Kevin Costner: Niezywkłe życie "Tańczącego z wilkami"
Życie Kevina Costner mogłoby stać się inspiracją na niejeden dobry scenariusz filmowy
Podobno życie pisze najlepsze scenariusze. Jeżeli faktycznie tak jest, to niezwykłe życie Kevina Costnera zdecydowanie nadaje się na oscarowy film. Przede wszystkim początki jego kariery nie należały do łatwych, tym samym są też najpikantniejszym fragmentem jego historii. Nie każdy kinoman wie, że niezapomniany odtwórca „Bodyguarda” i oscarowy reżyser „Tańczącego z wilkami” był aktorem… filmów erotycznych.
To nie wszystko. Pewnego dnia przeciętniak z klasy średniej postanowił porzucić wszystko i przenieść się z całą rodziną do Hollywood. Podobno namawiał go do tego sam Richard Burton, którego przypadkowo - nikomu jeszcze wtedy nieznany Costner - spotkał w samolocie.
Ciężkie, nagie początki oraz rozmowa z legendą kina to dopiero przysłowiowy wierzchołek góry lodowej niezwykłych losów Kevina Costnera.
Obecnie szczęśliwy ojciec siódemki pociech, odcina kupony od dawnej sławy. Costner mógł wrócić na szczyt w najnowszej produkcji Quentina Tarantino, jednak w ostatniej chwili wycofał się z projektu. Jak sam mówi, „już mu tak bardzo nie zależy”.
Zobaczcie, co się zmieniło w życiu *„Tańczącego z wilkami” i jak ten kultowy aktor początku lat 90. dzisiaj wygląda >>>*
Ambitny i zdeterminowany
Kevin Costner jako nastolatek śpiewał w chórze przy kościele Baptystów, tworzył poezję i uczęszczał na lekcje pisarstwa.
W wieku 18 lat zbudował swoją własną łódkę i wybrał się na samotną wyprawę wioślarską rzekami w kierunku Pacyfiku. Marzył o karierze sportowca.
Od dzieciństwa było widać, że Costner poradzi sobie w życiu – jest zaradny i zmobilizowany, aby osiągnąć każdy obrany cel.
Nietuzinkowy charakter Costnera zdeterminował jego przyszłą karierę zawodową.
Późne powołanie
Czy wiedzieliście, że brat Kevina Costnera nazywa się Daniel Craig? Niestety, nie chodzi o popularnego odtwórcę roli Agenta 007. Zbieżność nazwisk, choć zabawna, jest całkowicie przypadkowa.
Wróćmy jednak do kariery aktorskiej tej wyjątkowej gwiazdy. Zanim Costner wkroczył w szeregi pracowników Fabryki Snów prowadził nudne i przewidywalne życie.
W 1973 roku wstąpił na Uniwersytet Stanowy w Fullerton i rozpoczął studia ekonomiczne. Zaraz po otrzymaniu dyplomu zaczął pracować w zawodzie i założył rodzinę.
Przyszły zdobywca Oscara ożenił się ze swoją szkolną miłością, Cindy Silvą. Para szybko doczekała się trójki pociech.
I tak zwyczajne życie na przedmieściach państwa Costnerów trwałoby do dzisiaj, gdyby nie jeden szczęśliwy lot samolotem z wielką legendą kina.
Wyjątkowe spotkanie
Tor jego dotychczasowego życia zmieniło przypadkowe spotkanie aktora Richarda Burtona.
Krótko mówiąc, dzięki jego zachętom Costner postanowił wyjechać do Hollywood i spróbować szczęścia w filmie. Burton podobno powiedział do zaaferowanego fana tylko kilka zdań: „Masz zielone oczy? Ja też mam zielone oczy! Powinno Ci się udać”.
Podekscytowany Costner traktował te słowa jak mantrę. Niewiele myśląc spakował całą rodzinę oraz dobytek do samochodu i wyjechał szukać szczęścia w Hollywood.
Niestety, na miejscu okazało się, że branża filmowa wcale nie jest tak bajkowa, jak to sobie wyobrażał.
Aktor filmów erotycznych!?
Kevin Costner zanim zaczął występować w filmach, pracował jako kierowca ciężarówki, nurek i przewodnik wycieczek.
Dodatkowo dwudziestoparoletni chłopak, żeby w jakiś sposób utrzymać siebie i rodzinę, zaczął występować w produkcjach erotycznych. Być może nie było to spełnienie jego twórczych aspiracji, ale przynajmniej przez jakiś czas był w stanie wyżywić siebie i swoich bliskich.
Wkrótce Costner postanowił, że koniec z występami w soft porno. Nigdy nie był zwolennikiem tego gatunku, jedynie ciężka sytuacja życiowa zmusiła go do obrania takiego kierunku w karierze.
Przyszły „Bodyguard” postanowił więc tym razem poczekać na poważną propozycję filmową. Niestety, jak się wkrótce okazało, trochę potrwało, zanim usłyszał o nim świat.
Pierwsze ważne role
Przyszły gwiazdor nie pracował przez prawie sześć lat, czekając na swoją wielką kinową rolę.
Wreszcie w 1983 roku, po niezliczonej ilości castingów, Costner otrzymał upragnioną propozycję. Aktora zaproszono do udziału w filmowym dramacie psychologicznym – opowieści o rozczarowaniach kontestatorów i zagubionych byłych buntownikach z końca lat 60.
„Wielki chłód” wyreżyserował ceniony twórca, Lawrence Kasdan, a w rolach głównych pojawili się: Glenn Close, Tom Berenger oraz Kevin Kline.
Co prawda występ Costnera został wycięty w montażu, ale reżyser go zapamiętał i powierzył mu rolę w swoim kolejnym filmie. Aktor zagrał Jake'a w westernie „Silverado” (1985), który okazał się początkiem jego błyskotliwej kariery.
Przełomowe momenty
W 1987 roku Costner zagrał obok Roberta De Niro w filmie Briana De Palmy „Nietykalni”.
Podobną kreację - uczciwego obrońcy prawa - stworzył w 1991 roku w filmie „JFK” Olivera Stone’a.
Wcześniej jednak zadebiutował jako producent i reżyser westernu „Tańczący z wilkami”. Był rok 1990, kiedy cały świat oszalał na punkcie Kevina Costnera i jego niezwykłej filmowej historii.
Obraz zdobył siedem nagród Akademii, w tym za najlepszy film i reżyserię. „Tańczący z wilkami” opowiada o poruczniku Johnie Dunbar (Kevin Costner), który zostaje przydzielony do odległej placówki na Dzikim Zachodzie, położonej w pobliżu obozowiska Indian z plemienia Siuksów. Nieoczekiwanie porucznik zostaje przyjęty do społeczeństwa Indian i staje się jego członkiem. Tymczasem jego biali pobratymcy zaczynają posądzać go o zdradę
Przełom lat 80. i 90. to szczytowe lata popularności Costnera.
Jedyny taki obrońca
W 1991 roku Costner, będąc jednym z najpopularniejszych aktorów w kraju, zagrał w filmie „Robin Hood: książę złodziei” Kevina Reynoldsa.
Sukces filmu ugruntował jego pozycję w Hollywood. Mężczyźni chcieli być tacy jak on, a kobiety pragnęły być z kimś takim jak Robin Hood.
W 1992 roku pojawił się obok Whitney Houston w kasowym filmie „Bodyguard”. W tamtym okresie był najlepszym aktorem samoukiem swojego pokolenia.
Spektakularny sukces, który odniósł w tak krótkim czasie zaskakiwał i imponował wszystkim. Prawdopodobnie nikt nie miał takiego szczęścia w życiu jak Kevin Costner.
Czas porażek
W kolejnych latach uwielbiany aktor zaczął odnosić niemałe porażki jako producent wyreżyserowanych przez Kevina Reynoldsa filmów -„Rapa Nui” (1994) i przede wszystkim niebotycznie drogiego (w swoim czasie najdroższego w historii) „Wodnego świata” (1995).
Od tego czasu Costner nie miał już szczęścia do dobrych ról. Reżyserowane przez niego filmy również nie odnosiły oszałamiających sukcesów.
W 1997 roku aktor wyreżyserował film science fiction, „Wysłannik przyszłości”, w którym zagrał także główną rolę.
Dwa lata później wystąpił w melodramacie „List w butelce” oraz w romansie „Gra o miłość”, a w 2002 wziął udział w niemiecko-amerykańskim filmie „Znamię”.
Żaden z nich nie okazał się hitem choćby w połowie tak kasowym, jak „Tańczący z wilkami” czy „Bodyguard”.
Teraz najważniejsza jest rodzina
Obecnie aktor bardziej skupia się na życiu rodzinnym niż swojej podupadającej karierze.
Po 16 latach małżeństwa Costner rozwiódł się ze swoją szkolną miłością i w 2004 roku ponownie ożenił z nową wybranką serca.
W jednym z ostatnich wywiadów gwiazdor przyznał, że martwi się o siebie i swój wiek. Podkreślił, że teraz najważniejsza jest rodzina i chciałby żyć na tyle długo, aby móc wychować własne dzieci.
Dlatego właśnie nie widujemy go na dużym ekranie już tak często, jak jeszcze 15 lat temu. Aktor zrobił sobie przerwę, aby zająć się 4-letnim Caydenem, 3-letnim Hayesem i niespełna 2-letnią Grace - dziećmi z drugiego małżeństwa z Christiną Baumgarten.
57-letni Costner obawia się, że nie zostało mu zbyt wiele czasu na wychowanie swoich pociech.
- To wspaniałe dzieci i widzę, jak każdego dnia się rozwijają - tłumaczy aktor.
- Nie modlę się o kolejne sukcesy filmowe, ale o to, aby przez najbliższe 20 lat nie stało mi się nic złego i abym mógł wychować dzieciaki. Chcę sam pokazać im świat i na czym polega życie. Nie chciałbym, aby robił to ktokolwiek inny.
Z wyboru odszedł w cień
Kevin Costner, który ma także czworo dzieci z innych związków (27-letnią Annie, 25-letnią Lily, 24-letniego Joego i 15-letniego Liama), nie ukrywa, że los zawsze mu sprzyjał.
- Wiem, że jestem szczęściarzem - oznajmił gwiazdor.
- W sumie to mam aż za dużo. Mam zdrowe dzieci, sławę, pieniądze. Gdy podróżuję po świecie, widzę, że niektórzy mają tego szczęścia bardzo mało. Nie potrzebuję tego wszystkiego, co dostałem od losu.
(kk/gk)