''Jeszcze większe dzieci'': Tylko u nas! Rozmawiamy z najśmieszniejszymi ludźmi w USA
Wakacje 2013 roku w polskich kinach to prawdziwa uczta dla kinomanów. Dystrybutorzy prześcigają się w prezentowaniu coraz to większych amerykańskich hitów w trakcie trwania upalnego sezonu. Jedną z długo oczekiwanych produkcji tego roku jest kontynuacja kinowego przeboju *"Duże dzieci" z 2010 roku. W filmie "Jeszcze większe dzieci" ponownie na dużym ekranie zobaczymy ekipę najlepszych przyjaciół – Adama Sandlera, Kevina Jamesa, Chris Rocka, Salmę Hayek czy Mayę Rudolph. Z okazji zbliżającej się premiery mieliśmy okazję porozmawiać z czołowymi
gwiazdami tej przezabawnej produkcji familijnej. Tym razem naszymi gośćmi byli: wspomniany Sandler, James, David Spade i urocza jak zawsze Salma Hayek.*
Zdradźcie, o czym opowiada komedia *"Jeszcze większe dzieci" i czym będzie się różnić od części pierwszej?*
*Adam Sandler:* To świetne pytanie – nie mamy zielonego pojęcia (śmiech). Żartuję… A więc tak, tym razem ja i Salma przeprowadzamy się w nasze rodzinne strony. Tak wspaniale spędziliśmy czas nad jeziorem ze starymi przyjaciółmi w filmie "Duże dzieci", że Salma zasugerowała, żeby przenieść się w tamte okolice na stałe.
* Salma Hayek:* O nie. To ty zasugerowałeś przeprowadzkę do swoich rodzinnych stron. Przecież mój dom to Meksyk.
AS: A tak, to prawda. Okej, to wracamy do mojego domu rodzinnego, gdzie dorastałem, żebym mógł być ponownie z paczką moich najlepszych przyjaciół i naszymi dziećmi.
* SH:* W kolejnym filmie chcieliśmy też pokazać, że to rodzina ma być największym priorytetem a nie praca. To wielopokoleniowa komedia i jest naprawdę bardzo zabawna. W "Jeszcze większych dzieciach" mamy małe dzieci, trochę starsze i te już wkraczające w dorosłość. Z tego też powodu konflikty będą wynikały z najróżniejszych powodów, a dowcip z pewnością przypasuje każdej grupie odbiorców. "Jeszcze większe dzieci" to po prostu film dla każdego.
Pierwsza i druga część "Dużych dzieci" opowiada o urokach dzieciństwa i radości z przebywania na świeżym powietrzu. Zero grania na komputerze czy konsoli tylko wariactwa na dworze. Adam, czy ty również namawiasz swoje córki do wychodzenia z domu i zabawy na dworze?
AS: Oczywiście. Moje dzieci nie grają jeszcze na konsoli, mają cztery i sześć lat. Uwielbiają przebywać na dworze i mogą całymi godzinami skakać na trampolinie. To ich największa obsesja – skakanie w górę i w dół. Kiedy je wołam do domu, gdy już się robi ciemno, one odpowiadają: "Dobrze tatusiu. Jeszcze tylko kolejne sześć godzin skakania i zaraz będziemy".
SH: No i jeszcze uwielbiają pływać.
AS: A tak, to prawda. Uwielbiają pływać i Davida Spade'a. Mają nawet jego plakat w pokoju (śmiech).
*Kevin James:* To dokładnie tak samo jak ja.
W filmie "Jeszcze większe dzieci" skaczecie nago z dużej wysokości do jeziora. Jak to wyglądało?
(Śmiech)
AS: Mogę na wstępie powiedzieć, że Salma przyjechała tego dnia na plan, chociaż wcale nie musiała?
SH: Nie możesz tego powiedzieć. (śmiech)
*David Spade:* Świetnie się bawiłem tego dnia na planie. Było wyjątkowo chłodno, a ja od początku prosiłem scenarzystów o jakąś scenę nago. Ten moment, skok z klifu, to była moja szansa. Zawsze o tym marzyłem – nagość i prawie 300 metrów w dół do zimnej wody. Nareszcie się udało!
KJ: Nie wiedziałem, że skok w stroju Adama był w scenariuszu. Ale akurat tak się złożyło, że codziennie przychodziłem na plan nago i tego dnia nadarzyła się znakomita okazja, żeby to wykorzystać. Praktycznie byłem już przygotowany do ujęcia.
AS: Tego dnia było naprawdę zimno.
Ile razy skakaliście, żeby nakręcić to ujęcie?
* AS:* Cały dzień. Od rana do wieczora. Pod koniec zdjęć charakteryzator zaproponował, że namaluje penisa na ciele Davida [Spade’a – przyp. red.], bo już mu całkowicie zanikł po całym dniu taplania się w wodzie.
DS:Ci, którzy mnie nie znali, nie wiedzieli, czy jestem chłopakiem czy dziewczyną.
AS: No właśnie. Był z tym problem (śmiech).
Kto waszym zdaniem jest z was najzabawniejszy?
DS.: O kurczę, to nie jest łatwe pytanie.
AS: Nie nam to oceniać. Ale jeżeli mam szybko odpowiedzieć, to oczywiście ja.
DS: A ja uważam, że to się zmienia każdego dnia. Codziennie jest inny zwycięzca tej naszej małej nieistniejącej rywalizacji.
Czy aktor komediowy zmaga się z obawami typu, że któregoś dnia przestanie być zabawny?
AS: Oczywiście.
DS: Tak, ja też się tego bardzo boję, że Adam któregoś dnia przestanie być zabawny.
Adam, w swojej karierze zdobyłeś kilka Złotych Malin. Czy bierzesz sobie do serca tego typu niepochlebne wyróżnienia?
AS:Cóż, nie jestem z nich dumny. Staram się to ignorować i nie myśleć o tym zbyt często. Cieszę się, że moje dzieci są jeszcze zbyt małe, aby przeczytać o tym, że ich tata wygrał, czy też zdobył najwięcej nominacji do Złotych Malin niż to jest w ogóle możliwe.
To pierwsza kontynuacja w twojej karierze. Jak to jest pracować przy sequelu?
AS: Naprawdę kocham mój film "Duże dzieci". To jest jedno z moich najlepszych dokonań w całej karierze. Kocham być z tymi ludźmi, którzy siedzą obok mnie. Z chłopakami znam się od lat, to moi najlepsi przyjaciele i moim zdaniem najzabawniejsi ludzie na świecie. Myślę, że właśnie dlatego wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani pomysłem, żeby powrócić i zrobić kontynuację. Myślę, że wszyscy spędziliśmy cudownie czas i kocham za to "Jeszcze większe dzieci".
Czy na planie było dużo improwizacji z waszej strony?
* AS:* Tak, jedynie Kevin James sobie odpuścił.
KJ: Niestety, nie jestem dobry w improwizacji. Od razu panikuję i nic z tego nie wychodzi. Musze mieć wszystko rozpisane w scenariuszu i wtedy czuję się bezpiecznie na planie.
Wiem, że najlepszy w scenach improwizowanych jest David Spader...
DS: O, dziękuję ci za to. Pierwsze co robię, gdy wchodzę na plan zdjęciowy to wyrzucam scenariusz. Przygotowuję się do ujęcia, ale wtedy podchodzi do mnie Adam, każe mi pozbierać scenariusz i nauczyć się tekstu. Ale oczywiście czasami udaje nam się dodać kilka żartów lub śmiesznych kwestii. Wtedy kiedy jest to wskazane.
Na zakończenie opowiedzcie jaka jest wasza definicja bycia dorosłym.
AS: Salma ma świetną definicję. Jak to było kochana? SH: Dla mnie najlepsze w byciu dorosłym jest ta równowaga pomiędzy odpowiedzialnością, a jednoczesną pielęgnacją wewnętrznego dziecka. Wiem, że to brzmi jak banał, ale chyba nie ma lepszego rozwiązania.