Michael York: wygrywa z chorobą i wraca na ekrany
11.08.2016 | aktual.: 22.03.2017 11:32
Swego czasu był jednym z najpopularniejszych brytyjskich aktorów – grywał w kilku produkcjach rocznie, zdobywając sympatię widzów i uznanie krytyki. W Polsce ogromną sławę zyskał dzięki miniserialowi „Tajemnice Sahary” z 1988 roku – był u nas wówczas jednym z najpopularniejszych zagranicznych aktorów.
Swego czasu był jednym z najpopularniejszych brytyjskich aktorów – grywał w kilku produkcjach rocznie, zdobywając sympatię widzów i uznanie krytyki. W Polsce ogromną sławę zyskał dzięki miniserialowi „Tajemnice Sahary” z 1988 roku – był u nas wówczas jednym z najpopularniejszych zagranicznych aktorów.
Niestety, obecnie Michael York w niczym już nie przypomina dziarskiego i przystojnego mężczyzny, który bez trudu podbijał serca pań.
W ostatnich latach aktor walczył z rzadką i śmiertelną chorobą, ale wiele wskazuje na to, że wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko. Pewnym jest, że już wkrótce znowu ujrzymy go na ekranie po kilku latach przerwy.
Aktor wszechstronny
Michael York – urodzony 27 marca 1942 roku – już od samego początku swojej kariery udowadniał, że jest aktorem wszechstronnym.
W 1964 roku ukończył University of Oxford i zaraz potem ruszył w trasę z zespołem teatralnym. Już wtedy wiedział, że swoją przyszłość zwiąże z aktorstwem. Na dużym ekranie zadebiutował w 1967 roku, rolą w „Poskromieniu złośnicy” Franco Zeffirelliego.
Zaraz potem posypały się kolejne propozycje.
Nie dał się zaszufladkować
York miał pomysł na swoja karierę i nigdy nie pozwolił się zaszufladkować.
Stale podkreślał, że nie straszne są mu zawodowe wyzwania i chętnie angażował się w skrajnie odmienne od siebie projekty.
Wystąpił między innymi w komedii „Ostatni film o Legii Cudzoziemskiej”, wcielił się w D'Artagnana w klasycznej ekranizacji „Trzech muszkieterów”, zagrał też Jana Chrzciciela w „Jezusie z Nazaretu”.
Chętnie występował również na małym ekranie. Pojawił się chociażby w „Sadze rodu Forsyte'ów”, a także bardzo popularnych w Polsce „Tajemnicach Sahary”.
Z dala od zgiełku
York od lat unika skandali i wiedzie spokojne życie z dala od kamer.
Od 1968 roku jest mężem Patrycji McCallum, uznanej fotograf, którą rok wcześniej poznał podczas sesji zdjęciowej.
W 1976 roku para zamieszkała w Los Angeles. Od kilkunastu lat York skupia się przede wszystkim na pracy w teatrze, wykładaniu aktorstwa i pisaniu książek.
Ostatni raz York pojawił się na dużym ekranie w 2011 roku, w „Młynie i krzyżu”. Od tamtej pory zajmuje się wyłącznie dubbingiem.
Alarmujące zdjęcie
Fani aktora zaniepokoili się, gdy do sieci trafiło zdjęcie ich idola zrobione podczas imprezy zorganizowanej z okazji 40-lecia premiery kultowego „Kabaretu”.
Tabloidy zaczęły bić na alarm – York, który przez całe lata nie tracił swojego młodzieńczego uroku, wyglądał bowiem niezbyt korzystnie.
Pojawiły się hipotezy o chorobie Fabry'ego, nowotworze szpiku, szpiczaku mnogim i operacjach plastycznych. Okazało się jednak, że zmiany skórne na twarzy aktora nie są ani wynikiem operacji plastycznych, ani objawami ciężkiego nowotworu kości.
Rzadka choroba
Wszelkie spekulacje na temat stanu zdrowia rozwiał sam aktor, który publicznie opowiedział o swoich dolegliwościach podczas odczytu w londyńskim Royl Free Hospital. Wyszło na jaw, że York cierpi na bardzo rzadką chorobę, którą co roku udaje się zdiagnozować zaledwie u 500-600 Brytyjczyków.
Amyloidoza, nazywana potocznie skrobiawicą, powoduje, że w organizmie chorego dochodzi do pozakomórkowego odkładania się tzw. biologicznie nieaktywnych białek. Patologiczne białka zalegają w różnych organach, stopniowo doprowadzając do ich uszkodzenia, a w konsekwencji śmierci pacjenta.
Odpowiednio wczesna diagnoza pozwala na opóźnienie tego procesu i przedłużenie życia chorego średnio o dziesięć lat.
Walka o życie
York zdradził, że początkowo zignorował delikatne zmiany na skórze. Jednak powiększająca się opuchlizna wokół oczu zaczęła go niepokoić, zwłaszcza że aktor nigdy nie miał kłopotów z cerą – jest jedną z niewielu osób w branży, które na planie praktycznie nie korzystały z usług makijażysty.
Aktor był u wielu specjalistów, którzy nie byli jednomyślni i podawali rozmaite diagnozy. Zrezygnowany York chciał sobie odpuścić dalszą walkę, jednak w tym momencie jego żona znalazła numer do emerytowanego doktora Roberta Kyle'a, specjalisty od szpiczaka i amyloidozy.
Lekarz od razu postawił właściwą diagnozę i zalecił odpowiednią kurację. To dzięki niemu York mógł rozpocząć właściwą walkę ze śmiertelną chorobą.
Tak dziś wygląda dawny amant
W lipcu 2012 roku aktor został poddany autotransplantacji szpiku kostnego oraz bolesnej chemii. Operacja jak na razie przyniosła zadowalające rezultaty.
- Nie mam pojęcia, czy jestem wyleczony. W każdej chwili mogę mieć remisję choroby. Jednak na razie wróciła mi chęć do życia. Mogę bez przeszkód podróżować i cieszyć się każdym dniem - powiedział przybyłym na odczyt gościom.
Aktor zaznaczył, że nadal nie wygląda normalnie, ale nie zamierza ukrywać swojej choroby pod warstwą makijażu. Jest również gotowy znowu stanąć przed kamerą. W przyszłym roku do kin ma trafić przygodowy obraz „Quantum Investigations: The Quantum Heist”, w którym York pierwszy raz od wielu lat zagra znaczącą rolę. (sm/gk/jz)