"Mowa ptaków": widzieliśmy najmocniejszy film roku [RECENZJA]
“Mowa ptaków” Xawerego Żuławskiego to jeden z najmocniejszych polskich filmów ostatnich lat. Przez odważne odniesienia do historii z pewnością podzieli publiczność.
Jak przyznają twórcy "Mowy ptaków", nie mogli wymarzyć sobie lepszej reklamy niż zamieszanie wokół jego udziału na festiwalu w Gdyni. Przypomnijmy, film Xawerego Żuławskiego pomimo rekomendacji Zespołu Selekcyjnego początkowo nie dostał się do Konkursu Głównego gdyńskiego festiwalu. W obliczu buntu środowiska filmowego Komitet Organizacyjny Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych włączył "Mowę ptaków" oraz 3 inne rekomendowane tytuły do konkursu.
Ten film miał zrealizować Andrzej Żuławski. Na 10 dni przed śmiercią, reżyser "Szamanki" sprezentował synowi 156 stron scenariusza filmu "Mowa ptaków". Powiedział mu "zrób z nim, co chcesz".
Xawery Żuławski zachęcony przez producenta Marcina Wierzchosławskiego stanął za kamerą produkcji. W tej reżyserskiej rodzinie to nie pierwszy taki przypadek. Andrzej Żuławski zadebiutował na wielkim ekranie filmem "Trzecia część nocy", który został napisany przez jego ojca, Mirosława.
"Mowa ptaków" Xawerego Żuławskiego - o czym jest?
"Mowa ptaków" zaczyna się od sentymentalnej sceny, w której głos i obraz Andrzeja Żuławskiego nakłada się na twarz jego syna, czyli głównego bohatera filmu, w którego wcielił się Sebastian Fabijański. W symbolicznym geście zmrużenia oka i ułożenia palców na kształt kamery filmowej Xawery Żuławski składa hołd nieżyjącemu ojcu.
Już po kilku minutach projekcji staje się jasne, dlaczego "Mowa ptaków" nie miała pojawić się na festiwalu w Gdyni. Otóż jednym z bohaterów filmu jest nauczyciel historii (Sebastian Pawlak), który stara się przekonać nastolatków, że chrzest Polski nie był wielkim krokiem w przód, a początkiem upadku kraju. Młodzież nazywa go za to komuchem, Żydem i wkłada mu na głowę śmietnik.
Na odsiecz historykowi przychodzi polonista, który grożąc uczniom nożem, doprowadza klasę do porządku. Panowie tracą pracę w szkole i próbują na nowo odnaleźć się w otaczającej ich rzeczywistości.
"Mowa ptaków" podzielona jest na rozdziały przedstawiające kolejnych bohaterów. Oczywiście najwięcej uwagi poświęcono alter-ego reżysera. Marian (Sebastian Fabijański) jest aspirującym pisarzem kreującym na piśmie uchodźczą idyllę. Niczym Adaś Miauczyński reaguje furią na błędy językowe swoich rozmówców.
Współlokatorami Mariana jest para: trędowaty kompozytor (Eryk Kulm) i gosposia bogatych państwa (Jaśmina Polak). Jej szefem jest bankier (Borys Szyc), który "żre jak świnia" i bawi się małymi czołgami. Jego ciężarna żona (Marta Żmuda-Trzebiatowska) przyznaje, że wyszła za mąż dla pieniędzy, a dziecko to jej inwestycja.
Główny bohater zakochuje się w kulawej kwiaciarce (Żaneta Palica), która jest uosobieniem zbłąkanego anioła. Wzniosłe idee reprezentuje także rodzina Mariana. Brat-malarz (Andrzej Chyra) i ojciec-reżyser (Daniel Olbrychski) są artystami, dla których wolność jest najcenniejszą wartością. Próbują nauczyć jej nastolatkę Alę (Katarzyna Chojnacka), która nagrywa telefonem komórkowym swój pierwszy film.
"Mowa ptaków" - recenzja
Mnogość wątków w filmie Xawerego Żuławskiego przyprawia o ból głowy. Mamy tutaj nacjonalizm, antysemityzm, komunizm, Auschwitz, powstanie warszawskie, strajki robotników w grudniu 1970 r. i Smoleńsk. Pojawia się przemoc, podział klasowy i upadek edukacji. Z pewnością wielu widzów uzna to za niezrozumiały bełkot.
Odbioru filmu nie ułatwia hermetyczny język, którym posługują się bohaterowie. Jest on naszpikowany odniesieniami do historii, literatury i kina. Scenariusz Andrzeja Żuławskiego łączy ze sobą Inwokację z "Pana Tadeusza", fragment hymnu "Jeszcze Polska nie zginęła!", hasło "Polska gola!" i tekst "Chryzantem złocistych".
"Mowa ptaków" jest kakofonią dźwięków, którą można interpretować na wiele sposobów. Niektórzy dostrzegą w niej piękną rozmowę pomiędzy zmarłym ojcem a synem, inni skupią się na chorobach, które toczą współczesną Polskę. Część widzów nie zrozumie z niego nic.
Przede wszystkim film Żuławskich jest wyrazem gniewu i niezgody na otaczającą nas rzeczywistość. Jednak "Mowa ptaków" nie dokonuje oceny historii i teraźniejszości, ani nie sugeruje jedynego, słusznego wyjścia. Skłania za to do refleksji zdaniem "żeby było po prostu, musi zdarzyć się cud".
W czasach komercjalizacji kina "Mowa ptaków" jest produkcją niezwykłą, bo wołającą o wolność myślenia i tworzenia. Podczas spotkania z widzami na Octopus Film Festival Sebastian Fabijański celnie podsumował to zjawisko, nazywając Xawerego Żuławskiego wolnym człowiekiem, a Patryka Vegę niewolnikiem mamony.
Wobec tego, niezwykle istotnym wydaje się fakt, że tego rodzaju manifest zostanie pokazany na najważniejszym festiwalu filmowym w Polsce. Bo jak mówią bohaterowie "Mowy ptaków", dobre filmy powstają z miłości do kina.