„Dziewczęta z Nowolipek” były jej filmowym debiutem – na planie, wraz z Ewą Kasprzyk, Martą Klubowicz i Izabelą Drobotowicz-Orkisz, pod okiem reżyserki Barbary Sass, przechodziła „przyśpieszony kurs grania przed kamerą”. Sass podkreślała, że zależało jej właśnie na amatorkach, dziewczynach niedoświadczonych, nieopatrzonych i świeżych. W ten sposób odkryła Marię Ciunelis, absolwentkę szkoły teatralnej, a obecnie aktorkę, scenarzystkę i reżyserkę teatralną.
Niedługo po premierze Ciunelis nie mogła opędzić się od propozycji, tyle że, jak wyznawała, nigdy nie zależało jej na popularności. Chciała grać, występować, realizować się w teatrze – a także założyć dużą i szczęśliwą rodzinę.
Dlatego od lat stoi na uboczu, na imprezach branżowych się nie pojawia, dziennikarzy unika, a wywiadów udziela rzadko – chyba że akurat ma szansę opowiedzieć o swoim kolejnym ambitnym projekcie zawodowym.
Urodzona aktorka
O tym, że zostanie aktorką, Ciunelis postanowiła już w szkole podstawowej.
- Pociągało mnie takie wędrowne życie, brak monotonii i robienie wciąż czegoś innego – opowiadała w „Gazecie Olsztyńskiej”.
W liceum trafiła zaś pod skrzydła nauczycielki, która szybko dostrzegła talent dziewczynki i pomagała jej w przygotowaniach do rozmaitych konkursów recytatorskich. Ciunelis zapisała się również do zespołu teatralnego.
- Pamiętam, że już wtedy była zdecydowana, jeśli chodzi o jej przyszłość, chciała zostać aktorką. Brała udział w wielu wystawianych przez nas sztukach. Fantastycznie czuła scenę i przejawiała nieprzeciętny talent aktorski – wspominał prowadzący zajęcia Andrzej Fabisiak. - Maria jest urodzoną aktorką.
Pomaga innym
Choć nastoletnia Ciunelis odnosiła kolejne sukcesy, przez jakiś czas wahała się, czy faktycznie wybrać warszawską PWST – myślała jeszcze o pedagogice specjalnej; chciała pomagać chorym i niepełnosprawnym dzieciom. I choć ostatecznie wybrała szkołę teatralną, nie zrezygnowała z tego planu.
- Będąc aktorką, także staram się pomagać niepełnosprawnym i chorym. Dzieci niepełnosprawne boją się różnych rzeczy, także tłumów i pełnych sal. W teatrze pokonują ten lęk i otwierają się przed światem. Najlepsze, co nas może spotkać w życiu, to pomaganie drugiemu człowiekowi – mówiła w „Gazecie Olsztyńskiej”.
Młoda zdolna
W PWST Ciunelis kształciła się pod okiem najwybitniejszych artystów – Tadeusza Łomnickiego, Jana Englerta, Zbigniewa Zapasiewicza czy Aleksandry Śląskiej. Przyznawała, że ani przez moment nie żałowała podjętej decyzji.
Na scenie zadebiutowała w 1984 roku; niedługo potem wygrała przesłuchanie do filmu „Dziewczęta z Nowolipek”. Od tamtej pory regularnie pojawiała się i na scenie, i na ekranie. Krytyka ją pokochała; Ciunelis za swoje dokonania otrzymała między innymi Nagrodę ZASP im. Leona Schillera, Nagrodę Młodych im. Stanisława Wyspiańskiego czy Nagrodę Teatru Ateneum im. Aleksandry Śląskiej.
„Nie planowałam tego”
Ciunelis nie kryje, że najważniejszy jest dla niej teatr – obecnie związana jest z Teatrem Ateneum; grywała tam u najważniejszych polskich reżyserów, chociażby Warmińskiego, Hanuszkiewicza, Cywińskiej.
I wkrótce sama zainteresowała się reżyserią – i choć ma na koncie już wiele udanych spektakli, o swoich osiągnięciach na tym polu mówi z wrodzoną skromnością.
- Nie planowałam tego. W teatrze jest tak, że podczas prac nad sztuką ktoś musi siedzieć na widowni i oceniać. Nawet w szkole tak było. Jestem bardziej pierwszym widzem niż reżyserem... Poproszono mnie raz właśnie o coś takiego i tak wyszło. Wyreżyserowałam też spektakl w Teatrze Telewizji – mówiła w „Gazecie Olsztyńskiej”. - Właściwie sama siebie w to wpuściłam.
Scenarzystka z przypadku
Ciunelis zajmuje się również pisaniem scenariuszy, zarówno do sztuk, jak i seriali, pracowała chociażby przy "Samym życiu", "Marzeniach do spełnienia" i "Na dobre i na złe". Twierdzi, że scenarzystką, tak jak i reżyserką, również została „przez przypadek”.
- Poszłam do producenta z własnym tekstem. Nie był nim zachwycony, ale zaproponowano mi udział w konkursie na scenarzystę serialu. Wygrałam. Aktorowi czasem łatwiej jest napisać coś, co nada się do wypowiedzenia na scenie czy ekranie – wspominała. - Tutaj jednak potrzeba wiele wiary w siebie, a tego akurat mi brakuje. Każdy potrzebuje wsparcia. A mnie jest łatwo zachęcić, ale i łatwo zniechęcić. Taka natura aktorów.
Po prostu aktorka
Skromnej i nieśmiałej Ciunelis nigdy nie zależało na wielkiej sławie – woli stać na uboczu, zajmować się swoimi projektami, a wolne chwile poświęcać rodzinie; jest szczęśliwą mama piątki dzieci.
Nie bywa na imprezach, a za wywiadami nie przepada, bo nie chce wpuszczać mediów do swojego życia.
- Podczas wywiadów czuję, że muszę się z czegoś tłumaczyć – mówiła w „Gazecie Olsztyńskiej”. - Dominuje pogoń za sensacją i plotką, a ja nie chcę brać w tym udziału. Nie widzę powodów, żeby się udzielać. Wolę po prostu wykonywać swój zawód.