Nawet Tom Cruise nie podołał. Wynik "Mission: Impossible 7" poniżej oczekiwań
Od wybuchu pandemii branża filmowa wciąż mierzy się z finansowym kryzysem. Największe nadzieje pokłada się w letnich blockbusterach. Rok temu kina uratował "Top Gun: Maverick", a teraz liczono, że Tom Cruise znów dokona cudu z "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One". Po pierwszych wynikach box office'u wygląda jednak na to, że tak się nie stanie.
17.07.2023 10:35
Mimo że scjentologiczne powiązania Toma Cruise'a konsekwentnie odcinają go od wielu znajomości w Hollywood, wciąż zaangażowanie tego gwiazdora jest gwarantem kasowego sukcesu. Zresztą aktor angażuje się też jako producent filmów, w których występuje. Przykładem tego jest cała seria "Mission: Impossible", jak i kontynuacja "Top Guna" po ponad 35 latach. "Maverick" zarobił prawie 1,5 mld dolarów, przywracając branży wiarę w zmartwychwstanie kin po pandemicznym kryzysie.
Nic więc dziwnego, że oczekiwania wobec "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" były bardzo wysokie. Studio Paramount Pictures szacowało, że ich produkcja w weekend otwarcia zarobi w samych Stanach Zjednoczonych 90 mln dol. Okazuje się, że przeliczyli się - film po pięciu dniach pokazów osiągnął wynik 78,8 mln dol. Jest to jednak rekordowe otwarcie dla całej serii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Imponujący jest wynik w skali globalnej - szacuje się, że nowe "Mission: Impossible" uzyskało 155 mln dol. wpływów z 70 krajów. Łącznie więc wpływy sięgają poziomu blisko 235 mln dol. Przypomnijmy, że "Top Gun: Maverick" podczas premierowego weekendu zarobił tylko w amerykańskich kinach 124 mln dolarów.
W przypadku "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" pierwsze notowania w box office są o tyle rozczarowujące dla wytwórni, że w związku z pandemią znacznie zwiększyły się koszty produkcji. Nie wliczając kosztów marketingu, powstanie nowego hitu z Tomem Cruisem i Marcinem Dorocińskim kosztowało ich 291 mln dolarów.
Letni okres sprzyja jednak wzrostom wpływów w kolejnych tygodniach. Choć i tu twórców może spotkać zawód, tak jak ostatnio stało się z "Indianą Jonesem i artefaktem przeznaczenia", który po trzech tygodniach od premiery wypadł już z listy topowych tytułów w kinach.