Jim Carrey stanie przed sądem. Chodzi o samobójczą śmierć jego dziewczyny Cathriony White
W ciągu najbliższych 20 dni ruszy proces przeciwko Jimowi Carreyowi. Sąd w Los Angeles przyjął pozew wystosowany przeciwko 55-letniemu komikowi, który jest oskarżany o doprowadzenie do śmierci swojej byłej dziewczyny Cathriony White.
Oskarżenie przeciwko aktorowi wnieśli mąż zmarłej Mark Burton oraz jej matka Brigid Sweetman. Twierdzą oni, że Carrey nielegalnie dostarczył White leki na receptę, które przedawkowała.
Bliscy zmarłej złożyli pozew we wrześniu 2016 roku. Czytamy w nim m.in., że aktor znany m.in. z "Truman Show" czy "Maski" "wykorzystując bogactwo i status celebryty, nielegalnie pozyskiwał i przekazywał innym silnie uzależniające i w efekcie prowadzące do śmierci kontrolowane substancje".
Zdaniem męża zmarłej Carrey zdobywał leki na receptę posługując się fałszywą tożsamością. Jako Artur King miał załatwić swojej dziewczynie m.in. Propranolol, lek z grupy beta-blokerów, obniżający ciśnienie tętnicze i działający przeciwlękowo.
W specjalnym oświadczeniu Carrey odniósł się do zarzutów, które odrzucił i nazwał "bezduszną próbą" wykorzystania jego i kobiety, którą kochał. Prawnicy aktora od kilku miesięcy starali się o odrzucenie pozwu, argumentując, że proces odbije się na zdrowiu ich klienta.
Mąż zmarłej zarzuca Carreyowi kłamstwo. Burton twierdzi, że aktor i jego żona do samego końca utrzymywali bliskie relacje. Carrey bowiem twierdzi, że zerwali miesiąc przed samobójstwem White.
W 2012 r. Jim Carrey zaczął umawiać się z makijażystką Cathrioną White. Relacja okazała się nader burzliwa. Kochankowie zrywali ze sobą i godzili się tyle razy, że nawet amerykańskie tabloidy szybko straciły rachubę.
Po jednym z kolejnych rozstań zrozpaczona White odebrała sobie życie, przedawkowując leki. Kobietę znaleziono martwą w jej mieszkaniu w Los Angeles 28 września 2015 r.
Śmierć White była dla Carreya ciosem. 28-latka od dłuższego czasu zmagała się z depresją. Pod koniec ubiegłego roku opublikowano fragmenty zostawionego przez nią listu pożegnalnego.
- Spędziłam trzy ostatnie dni, nie dowierzając, że cię tu nie ma. Mogę żyć ze złamanym sercem i starać się poskładać jego kawałki z powrotem, ale tym razem już nie mam na to siły. Przykro mi, że czułeś się tak, jakby mnie przy tobie nie było. Starałam się dać ci z siebie to, co miałam najlepsze – pisała White.