Sam chory nie myśli się poddawać. Mimo wyniszczającej choroby i osłabienia, Pan Jerzy pojawił się ostatnio w jednym z krakowskich kin, aby spotkać się z fanami oraz opowiedzieć o najnowszym filmie z jego udziałem, komedii obyczajowej „Habemus Papam - mamy papieża”.
Ta informacja spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Kilka dni temu informowaliśmy was, że wybitny polski aktor, reżyser i pedagog - Jerzy Stuhr – cierpi na nowotwór krtani.
I choć od kilku miesięcy pojawiały się słuchy, że artysta ma raka, to wielu uznawało tego typu informacje za niesprawdzone i makabryczne spekulacje. Teraz, kiedy ta wiadomość została podana przez dziennikarzy „Super Expressu”, cała Polska – fani wybitnego talentu Jerzego Stuhra oraz jego współpracownicy i koledzy po fachu – trzyma kciuki i modli się o jego powrót do zdrowia. Sam chory nie myśli się poddawać. Mimo wyniszczającej choroby i osłabienia, Pan Jerzy pojawił się ostatnio w jednym z krakowskich kin, aby spotkać się z fanami oraz opowiedzieć o najnowszym filmie z jego udziałem, komedii obyczajowej „Habemus Papam - mamy papieża”.
Rola specjalnie dla niego
28 października na ekranach polskich kina zadebiutował najnowszy film Nanniego Moretti. Obraz opowiada historię pogrążonego w depresji papieża, niezdolnego do pełnienia posługi. Dostojnik, przytłoczony ogromem spoczywającej na nim odpowiedzialności, ucieka z Watykanu.
„Habemus Papam - mamy papieża” to z jednej strony ciepła komedia obyczajowa, a z drugiej - film skłaniający do refleksji. Jerzy Stuhr wcielił się w postać rzecznika prasowego stolicy Kościoła. W jednym z wywiadów artysta przyznał, że rola została napisana specjalnie dla niego.
Chciał się spotkać z wielbicielami
Jerzy Stuhr pojawił się w krakowskim „Kinie pod baranami” , gdzie uświetnił swoją osobą pokaz specjalny filmu Nanniego Moretti.
Mimo spadku na wadze i widocznego zmęczenia po przebytej bolesnej terapii, o której wspominał w jednym z wywiadów, artysta postanowił spotkać się ze swoimi fanami, którzy tłumnie przybyli na seans. Pan Jerzy uczestniczył w prelekcji, jaka odbyła się przed seansem. Jego obecność wzbudziła entuzjazm przybyłych i owacje.
''Bo czuję się zaspokojony''
W swoim najnowszym numerze „Super Express” przytacza wypowiedź artysty z maja tego roku, gdzie pan Jerzy zapowiedział, że nie zamierza kontynuować kariery aktorskiej w teatrze.
Na pytania zaniepokojonych dziennikarzy, dlaczego podjął taką decyzję, legendarny aktor odparł:
- Bo czuję się zaspokojony. Mało jest takich ról, które mogą mnie jeszcze zaskoczyć. Jak już się tyle zagrało, to po co powtarzać się... Poza tym... pokolenie moich uczniów uprawia teatr, który mniej mnie interesuje. To jest drugi powód.
Wróci, jak dadzą mu króla Leara
Jednak czy były to prawdziwe powody rezygnacji z teatru, który Jerzy Stuhr tak bardzo kocha? W świetle najnowszych informacji wydaje się, że przyczyną mogły być kłopoty zdrowotne, które już wcześniej dawały o sobie znać…
Czy to oznacza, że już nigdy nie zobaczymy go na deskach teatru? Musimy uzbroić się w cierpliwość. Najpierw artysta musi wrócić do zdrowia, a potem… kto wie? Stuhr nie mówi nie. Być może wróci, jednak pod jednym warunkiem:
- […] chyba, że zaproponują mi króla Leara – dodał artysta w wywiadzie z „Super Expressem”.
My życzymy powrotu do zdrowia i samych świetnych ról. (SE/gk/mf)