Geoffrey Rush po raz kolejny wygrał w sądzie. Pomawiano go o molestowanie seksualne
Aktor od kilku lat walczy o odzyskanie dobrego imienia. Znowu wygrał z mediami publikującymi wyznania kobiety, która posądzała go o molestowanie w pracy.
Geoffrey Rush uchodzi za jednego z najbardziej cenionych aktorów. Australijczyk był czterokrotnie nominowany do Oscara, raz w 1997 r. otrzymał statuetkę za główną rolę w filmie "Blask". Mimo to nie wszyscy są przekonani o jego nieskazitelnym wizerunku.
W 2017 r. aktor został posądzony przez australijskie "The Daily Telegraph" o molestowanie Eryn Jean Norvill. Aktorka w latach 2015-2016 grała córkę bohatera granego przez Rusha w teatralnej wersji "Króla Leara". Według Norvill aktor wsuwał jej rękę pod koszulę, dotykał jej piersi i składał dwuznaczne propozycje.
Rush od początku zaprzeczał doniesieniom Norvill. Sprawa trafiła do sądu, gdyż aktor pozwał pismo za publikacje na swój temat.
Po 2 latach procesu zapadł kolejny, już prawomocny wyrok. Sędzia uznał, że linia obrony gazety była "niewystarczająca", a dziennikarz opisujący sprawę molestowania seksualnego przedstawił tylko niektóre fakty, mające potwierdzić jego tezy.
W ramach zadośćuczynienia Geoffrey Rush otrzyma 2 mln dolarów. Sąd potwierdził, że artykuły "The Daily Telegraph" miały zły wpływ na zdrowie i karierę 69-latka.
Przypomnijmy, że również inna aktorka z teatru Yeal Stone oskarżyła aktora na łamach "The New York Timesa" o skandaliczne zachowanie w pracy. Według niej Rush miał nachalnie towarzyszyć jej w czasie wolnym m.in. tańcząc przed nią nago oraz wysyłając dwuznaczne SMS-y. Wówczas gwiazda "Piratów z Karaibów" wydała oświadczenie, w którym przeprosił aktorkę za "sprawianie jej przykrości".