potrzeby, skoro ma się takich aktorów, takie wnętrza i krajobrazy, taki scenariusz”.
Nieoczywiste gejowskie love story otrzymało cztery nominacje do Oscara (ostatecznie film zdobył jedną statuetkę za najlepszy scenariusz adaptowany).
"Disaster Artist"
Film o kultowym reżyserze Tommym Wiseau, twórcy jednego z najgorszych amerykańskich filmów wszech czasów.
W “The Disaster Artist” gra go James Franco (także reżyser). Naczelny narcyz Hollywoodu doskonale odnalazł się w roli pozbawionego poczucia obciachu Wiseau, u którego zew artysty miał się obudzić po wypadku samochodowym - miał wtedy stwierdzić, że Hollywood albo śmierć. Droga do Fabryki Snów była jednak najeżona trudnościami. Dla agencji aktorskich Wiseau był jeszcze jednym freakiem, jakich nie brakuje w branży. Ze względu na swój akcent mógł liczyć co najwyżej na role statystów w podrzędnych produkcjach.
“The Disaster Artist” jest filmem o filmie, zgrabnie balansującym między komedią a dramatem. Łatwo wyśmiać reżysera kultowego złego filmu, ale Franco nie poszedł na łatwiznę, dostrzegł w nim także rys tragiczny. Bo Wiseau nosi w sobie sprzeczności - jest odpychający, ale przecież nie potrafimy od niego oderwać oczu. Możemy śmiać się z jego braku talentu i desperacji, ale nie potrafimy nie kibicować bohaterowi, który uparcie dąży do celu, bez względu na koszty.
"Czwarta władza"
Spielberg w dobrej formie. Chyba tylko on umiałby zrobić taki film. O pracy redakcji dwóch amerykańskich dzienników, jakby mieściły się w Parku Jurajskim, a pracujący w nich dziennikarze byli żołnierzami na wojnie w Wietnamie. “Czwarta władza” jest filmem okrutnie aktualnym i ważnym, ale po seansie trudno nie pomyśleć, że temat - wolność i siła mediów - pochodzi z czasów dinozaurów.
“Czwarta władza” łączy dramat śledczy i społeczny z psychodramą. Udało się Spielbergowi na szczęście uniknąć charakterystycznej dla niego pompy. Czujemy, że opowiada o Ważnych Sprawach, dotykających istoty demokracji i praworządności. Ale udało mu się fascynującą historię zniuansować, a przede wszystkim stworzyć bohaterów pełnowymiarowych. Nie kukiełki historii, tylko pełnokrwiści ludzie podejmujący decyzje, za które biorą odpowiedzialność.
"Jeszcze nie koniec"
Zaczyna się jak wiele dramatów "z życia wziętych", ale pozory mylą. Ot, 11-letni Julien (rewelacyjny Thomas Gioria) staje się przedmiotem rozwodowej walki o opiekę nad dzieckiem. Od początku wiemy, że nie chce mieć żadnych kontaktów z ojcem (Denis Ménochet). Mówi o nim per “ten człowiek”, "ten mężczyzna", boi się, że znowu uderzy mamę (Léa Drucker). Sąd jednak wierzy ojcu, którego adwokat przedstawia jako wzorowego szefa ochrony straży pożarnej. Przyznaje mężczyźnie prawo do weekendowej opieki nad synem. Akcja filmu - po świetnie wyreżyserowanej scenie rozmowy rodziców z sędzią - rozgrywa się w czasie tych weekendowych spotkań. Trudno powiedzieć, w którym momencie zwykły dramat rodzinny staje się horrorem przypominającym "Lśnienie". Pamiętacie słynną scenę z siekierą? W tym filmie zobaczycie coś równie mocnego.
"W ułamku sekundy"
Kiedy tracisz wszystko, nie masz nic do stracenia. Katja traci w ataku bombowym męża i syna. W jednej chwili całe jej dotychczasowe życie obraca się w popiół. Z tych popiołów rodzi się nowa, gniewna Katja. Gra ją brawurowo Diane Kruger, której skórzana kurtka pasuje jak nigdy dotąd.
Reżyser Fatih Akin jest prorokiem. “W ułamku sekundy” miał premierę w ubiegłym roku na Festiwalu w Cannes, nikt wtedy nie słyszał o #metoo i nowej generacji kobiet, które nie dają sobie w kaszę dmuchać. Kobiet takich jak Katja, które doświadczają przemocy na własnej skórze. Katja nie pochyla głowy. Nie przyjmuje losu takim, jakim jest. Bierze sprawy w swoje ręce. Działa.
"Lady Bird"
"Lady Bird" zebrał niemal sto procent pozytywnych recenzji w serwisie Rotten Tomatoes. Sukces, który prawie się nie zdarza, a gdy weźmie się pod uwagę, że to pierwszy film Grety Gerwig, można śmiało powiedzieć, że mamy do czynienia z jednym z najbardziej błyskotliwych debiutów w amerykańskim kinie ostatnich lat.
Czym "Lady Bird" zasłużył sobie na tyle pochwał? Przede wszystkim nietuzinkowym spojrzeniem na dojrzewanie. Znamy w amerykańskim kinie wiele portretów wchodzących w dorosłość chłopaków, teraz czas na dziewczyny. Christine jest dość pyskatą i upartą nastolatką, która wie, że musi walczyć o swoje, inaczej nikt jej nie pomoże. Kradnie nasze serce od pierwszej sceny.
"Wieża. Jasny dzień"
Jeden z najgłośniejszych debiutów ostatnich lat. Thriller społeczny z elementami horroru, rozgrywający się w Sudetach. Z całym przekonaniem można powiedzieć, że to najbardziej tajemnicza fabuła ostatnich lat. - Jagoda Szelc ujawniła ogromny talent i podobnie jak Agnieszka Smoczyńska ("Córki dancingu") pokazała, że polskie kino nie musi podążać utartymi koleinami. "Wieża. Jasny dzień" to film, jakiego polskie kino zdecydowanie jeszcze nie widziało” - pisał w recenzji Grzegorz Kłos.
"Avengers. Wojna bez granic"
Nowi "Avengersi" są w pełni tego słowa znaczeniu filmem totalnym: spektakularnym, widowiskowym, najdroższym, ale też rozwleczonym, chwilami nudnym i… przegadanym. Dziwna, zaskakująca i pełna skrajności produkcja, której fani filmów superbohaterskich będą bronić zębami i pazurami" - tak pisaliśmy w recenzji filmu.
Kosztująca między 300 a 400 mln dolarów produkcja jest jednym z najdroższych filmów wszech czasów. Efekty specjalne - powalają. Kto lubi w kinie akcję i rozmach, nie będzie zawiedziony.