Nawet Tom Cruise nie podołał. Wynik "Mission: Impossible 7" poniżej oczekiwań
Od wybuchu pandemii branża filmowa wciąż mierzy się z finansowym kryzysem. Największe nadzieje pokłada się w letnich blockbusterach. Rok temu kina uratował "Top Gun: Maverick", a teraz liczono, że Tom Cruise znów dokona cudu z "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One". Po pierwszych wynikach box office'u wygląda jednak na to, że tak się nie stanie.
Mimo że scjentologiczne powiązania Toma Cruise'a konsekwentnie odcinają go od wielu znajomości w Hollywood, wciąż zaangażowanie tego gwiazdora jest gwarantem kasowego sukcesu. Zresztą aktor angażuje się też jako producent filmów, w których występuje. Przykładem tego jest cała seria "Mission: Impossible", jak i kontynuacja "Top Guna" po ponad 35 latach. "Maverick" zarobił prawie 1,5 mld dolarów, przywracając branży wiarę w zmartwychwstanie kin po pandemicznym kryzysie.
Nic więc dziwnego, że oczekiwania wobec "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" były bardzo wysokie. Studio Paramount Pictures szacowało, że ich produkcja w weekend otwarcia zarobi w samych Stanach Zjednoczonych 90 mln dol. Okazuje się, że przeliczyli się - film po pięciu dniach pokazów osiągnął wynik 78,8 mln dol. Jest to jednak rekordowe otwarcie dla całej serii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Premiery kinowe 2023. Na te filmy czekamy!
Imponujący jest wynik w skali globalnej - szacuje się, że nowe "Mission: Impossible" uzyskało 155 mln dol. wpływów z 70 krajów. Łącznie więc wpływy sięgają poziomu blisko 235 mln dol. Przypomnijmy, że "Top Gun: Maverick" podczas premierowego weekendu zarobił tylko w amerykańskich kinach 124 mln dolarów.
W przypadku "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" pierwsze notowania w box office są o tyle rozczarowujące dla wytwórni, że w związku z pandemią znacznie zwiększyły się koszty produkcji. Nie wliczając kosztów marketingu, powstanie nowego hitu z Tomem Cruisem i Marcinem Dorocińskim kosztowało ich 291 mln dolarów.
Letni okres sprzyja jednak wzrostom wpływów w kolejnych tygodniach. Choć i tu twórców może spotkać zawód, tak jak ostatnio stało się z "Indianą Jonesem i artefaktem przeznaczenia", który po trzech tygodniach od premiery wypadł już z listy topowych tytułów w kinach.