„Las, 4 rano”: terapia wstrząsowa [RECENZJA]
Jan Jakub Kolski nie ukrywał, że jego najnowszy film to „prośba o stanięcie na nogi”. Praca na planie miała być formą terapii, heroiczną próbą otrząśnięcia się po śmierci córki. Z całego serca pozostaje mieć nadzieję, że w tej kwestii wysiłek reżysera nie poszedł na marne, bo jako film „Las, 4 rano” zawodzi niemal na każdej linii.
02.12.2016 15:18
Forst (Krzysztof Majchrzak)
jest panem życia, prezesem korporacji i opływającym w luksusy samcem alfa. Mimo to porzuca wygodne życie, pali za sobą mosty i zostaje pustelnikiem. Jego jedynymi przyjaciółmi są zwierzęta oraz przydrożna prostytutka (Olga Bołądź)
, czasem zaglądająca do jego ziemianki. Pewnego dnia w życiu bohatera pojawia się 13-latka (znana z „Serce, serduszko” Maria Blandzi)
. Między życiowymi rozbitkami rodzi się niezwykła więź, a powody ucieczki Forsta stają się nagle jasne.
Brzmi znajomo? Miłośnicy „polskiego Kusturicy” momentalnie wyłapią tu całą gamę stałych chwytów, jakimi od lat posługuje się Kolski. *Jednak wtórność to najmniejszy problem filmu. Scenariusz razi przede wszystkim niesłychaną, momentami trudną do zniesienia pretensjonalnością oraz fabularnymi absurdami. *Pojawiają się więc ruscy gangsterzy, nachalne biblijne paralele czy przebijający wszystko wątek kanibalistyczny (!). Na dokładkę Kolski swoim zwyczajem brnie w metafizykę, przy okazji okraszając całość „subtelnie” podanymi cytatami z "Księgi Hioba" na wypadek, gdyby widz nie wyłapał wydźwięku oglądanej historii. Wszystko to sprawia, że sedno filmu, gorzkie rozliczenie z przeszłością i poszukiwanie ukojenia, w pewnym momencie schodzi gdzieś na dalszy plan.
Zawodzi też pomysł na głównego bohatera. W początkowych scenach Forsta przedstawiono bowiem w tak karykaturalny sposób – irokez, kolczyki, wciąganie kokainy podczas seksu z asystentką w toalecie, iż trudno uwierzyć, że Krzysztof Majchrzak zgodził się na taką rolę. Jeśli już jesteśmy przy Majchrzaku – obok zdjęć autorstwa Kolskiego aktor jest jedynym jasnym punktem „Las 4 rano”, co nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Szkoda, że na powrót po 10-letniej nieobecności na ekranach wybrał akurat tę produkcję.
Ocena: 4/10
Grzegorz Kłos