Gary Kurtz nie żyje. Producent "Gwiezdnych wojen" miał 78 lat
O śmierci filmowca poinformowała jego rodzina. Kurtz chorował na raka.
25.09.2018 | aktual.: 25.09.2018 15:06
Zasłużony producent zmarł w niedzielę w Londynie w otoczeniu bliskich po walce z chorobą nowotworową.
Gary Kurtz zasłynął ze współpracy z George'em Lucasem przy "Amerykańskim Graffiti" i "Gwiezdnych wojnach". Uznaje się, że to właśnie on przekonał wytwórnię 20th Century Fox do zainwestowania w "film science fiction klasy B" (tak wówczas postrzegano projekt Lucasa), który okazał się kamieniem milowym w historii kina i odniósł ogromny sukces komercyjny.
Kurtz kontynuował pracę producenta przy "Imperium kontratakuje", jednak jego drogi z Lucasem rozeszły się przed kręceniem "Powrotu Jedi".
- Biznes zabawkarski zaczął kierować imperium Lucasa – mówił Kurtz w wywiadzie dla "Los Angeles Times". – To wstyd. Zarabiają trzy razy więcej na zabawkach niż na filmach. To naturalne, że podejmuje się decyzje chroniące biznes zabawkarski, ale nie wpływa to dobrze na kręcenie jakościowych filmów.
Gary Kurtz zaczął przygodę z kinem w 1966 r., by w tym samym roku wyjechać do Wietnamu jako żołnierz piechoty morskiej. Służył tam do 1969 r. W latach 1971-1980 (od "Amerykańskiego graffiti" do "Imperium kontratakuje") współpracował z Lucasem. Później wyprodukował m.in. "Ciemny kryształ" i "Powrót do krainy Oz". Zagrał również epizodyczną rólkę w "Ojcu chrzestnym II".
Ostatni film, przy którym pracował jako producent wykonawczy, to brytyjski dramat "Gangster Kittens" z 2016 r.
- Gary był ukochanym mężem, ojcem, dziadkiem, przyjacielem i mentorem, którego praca i talent wpłynęły na kręcenie filmów, fotografię, muzykę i historię kina. Był żołnierzem piechoty morskiej, obieżyświatem i miłą, współczującą istotą ludzką – napisała rodzina Kurtza po jego śmierci. – Gary był wspaniałym człowiekiem, którego będzie bardzo brakowało. Cała jego rodzina dziękuje za życzliwość.