Klucz do Pawła Pawlikowskiego. Kim naprawdę jest reżyser "Zimnej wojny"?
Jego filmy są niespieszne, minimalistyczne i wypełnione muzyką. Co sprawiło, że Paweł Pawlikowski kręci właśnie w taki sposób? Duży wpływ miała na to jego przeszłość.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Rzadko mówi o sobie. W sieci nawet niewiele jest informacji o jego pierwszej żonie. Woli opowiadać o swojej pracy. Przykład dla innych znanych osób? Być może. Paweł Pawlikowski od kilku tygodni jest na ustach wielu Polaków, a dzięki nominacji do Oscara dla "Zimnej wojny" - na językach Hollywood.
- W "Zimnej wojnie" wychodzą rzeczy, które lubię, a które są bardzo nasze. Od folkloru i czystej, wiejskiej prawdy, melancholijnych pejzaży i muzyki, aż do jazzu, poczucia humoru, polotu i straceńczej liryki. To mój hołd dla Polski - mówił Pawlikowski w rozmowie z "Vogue".
Zobacz też: Łukasz Żal nominowany do Oscara. Mamy jego komentarz
Samobójstwo rodziców
Bohaterowie "Zimnej wojny", para artystów, grana przez Joannę Kulig i Tomasza Kota, przez lata próbują ze sobą być, ale los im na to nie pozwala. Wracają do siebie, rozstają i chodzą własnymi ścieżkami. Ale wciąż się kochają. To hołd Pawła Pawlikowskiego dla jego rodziców, którzy w okolicach 1988 roku popełnili samobójstwo.
To dziwne, bo świat rodził się wtedy na nowo: upadał komunizm, chwiał się berliński mur i zaraz miała upaść Żelazna Kurtyna. Pawlikowski, wtedy jeszcze jako brytyjski dokumentalista, był akurat w Pradze, gdzie kręcił film o Vaclavie Havlu. To wtedy – jak mówią WP jego znajomi - dosięgła go wiadomość, że jego matka i ojciec się zabili.
Dlaczego? Być może odnajdziemy powód w filmie "Zimna wojna". Opowiada o trudnej, niemożliwej wręcz, tragicznej miłości. Podobna musiała być udziałem rodziców filmowca.
W "Vogue" mówił: - Z historią Zuli i Wiktora chodziłem od dziesięciu lat, ale się bałem, że to zbyt trudne i osobiste. Wiele punktów stycznych między moimi bohaterami a rodzicami zostało: też wyjechali z Polski osobno, także rozchodzili się i schodzili, w Polsce i na emigracji. Mój ojciec był kobieciarzem. Mama o tym wiedziała i się na nim mściła po swojemu. Tworzyli dramatyczną parę, która się cały czas zwalczała, rozchodziła i schodziła. Wychodzili za innych i znów wracali do siebie.
Miłość do Polski dzięki żydowskiemu ojcu
Mama Pawlikowskiego pochodziła z tradycyjnej katolickiej rodziny. Tata był polskim Żydem. Babka Żydówka, zginęła w Auschwitz, czego dowiedział się dopiero jako dorosły człowiek.
Jego ojciec był lekarzem. Rozwiedziony, wyjechał z kraju na fali antysemickiej nagonki 1968 roku. Zatrzymał się w Austrii, potem pojechał do Niemiec. Przed śmiercią wrócił do żony. To ojciec – raz obecny, raz nie - miał na Pawła silny wpływ. Wpoił synowi kult powstania warszawskiego i polskiej muzyki.
Paweł miał 14 lat, gdy w 1971 roku wyjechał z samotnie wychowującą go matką anglistką wykładającą na Uniwersytecie Warszawskim, do Wielkiej Brytanii. Tam, z niewielkimi przerwami spędził 30 lat. W nielicznych wywiadach wspominał, że zawsze tęsknił za Warszawą. Podobno jako nastolatek był zrozpaczony, że matka zabiera go z rodzinnego kraju. Nie mówił w ogóle po angielsku, musiał zostawić przyjaciół. W Anglii trafił do szkoły pod Londynem prowadzonej przez Zgromadzenie Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Wyrzucono go stamtąd za sprawianie kłopotów.
Dopiero po latach Anglia stała się jego drugim domem.
Śmierć pierwszej żony
O partnerce Pawlikowskiego nie wiemy wiele. Poznali się w Londynie. On był synem polskich imigrantów, ona – rosyjskich. On robił filmy, ona była pianistką. Mieli dwójkę dzieci – Wiktora i Marię. Kobieta zmarła na raka w 2006 roku.
Pawlikowski bardzo to przeżył. Zrobił sobie wtedy przerwę od kina. W rozmowie z "Polityką" mówił: - Moja żona niespodziewanie zachorowała na raka. Wolałem się nią opiekować, niż być na planie. Wybrałem życie, nie sztukę.
Po śmierci żony zniknął ze świata filmu na 5 lat. Zamieszkał w Paryżu, ale koniec końców wrócił do Polski. Jak mówi Agnieszka Holland "z oddali widzi się pewne rzeczy jaśniej". Pawlikowski, jako wieczny tułacz, zapamiętał pewną Polskę ze swoich nastoletnich lat i z opowieści ojca, i tak oddaje ją w swoich filmach: jako miejsce pełne smutku, melancholii i piękna.
Dziś Pawlikowski jest w związku z Małgorzatą Belą. Mieszkają razem z jej synem z poprzedniego małżeństwa. I znów: o sobie nie opowiadają w mediach. Cieszą się związek z dala od blasku fleszy.
Niechęć do Hollywood
Agnieszka Holland: - On nie chce robić kariery w Hollywood. Jest dla niego korporacyjne, a one jest poetą, artystą. Potrzebuje swobody. Nie lubi specjalnie Stanów Zjednoczonych.
Studiował filozofię i poezję na Oksfordzie, ale koniec końców został reżyserem. Zaczynał od dokumentów dla BBC o Rosji czy o Serbii i wojnie w byłej Jugosławii. Później zrobił dwa filmy fabularne. Debiutanckie "Ostatniego wyjścia" (2000) to historia rozwiedzionej Rosjanki, samodzielnie wychowującej nastoletniego syna, która ubiega się o azyl w angielskim miasteczku. Z kolei "Lato miłości" (2004) to delikatna opowieść o lesbijskiej inicjacji nastolatek. Po śmierci żony rzucił kino. Kolejny jego film to dramat psychologiczny "Kobieta z piątej dzielnicy" (2011).
Później przyszedł czas na "Idę" (Oscar), opowiadającą o przyjaźni młodej katolickiej zakonnicy i jej ciotki, Żydówki, pracującej w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa. Tę postać wzorował na autentycznej stalinowskiej prokurator: Halinie Wolińskiej- Brus, którą poznał jeszcze jako student na Oksfordzie.
Czarno-biała "Ida" dostała Oscara w 2015 roku.
Bolało go tylko, że, paradoksalnie, część krytyków z prawej strony uznała tamten film za antypolski, a inni – z lewicy - za antysemicki. Nie mógł tego pojąć.
Teraz szansę na Oscara ma czarno-biała "Zimna wojna", a sam Pawlikowski szansę na nagrodę w kategorii "najlepszy reżyser".
Agnieszka Holland: - Ta druga nominacja, za reżyserię, z punktu widzenia Hollywood jest kluczowa, bo to na nią zwraca uwagę tamtejsze środowisko. Oni oglądają mało filmów nieanglojęzycznych, ale reżyseria to dla nich jedna z najważniejszych kategorii. Gdyby jeszcze Pawlikowskiego interesowała kariera w USA...
Pawlikowski po "Idzie" mówił jednak: - W Polsce mam przecież wszystko, żeby robić filmy. Nie jestem Amerykaninem. Sam chcę wymyślać swoje filmy i sam je kontrolować. O to jest bardzo trudno w Stanach.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.