Trwa ładowanie...
marcin wrona
21-06-2011 11:45

Marcin Wrona: Witamy w piekle! Rodzinne Pandemonium.

Marcin Wrona: Witamy w piekle! Rodzinne Pandemonium.Źródło: AFP
d2rdh1s
d2rdh1s

Kieł*Giorgosa Lanthimosa to film w pełni integralny treściowo i formalnie. Dawno nie było tak radykalnej wypowiedzi w temacie jednostki poddanej społecznej tresurze.*

Sposób pokazania rodziny przypomina ekstremalne obrazy austryjaków Hanekego („Funny Games”, „Pianistka”), czy Seidla(„Upały”, „Import/Export”). Śmiałe, drapieżne portrety zdegenerowanego społeczeństwa. Być może kryzys w Grecji postawił nowe pytania o to, jaki sens mają narzucane zasady, schematy funkcjonowania jednostki, podporządkowania grupie. W obłąkańczej wizji idealnej rodziny, Lanthimos demiurgiem ustanawia ojca, który pod pozorem zapewnienia bezpieczeństwa, realizuje swoje hedonistyczne dewiacje. Wyizolowane, dorosłe już dzieci, są jak zaprogramowane istoty, hybrydy ograniczone umysłowo, zamknięte w fałszywym raju.
Seks, który jest fizjologiczną koniecznością, jest w zasadzie jedyną cechą uczłowieczającą bohaterów.

Wnikliwe sprowadzenie egzystencji do wypreparowanego świata fałszywych pojęć i jałowego orgazmu, jest czymś co umieszcza film „Kieł” obok twórczości Michela Houellebecqa, naczelnego nihilisty przełomu wieków. Jest równie trafny, równie kąśliwy, bluźnierczy. Przeciw społeczeństwu, przeciw życiu. Takiemu, jakie projektują nam inni, odbierając możliwość poznania, limitując wolność. Giorgos Lanthimos już na początku swojej drogi odnalazł drogę do opowiedzenia czegoś więcej, niż tylko przejmującej historii. Pokazuje zimny świat, którym uwodzi, ale jednocześnie jest wobec niego krytyczny. Jest prowokacyjna metafora i wciągające fabularne misterium.

Film jest opowiadany w sposób organiczny z kondycją relacji w nim pokazywanych. Sposób ustawienia kamery raczej odczłowiecza aktorów, pozbawia ich emocji. Czasem wydaje się, że opisuje jakiś niepotrzebny element scenografii, ale po chwili nabiera to głębszego sensu. Reżyser stosuje rzadkie cięcia, dzięki czemu zmusza nas do obecności, współuczestniczenia w codziennej ceremonii absurdu. Aktorzy z pewnością przebyli długą drogę do swoich postaci, które zmuszane do realizacji paranoi ojca, wyzbywają się zupełnie wstydu, strachu, godności. Nie komentują niczego, po prostu wykonują schemat zachowań, w imię niewolniczej zależności, której w ogóle nie mają świadomości. Tej świadomości brakuje im najbardziej i to jest przerażające, że zostały stworzone na podobieństwo lalki z sekshopu, podsuwanej w stosownym momencie klientowi. Paradoksalnie, to seks właśnie umożliwi największy bunt istoty bez imienia przypominającej córkę.

d2rdh1s

„Kieł” przywraca wiarę w kino autorskie, jest tak różny od tego, co widzimy na co dzień w popcornowych multipleksach. Przypomina, że to Antonioni, Pasolini, czy Bergman tworzyli historię europejskiego kina. To ich dzieła wskazywały właściwą ścieżkę, a nie lukrowane filmowe wydmuszki. Udowodnili, że kino ma siłę przekazu. Może otwierać nowe spojrzenie na świat, lepiej zrozumieć nam samych siebie. Cieszę się, że tak radykalny, odważny obraz nie przepadł wśród tysięcy innych tytułów. „Kieł” ma na koncie prestiżową nagrodę konkursu Un Certin Regard w Cannes oraz nominację do Oskara. Film już przeszedł do historii światowej kinematografii, jest w polskiej dystrybucji i nie można go przegapić. Poproszę o więcej takich!

d2rdh1s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2rdh1s