Gerard Depardieu miał przyznać się do wielokrotnych gwałtów. Porażające wypowiedzi
Gerard Depardieu powiedział podobno po raz pierwszy o tym, że gwałcił kobiety już pod koniec lat 70. Z tym, że nie poczuwał się do winy. "Nie było w tym nic złego. Dziewczyny chciały być gwałcone" - miał stwierdzić. W ub.r. powstał film, w którym znalazły się kolejne, do bólu szczere, wyznania aktora, tym razem ledwie sprzed sześciu lat.
Gerard Depardieu miał przyznać się do wielokrotnych gwałtów. Porażające wypowiedzi
Gerard Depardieu jest uznawany za największego, wciąż aktywnego zawodowo, aktora francuskiego. Zagrał ponad 250 ról w większości wybitnych. Ale w młodości miał też zadatki na gangstera. Rzucił szkołę w wieku 13 lat, był półanalfabetą. Zarabiał w walkach bokserskich, trudnił się paserstwem, przemytem papierosów i alkoholu, był też ochroniarzem prostytutek. Kiedy przyjechał z prowincji do Paryża, zakochał się w aktorstwie i wkrótce zaczął grać w teatrze, a potem w filmie.
Od początku miał powodzenie u kobiet, zwłaszcza u tych, które lubiły "niegrzecznych chłopców". Potrafił być wobec nich dżentelmenem, ale ujawniał także wyjątkowo mroczną naturę. Był seksualnym drapieżnikiem.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkładamy na czynniki pierwsze fenomen "Reniferka", przyglądamy się skandalom z drugiej odsłony "Konfliktu" i zachwycamy się zaskakującą fabułą "Sympatyka". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:
"Nie ma czegoś takiego jak gwałt"
Według magazynu "Time", Gerard Depardieu już 1978 r. przyznał w wywiadzie dla amerykańskiego "Film Comment", że po raz pierwszy uczestniczył w gwałcie, mając dziewięć lat. Później powtarzało się to tak często, że nie mógł już zliczyć tych wydarzeń.
- Nie było w tym nic złego. Dziewczyny chciały być gwałcone. Chodzi mi o to, że nie ma czegoś takiego jak gwałt. To tylko kwestia tego, że dziewczyna wchodzi w sytuację, w której chce być - miał powiedzieć.
Jednak po publikacji wpływowego tygodnika Depardieu tłumaczył, że jego wypowiedzi zostały przekręcone, bo tak naprawdę mówił o tym, iż był tylko świadkiem gwałtów, a nie ich sprawcą.
"Weszła z własnej woli do mojej sypialni, a dzisiaj twierdzi, że została zgwałcona"
Po raz pierwszy Gerard Depardieu musiał zmierzyć się z oskarżeniem o gwałt, wniesionym do prokuratury, w 2018 r. Aktorka Charlotte Arnould stwierdziła wówczas, że poszła do jego mieszkania, gdzie mieli próbować wspólne sceny i tam została dwukrotnie zgwałcona.
"Nigdy nie molestowałem kobiety. Skrzywdzenie kobiety byłoby niczym kopnięcie mojej matki w brzuch. Najpierw kobieta weszła z własnej woli do mojej sypialni, a dzisiaj twierdzi, że została zgwałcona" - ripostował w liście otwartym na łamach "Le Figaro".
Ale zeznanie Arnould uruchomiło lawinę. W sumie już blisko 20 kobiet ujawniło, że były ofiarami napaści seksualnej ze strony aktora. Jedna z nich, Emmanuelle Debever, zmarła tydzień po próbie samobójczej, rzucając się do Sekwany.
"Jak będzie galopować, dostanie orgazmu"
W grudniu 2023 r. w telewizji France 2 ukazał się dokument "Upadek ogra", który obnaża mocno przedmiotowy stosunek Gerarda Depardieu do kobiet.
"Ważę 124 kg, kochanie! Bez erekcji. Bo z erekcją 126". "Dotknę jej tyłka, jak będzie robić zdjęcie". "Jej małża musi być mocno owłosiona. Już teraz pachnie kobyłą". "Kobiety uwielbiają jeździć konno, ich łechtaczki ocierają się o łęk siodła. [...] To wielkie dzi...i" - mówił w materiale wideo zarejestrowanym w szkółce jeździeckiej w 2018 r.
Uwagę przykuł szczególnie komentarz wygłoszony w chwili, kiedy obok aktora przejeżdżała 10-letnia dziewczynka.
"Jak będzie galopować, dostanie orgazmu. Kontynuuj, maleńka! " - mówił aktor.
"Mieszkałam z nim przez 10 lat"
Po emisji "Upadku ogra" francuska ministra kultury opowiedziała się za odebraniem Gerardowi Depardieu najwyższego odznaczenia, Orderu Legii Honorowej.
- Przynosi Francji wstyd. Jego słowa i postawa, absolutnie szokujące, napawają mnie obrzydzeniem - stwierdziła w radiu France Info Rima Abdul-Malak.
Jednak Depardieu ma też zagorzałych obrońców w świecie polityki i kultury. Prezydent Emmanuel Macron sprzeciwił się "nagonce" na aktora, nazywając go "geniuszem", który "przynosi Francji dumę". Murem za nim stanęły także gwiazdy, w tym Fanny Ardant, Charlotte Rampling i Carole Bouquet, jego dawna partnerka.
- Media chcą zabić tego człowieka. Nie mogę tego znieść. [...] Gerard potrafi być niegrzeczny, potrafi mieć niezwykłe poczucie humoru, czasami na granicy dobrego smaku, ale z drugiej strony nie byłby w stanie skrzywdzić kobiety. Znam go od 46 lat, mieszkałam z nim przez 10 lat. [...] Skoro ministra kultury pozwoliła sobie powiedzieć, że Gerard przynosi hańbę Francji, jak zatem sędziowie mogą spokojnie, bez ulegania wpływom, podejmować decyzje w jego sprawie? - powiedziała dla TMC.