Kandydaci do Oscarów 2007

W czasach, kiedy oscarowy wyścig rozpoczyna się na wiele miesięcy zanim Akademia ogłosi swoje nominacje, wystarczy uważnie przyjrzeć się filmom z 2006 roku, by móc wyrokować, kto najprawdopodobniej dostanie w tym roku nominację. Oto nasze typy: **Clint Eastwood - "Sztandar chwały"** Hollywood uwielbia legendarnych aktorów którzy postanowili przejść na drugą stronę kamery. Oczywiście jeśli są tego warci. Naturalnie Clint udowodnił na co go stać kiedy w 2005 roku zgarnął Oscara dzięki „Za wszelką cenę”. Wtedy była to historia ze świata sportu. W tym roku Eastwood powraca z filmem znacznie bardziej wkupiającym się w gusta członków Akademii Filmowej… Film „Flag of our fathers” jest oparty na bestsellerowej książce Jamesa Bradleya i Rona Powersa, opisującej bitwę o Iwo Jimę w lutym 1945 roku i losy żołnierzy, bohaterów narodowych, ze zdjęcia, które stało się symbolem zwycięstwa dla narodu znużonego już wojną oraz ich współbraci z kompanii.

**Oliver Stone - "World Trade Center"** Oliver Stone wygrał dwa z trzech Oscarów do których był nominowany. Jego dramat „Word Trade Center” został przez wielu krytyków nazwany „powrotem do formy” sam film zaś zarobił ponad 70 milionów dolarów. Z naszego punktu widzenia, wolimy na ten „produkt” spuścić zasłonę milczenia. Tylko czy poprawni politycznie Amerykanie ośmielą się nie dać „WTC” przynajmniej nominacji? Wątpliwe… „Word Trace Center” to historia dwóch niezwykle dzielnych policjantów, którzy spieszyli z pomocą uwięzionym ludziom w jednym z wieżowców WTC.

**Martin Scorsese - "Infiltracja"** Martin Scorsese ze swoją „Infiltracja” ponownie stanie w szranki z Clintem Eastwoodem. Poprzednio Brudny Harry pokonał jego "Aviatora" produkcją „Za wszelką cenę”. Wielu wtedy uważało że bezpodstawnie. W tym roku Scorsese ma na Eastwooda prawdziwego, asa remak azjatyckiej „Piekielnej gry” czyli "Infiltrację". Z miejsca film pokochała widownia i polubili krytycy. Czy ten as okażę się asem pik? Zobaczymy

**Paul Greengrass - "Lot 93".** Skoro w końcu uznano że minęło dość czasu by tragiczne wydarzenia z 11 września móc wykorzystać w filmie, trzeba zakładać że każdy kto ich użył, ma spore szanse na nominacje. Paul Greengrass, twórca „Lotu 93” nie jest tak dobrze znany w USA jak Oliver Stone, jednak jego dramat o wydarzeniem z 11 września wydaje się znacznie większym reżyserskim osiągnięciem niż „Word Trade Center”. Nawet jeśli nie był tak wielkim sukcesem komercyjnym. Samolot linii United Airlines, lot 93, latał regularnie na trasie Newark-San Francisco. 11 września 2001 roku lecący tą trasą Boeing 757-222 był jednym z czterech uprowadzonych samolotów, który nie dotarł do celu wyznaczonego przez terrorystów.

**Alejandro Gonzalez Inarritu - "Babel"** Twórca „Amores Perros” i „21 gram” zaliczył w tym roku bardzo udany powrót. Jego „Babel” to historia o wielkim ładunku emocjonalnym. Niczym w wieży Babel plączą się tu języki a wraz z nimi ludzkie losy. Film co prawda przez krytyków został przyjęty różnie ale za to odniósł wielki sukces komercyjny. Czy to zasługa Brada Pitta lub Gael García Bernal? Na pewno też, ale przede wszystkim to bardzo dobry film, poważanego w USA meksykańskiego reżysera. Trzy historie rozgrywające się w Maroku, Tunezji, Meksyku i Japonii. Wszystkie zaczynają się dziwną tragedią małżeństwa na wakacjach i wszystkie się ze sobą łączą.

**Steven Sodenbergh - "Dobry Niemiec"** Kolejny z ulubieńców Akademii Steven Sodenbergh, za reżyserię był już nominowany dwukrotnie. Obie nominacje dostał w 2001 roku. Pierwszą za „Erin Brockovich” a drugą, zwycięską za „Traffic”. Teraz po pięciu latach Steven powraca z wojenną historią „The Good German” z doskonałą kreacją wielbionego wszędzie gdzie tylko to możliwe Georga Clooney’a - również dwukrotnie nominowanego, zeszłorocznego zdobywcy Oscara. Wiele się po tym filmie spodziewano, może za wiele, co nie zmienia faktu że jest tegorocznym silnym kandydatem.

**Peter O'Toole - "Venus"** W 2003 roku po aż siedmiu nominacjach Peter O'Toole został nagrodzony Oscarem za całokształt twórczości. Chciał wtedy odrzucić nagrodę bo stwierdził że pomimo siedemdziesiątki na karku wcale nie czuje by jego kariera miała dobiec końca. To całkiem sprytne posuniecie z jego strony. O’Tool zagrał w tym roku w aż trzech filmach, a jego kreacja z „Venus” gdzie gra starego aktora którego życie wywraca do góry nogami siostrzenica dobrego znajomego z pewnością na nominację zasługuje. Starsi członkowie Akademii pewnie zapragną dać mu Oscara zwarzywszy że może to być jego ostatnia szansa oraz że był wcześniej pomijany siedem razy z rzędu.

**Forest Whitaker – „Ostatni król Szkocji”** Grając prawdziwe postaci zawsze ma się większe szanse u oscarowych sędziów. Wystarczy spojrzeć kto wygrywał w tej kategorii przez ostatnie dwa lata – Jamie Foxx jako Ray Charles, i Philip Seymour Hoffman jako Truman Capote. Forest Withtaker najpewniej zdawał sobie z tego sprawę wybierając za bohatera dyktatora Ugandy Idi Amina w filmie Kevina Mcdonalda „Ostatni król Szkocji”. Czarnoskóry aktor z pewnością będzie jednym z czołowych kandydatów do nagrody Akademii.

**George Clooney - "Dobry Niemiec"** George Clooney to już nie sam aktor a cała instytucja. W dodatku sprawdzona, lubiana i dobrze się sprzedająca. W tym roku Clooney powraca jako „Dobry Niemiec” w filmie Stevena Soderbergha. Po zeszłorocznej wygranej Clooney powiedział że swoją nominację pragnie oddać koleżance z planu Cate Blanchett. Czy za jego gentlemańskie zachowanie członkowie Akademii docenią go jeszcze bardziej?

**Ryan Gosling – „Half Nelson”** Ryan Gosling jest ulubieńcem krytyków od czasów „Fanatyka”. Nie ma jednak co mu wypominać, jego występ w dramacie „Half Nelson” to nowy, wysoki poziom aktorstwa który Goslin ewidentnie osiągnął. Pytanie tylko czy Akademia zwróci na niego uwagę? Historia nauczającego na Brooklynie pedagoga z silnym poczuciem „misji” próbującego pobudzić swoich uczniów do nauki i działania. Dan Dunne świetnie radzi sobie w szkolnej klasie jednak w prywatnym życiu idzie mu znacznie gorzej. Pewnego dnia jedna z uczennic odkrywa jego sekret… uzależnienie od narkotyków.

**Jack Nicholson, Leonardo DiCaprio, Matt Damon - "Infiltracja"** W „Infiltracji” szansę na nominacje w zasadzie mają wszyscy trzej odtwórcy głównych bohaterów, chociaż wybierający pewnie bardziej patrzeć będą na Leonardo DiCaprio i Matta Damona niż Jacka Nicholsona. Ten trzeci był zdecydowanie najlepszy jednak DiCaprio mocno mu nie ustępował. Zdecydowanie najgorszy był Matt Damon, ale i on w Oscarowym wyścigu ma już swoje osiągnięcia…

**Will Smith - „The Pursuit of Happyness”** Minęło pięć lat od kiedy Will Smith był nominowany do Oscara („Ali”). W tym roku gra kolejną prawdziwą postać w „The Pursuit of Happyness”. Chwytający za serce dramat zawiera wszystkie elementy jakie film tego typu mieć powinien, musi zatem dać Smithowi nominację, oczywiście jeśli tylko zagrał tak dobrze jak ludzie myślą. Film wchodzi do kin w USA w ten piątek.

**Kate Winslet – „Little children”** Nie jest to stu procentowy strzał lecz z pewnością mający dużą szansę na sukces. Kate Winslet, to doceniania aktorka, zwłaszcza przez Akademię Filmową która dawała jej nominacje już czterokrotnie. Niestety zawsze inna z pań okazywała się lepsza. Sama Kate na Oscary gwiżdże, co nie zmienia faktu że w „Małych dzieciach” pokazała kawał dobrego aktorstwa.

**Helen Mirren - "The Queen"** Czy jakakolwiek kobieta jest w stanie zagrać brytyjską Królową przynajmniej również dobrze co Judi Dench? Okazuje się że tak. Osobą tą jest Helen Mirren. Jej kreacja królowej Elżbiety II w „The Queen” została nagrodzona w Wenecji i z pewnością nie zostanie przeoczona przy nominacjach do Oscarów.

**Abigail Breslin - "Mała Miss"** Jako najmłodsza członkini ekipy filmowej i zarazem odtwórczyni tytułowej bohaterki w „Małej Miss” Abigail Breslin jest silną kandydatką do Oscara. Czy jej aktorstwo jest warte złotej statuetki? Na pewno jest niezłe a wygrana ustanowiła by nowy rekord wiekowy laureatki tej filmowej nagrody. Dotychczas najmłodsza zdobywczyni Oscara miała 12 lat. Publika lubi takie akcje…

**Cate Blanche - "Babel"** Cate Blanche, która w filmie Alejandro Gonzaleza Inarritu „Babel” zagrała postrzeloną amerykańską turystkę zmierzyła się z zadaniem niełatwym. Jej postać praktycznie nie ma dialogów, co z pewnością niezwykle utrudniło odpowiednie nakreślenie jej w filmie. Cate poradziła sobie z tym świetnie i dlatego ma spore szanse na miano najlepszej aktorki drugoplanowej.

**Kirsten Dunst - "Maria Antonina"** Można zauważyć tendencję wg. której co roku wśród starych wyjadaczy o Oscara dla najlepszego aktora/aktorki walczy jakiś młokos. W tym roku spore szansę na zostanie owym „młokosem” ma Kirsten Dunst. Kirsten to bardzo dobra aktorka która dowiodła swojej wartości na tyle że bez wstydu może pozwolić sobie nawet na zagranie w „Spider-Manie” . Kirsten Dunst gra postać autentyczną. Wciela się w Marię Antoninę francuską królową i żonę Ludwika XVI, która w okresie dyktatury jakobińskiej wraz z mężem została osadzana w wiezieniu i ścięta.

**Maryl Streep - "Diabeł ubiera się u Prady"** Ten film to tylko i wyłącznie Ona – genialna Meryl Streep. Czy będzie to zaletą czy przeszkodą w wyścigu po Oscara? Czas pokaże. Meryl gra tu postać raczej drugoplanową a sam film z pewnością zachwytu krytyki nie wzbudził. Z drugiej strony czy akademia kiedykolwiek pominęła Meryl Streep?

**Dreamgirls** Oto najnowszy amerykański musical. Tego typu produkcje są w USA traktowane podobnie jak Westerny i stanowią praktycznie dziedzictwo kulturowe. Jaki będzie ten, Amerykanie dowiedzą się w piątek gdy film wejdzie do kin. Póki co możemy jednie spekulować a z zimnej kalkulacji wychodzi że „Dreamgirls” ma wszelkie szanse by stanąć do finałowej oscarowej gonitwy. Akcja filmu rozgrywa się w Ameryce lat 60-tych. Trzy koleżanki z Chicago zakładają zespół o nazwie The Dreamettes i wyruszają wspólnie z bratem jednej z nich, taksówkarzem do Nowego Yorku na konkurs talentów w Apollo Theatre.

**"Sztandar Chwały"** Ten film był jednym z faworytów do walki o Oscara od czasu gdy tylko zaczęto o nim mówić. Co prawda po kilku niepochlebnych recenzjach nie odniósł spektakularnego, komercyjnego sukcesu ale czy patriotyczni Amerykanie będą w stanie od tak po prostu pominąć swoich wojennych bohaterów? Wątpliwe…

**"Infiltracja"** Ten film odniósł wielki sukces. Chwalili go krytycy i chętnie oglądali przeciętni kinomani. To zwykły, dobry film komercyjny lecz bardzo dziwne było by gdyby po tak wielkim sukcesie członkowie Akademii nie mieli do niego tak silnych odczuć jak reszta świata.

**"Babel"** "Babel" porusza temat tolerancji, wartości ludzkiego życia i pokazuje wielkie zderzenie kulturowe i cywilizacyjne. Jest nie tylko dobrze wyreżyserowane i świetnie zagrane, to po prostu ważny film. I pewnie jako taki odbiorą go członkowie Akademii.

**"Apocalypto"** Na pewno wszyscy na ten film czekali. Na pewno jest brutalny i ciekawy zarazem a przed jego reżyserem nikt na taką skalę nie robił filmu o Majach. Na pewno Mel Gibson narozrabiał swoim antysemickim zachowaniem i naraził się wielu osobom, także wśród członków Akademii. Czy będą oni umieli zapomnieć o tym chociaż przez chwilę?

**"Queen"** Film który docenili krytycy na równi z widzami. Jego sukces sprawia że najprawdopodobniej będzie nominowany w więcej niż jednej kategorii. Ma równie wielki szanse zostania wielkim zwycięzcą co wielkim przegranym. W obu tych przypadkach jednak kilkakrotnie usłyszymy jego tytuł podczas wyczytywania nominacji.

**Mała Miss"** Co roku przeżywamy kolejne nawałnice komedii. Można je oglądać i być z tego zadowolonym lecz po pewnym czasie większość będzie się wydawać nużąco (a czasem i łudząco) do siebie podobna. Dlatego dobre komedie, śmieszne, życiowe z prawdziwym morałem i bez nachalnego dydaktyzmu to gatunek rzadki. Co tu dużo mówić, szanse są spore... Rodzice zdeterminowani by ich córka wzięła udział w finale konkursu piękności postanawiają dostarczyć ją na miejsce za pomocą starego busa VW. Tym sposobem cała rodzina wyrusza w niesamowita, zabawną i uczącą podróż.

**Thank You for Smoking** Ten film nie był by niczym szczególnym gdyby nie jego dialogi, dzięki którym w kategorię "najlepszy scenariusz" wpisuje się idealnie. Komedia o działaniach szefa PR wielkiego koncernu tytoniowego Big Tobacco, który potrafi z niesamowitą zręcznością odpierać zarzuty przeciw swojemu pracodawcy, w tym samym czasie próbując pozostać modelowym ojcem i uchronić swego 11-letniego syna od palenia.

**"Stranger than fiction"** I znów komedia. Tym razem autorem scenariusza jest twórca dość "świeży". Jego scenariusz przysporzył mu w Hollywood wiele rozgłosu, być może nawet wystarczająco dużo by sięgnąć po najwyższe trofeum. Pewien mężczyzna, z zawodu kontroler z przerażeniem stwierdza że prześladuje go, tylko przez niego słyszalny, głos narratora komentującego zarówno jego aktualne poczynania jak i przeszłość.

**"Little Children"** "Little Children" to kolejna czarna komedia która wyróżnia się pod względem scenariusza.