Katarzyna Żak skończyła 52 lata
Kolorowe magazyny nadały jej tytuł „seksbomby z Rancza” - i nic w tym dziwnego, bo mimo że Katarzyna Żak obchodzi właśnie 52. urodziny, doskonałej formy i urody mogłaby jej pozazdrościć niejedna młodsza koleżanka.
Kolorowe magazyny nadały jej tytuł „seksbomby z Rancza” - i nic w tym dziwnego, bo mimo że Katarzyna Żak obchodzi właśnie 52. urodziny, doskonałej formy i urody mogłaby jej pozazdrościć niejedna młodsza koleżanka.
I choć kilka lat temu aktorka twierdziła, że nigdy nie zamierza poprawiać wyglądu, bo i tak nie oszuka czasu, teraz nie ma już podobnych skrupułów i chętnie korzysta z dobrodziejstw medycyny estetycznej. Z doskonałym skutkiem.
Piękna i wstydniś
Katarzyna, wówczas studentka szkoły teatralnej, Cezarego Żaka poznała w wakacje na obozie jeździeckim.
– Gdy ujrzałem Kasię idącą kąpać się do jeziora, pomyślałem, że jest szalona – cytuje słowa aktora Rewia. – Czułem jednak, że z taką kobietą nigdy bym się nie nudził.
Chociaż był zbyt nieśmiały i wstydliwy, by zrobić pierwszy krok, szczęście mu dopisało – to Katarzyna postanowiła przejąć inicjatywę.
- Był niedostępny i to mnie brało – śmiała się w "Pytaniu na śniadanie".
Szybko zostali parą.
Trudne początki
Od samego początku wiedzieli, że są sobie przeznaczeni. Kiedy Cezary się oświadczył, jego partnerka zgodziła się bez wahania. Tylko rodzina aktora nie była przekonana do pomysłu o tak szybkim ślubie.
- Mama Cezarego nie wyobrażała sobie, że jej ukochany miś mógłby się kiedykolwiek ożenić! – cytuje słowa Katarzyny Rewia.
- Gdy było gorzej, mało się grało i było cienko finansowo, a my z Kasią mieliśmy dwójkę małych dzieci, to zrobiliśmy w domu bajkę i jeździliśmy po przedszkolach, żeby zarabiać pieniądze – opowiadał aktor.
W cieniu męża
Wiele lat zajęło im „dotarcie się” i nauczenie sztuki kompromisu. Katarzyna Żak musiała też pogodzić się z tym, że zawsze będzie w cieniu męża.
– Mąż jest dużym facetem, więc rzuca długi cień – śmiała się w Naj, zapewniając, że nie jest zazdrosna o jego zawodowe sukcesy.
– Uważam, że palma pierwszeństwa w naszym związku, jeśli chodzi o zawód, należy się Cezaremu – mówiła.
I choć od czasu do czasu występują w tym samych produkcjach, nie lubią ze sobą pracować – wolą oddzielać życie prywatne od zawodowego.
Małżeńskie kryzysy
Mimo że uchodzą za świetnie dobraną parę, w ich związku nie zawsze było kolorowo.
- Nie będziemy ukrywać, że były kryzysy. Były i to duże. Bo każdy z nas jest mocny, a ja to już nawet hipermocny – opowiadał Żak w Skarbie.
Pytany, czy kryzysy były związane z „pojawieniem się innego mężczyzny, innej kobiety”, odpowiadał szczerze:
- Też, ale z tym potrafiliśmy się uporać. Na szczęście podłożem naszych kryzysów nigdy nie była praca. Gdyby nieporozumienia dotyczyły zawodu, pewnie nie bylibyśmy już razem.
- Było dziecko, dziecko wzięło górę ponad naszymi kryzysami. Były wystawiane walizki za drzwi, ale kryzysy są po to, żeby wzmacniać. Gdybyśmy nie chcieli być razem, to wszystko by się rozpadło – mówiła aktorka.
Miał być rozwód
Niedawno jednak w ich małżeństwie pojawił się kryzys – i wydawało się, że tym razem Żakowie nie zdołają go zwalczyć.
– Coraz bardziej oddalali się od siebie i nie potrafili o tym rozmawiać – opowiadali w Super TV znajomi pary.
Krążyły plotki, że małżonkowie zaczęli nawet rozmawiać o rozwodzie. I nagle sytuacja znowu wróciła do normy.
– Ciężki okres w małżeństwie mamy za sobą. Teraz może być już tylko lepiej – oznajmiła wreszcie aktorka, zapewniając, że od męża odchodzić nie zamierza.
Wszystko wróciło do normy
- Były mielizny i sytuacje "na krawędzi", ale potrafiliśmy z tego wyjść. Coś było dla nas ważniejsze. Nie wiem, czy dzieci, czy my nawzajem, nie umiem tego określić. Nie wiem, czy to jest ta miłość, która jest ponad wszystko – wyznał w magazynie Grazia Żak.
Obecnie oboje rzucili się w wir pracy, a aktorka, która chętnie pokazuje się publicznie, dodatkowo zaczęła bardziej dbać o swój wygląd.
- Nie zmienimy tego, że przybywa nam lat i prawo grawitacji działa tak, że żaden lifting nie pomoże. I myślę, że najtrudniejsze dla kobiety jest to, by nauczyć się to akceptować – mówiła jeszcze kilka lat temu w Przyjaciółce. Teraz najwyraźniej zmieniła zdanie.
- Moim słabym punktem są zmarszczki i sińce pod oczami – dodawała, tłumacząc, dlaczego zdecydowała się na lifting.
(sm)