I tak nie zależy nam na muzyce
Jeden z najoryginalniejszych muzycznych dokumentów ostatnich lat. Panorama niezależnej sceny japońskiej, od noise’u, przez industrial, laptopy, minimal, po avant-pop.
Siła filmu pochodzi m.in. ze zderzeń, fragmentów koncertów z ujęciami z życia codziennego. Reżyserzy umieszczają twórczość ośmiu tokijskich muzyków na szerszym społecznym tle. Przez muzyczny pryzmat przepuszczają konfrontację idei niezależności z konsumpcyjnym charakterem życia we współczesnej metropolii. Traktują swoją muzykę jako niepokojącą i prawdziwą rzeczywistość, ukrytą pod fikcyjną powierzchnią konsumpcji.
Proces wychodzenia z iluzji bogactwa i dobrobytu, nieograniczonego dostępu do dóbr i informacji odbywa się na marginesach, poza systemem. Rozczarowani outsiderzy właśnie tam szukają autentyczności.
To film o dźwiękach, ich percepcji i zakorzenieniu w konkretnym, unikalnym krajobrazie. Skreczowanie na gramofonie współgra z obrazem wielkiego złomowiska, rozszerzone techniki instrumentalne na wiolonczeli – ze sklepem z zabawkami, cielesne i alikwotowe medytacje – z ruchem ulicznym. Rytm całości nadają dyskusje muzyków przy stole. Padają przy nim ważne słowa: o dźwięku jako nośniku i impulsie pamięci, o przekraczaniu norm i nonkonformizmie, o mikroskopowym powiększaniu znanych odgłosów.
Reżyserzy błyskotliwie wybrnęli z konwencji „gadających głów”, umiejscawiając bohaterów w najbardziej nietypowych miejscach. Umi No Yeah!! grają koncert na plaży, a Fuyuki w ciemnościach podziemi steruje oddechem i biciem serc widzów, poprzez kontrolowanie częstotliwości i natężenia błysków świateł oraz brzmienia dźwięków.
Można tu też dostrzec wiele fascynujących zależności: miksowanie płyty zaburza tempo taśmy, a ucięcie kabla powoduje zniknięcie obrazu.
Tytuł oryginalny | We Don't Care about Music Anyway |
Gatunek | dokumentalny |
Kraj produkcji | Francja |
Rok produkcji | 2009 |
Data światowej premiery | 01.04.2011 |
Czas trwania | 80 min. |
Obsada |
Podziel się opinią
Komentarze