Leslie Nielsen: W młodości był szalenie przystojny
Dopiero w latach 80. Nielsen dał się poznać jako aktor z ogromnym komediowym zacięciem, a po filmie "Czy leci z nami pilot” widzowie poznali inną stronę jego talentu. W tym roku mija 7. rocznica śmierci aktora, a 2 grudnia mija 29 lat od premiery obrazu "Naga broń: Z akt Wydziału Specjalnego".
''Brakowało mi odwagi''
Dlaczego publiczność tak późno przekonała się o jego talencie komediowym? Jak wyznawał Nielsen w jednym z wywiadów - wszystko przez brak pewności siebie.
- Właściwie zawsze chciałem występować w komediach, ale nie robiłem tego, bo byłem strasznym tchórzem. Brakowało mi odwagi, choć tak naprawdę miałem duszę komedianta. Byłem zbyt zażenowany i niepewny siebie - mówił.
Najzabawniejsze momenty z Frankiem Drebinem w roli głównej:
Chciał grać ''złych gości''
Ale i granie „złych facetów” sprawiało mu niekłamaną przyjemność; przez jakiś czas prosił swojego agenta, by wyszukiwał mu tylko takie role.
- Im bardziej zły, okrutny, podły i niegodziwy jesteś, tym lepiej wygląda główny bohater, kiedy skopie ci tyłek. To są role, w których trzeba się wykazać talentem aktorskim i dramatycznym. Powiedziałem kiedyś mojemu agentowi: "Chcę grać gości, którzy są naprawdę źli, okrutni i okropni” - twierdził.
''Laurence Olivier parodii''
Tak naprawdę prawdziwą sławę zyskał dopiero dobiegając 60 roku życia; jego dawne osiągnięcia poszły w zapomnienie, a obecnie ludzie kojarzą go przede wszystkim z filmów komediowych.
- Tak, to prawda, byłem nazywany Laurence'em Olivierem parodii. Zgaduję, że to czyni Laurence'a Oliviera Leslie'em Nielsenem adaptacji sztuk Szekspira - żartował.
Wolał, kiedy publiczność się śmiała
Nie miał jednak za złe publiczności, że wybiera nie sensacje czy filmy akcji, ale komedie z jego udziałem.
- Kiedy ludzie się śmieją, masz pewność, że nie spuszczą ci łomotu. Jesteś całkowicie bezpieczny. Dopiero kiedy przestaną się śmiać, robi się niebezpiecznie - mówił.
Wszystkie filmy są dla niego ważne
Kiedy poproszono go, by wskazał najważniejszy film w swoim dorobku aktorskim, nie potrafił tego zrobić.
- Ludzie pytają mnie: "Za jaką swoją rolę chciałbyś zostać zapamiętany?”. To naprawdę nie robi mi żadnej różnicy. Zrobiłem "Czy leci z nami pilot”, trzy "Nagie bronie”, "Ściąganego” i "Draculę - wampiry bez zębów” - mówił aktor, dodając, że pozostawił po sobie spory dorobek, który ludzie będą mogli oglądać "dopóki mają oczy”.