Nic ponad przeciętność
Serial *"Chichot losu" to kolejna, po opowieści o rozlewisku adaptacja bestsellerowej powieści. Na szczęście do żałosnego poziomu tamtej produkcji daleko. Tak samo daleko jednak do ciekawych seriali obyczajowych, na które wciąż z utęsknieniem czekamy.*
Ekranizacja powieści Hanki Lemańskiej ma przyciągnąć przed telewizory całe rodziny. Bo trochę tutaj o relacjach damsko-męskich, trochę wątku kryminalnego no i dzieci, które z założenia są w centrum uwagi. Dzień i godzina emisji (sobota, po godz. 20) również nie jest bez znaczenia. Podobno o główną rolę ambitnej pani psycholog Joanny trwała zażarta walka wśród polskich gwiazdeczek. Wygrała ją Marta Żmuda - Trzebiatowska, która ostatnio skompromitowała się w "Ciachu". Nie lepiej było w "Ślubach panieńskich".
W najnowszym serialu kompromitacji nie ma, ale widać, że Żmuda-Trzebiatowska najlepiej czuje się w rolach uwodzicielek, a nie załamanych sytuacją kobiet. Tak jest na początku. Kreowaną przez nią Joannę widzimy w pracy, na sali gimnastycznej, całującą się ze swoim chłopakiem. Jest pełna energii, pewna siebie i piekielnie seksowna. Jedno aktorce trzeba oddać, że w "Chichocie losu" wygląda rewelacyjnie i jest chyba aktualnie najpiękniejszą gwiazdą polskich seriali. Problem pojawia się, gdy dochodzi do dramatu związanego z tragedią i wypadkiem jej przyjaciółki. Łzy, nerwy, frustracja są niewiarygodne i nie przekonują. Niestety, aktorka nadal grac nie potrafi. Może jednak to powinno wystarczyć na lekki, wieczorny serial, jakim ma być "Chichot losu"?
Co smutne, zawodzi Mateusz Damięcki. Tak doświadczony już przecież aktor jak on, powinien więcej pokazać. Tymczasem snuje się na ekranie, jakby wypełniał swoje zdanie z przymusu. Szkoda, bo jego postać Marcina mogłaby rozkręcić serial. Sama akcja toczy się w sposób dość leniwy i spokojny. Dziwią szybkie i ruchliwe najazdy kamery w momencie, gdy "Chichot losu" to obyczajowa historia. Odpowiedzialny za zdjęcia Jarosław Żamojda pewnie chciał zdynamizować całość. Kłopot w tym, że jednocześnie poszczególne sekwencje trochę się dłużą. Tym samym całość stwarza wrażenie niespójnej.
Ciekawszym od wątku związanego z opieką nad dziećmi jest wątek kryminalny. Widać, że reżyser Maciej Dejczer, który stał za kamerą "Bandyty" i doskonałego "Oficera", wie jak budować napięcie. Tajemnica śmierci Elżbiety przyjaciółki Joanny wciąga bardziej niż zmagania bohaterki z sympatycznymi, choć niezwykle rozwydrzonymi dziećmi. Dobry wątek kryminalny w obyczajowym serialu? Na bezrybiu jaki obserwujemy w polskich telewizjach i rak ryba.
Plus dla serialu za humor. Żarty i dialogi nie są toporne i nawet w miejscu pracy Joanny można usłyszeć niezły dowcip i aż chciałoby się, żeby to właśnie tam jak najczęściej przenosiła się akcja. Niestety nie można powiedzieć tego w związku z pojawianiem się ducha Elżbiety. Dziwi niekonsekwencja. Jeśli zjawa jest projekcją Joanny, to czemu nie za każdym razem otwiera usta, kiedy z nią rozmawia. Z drugiej strony widzowie tak usilnie poszukujący baśniowych historii powinni być zadowoleni.
Większej kariery serialowi jednak nie wróżymy. Pewnie skończy się na jednej serii, a odpowiedzialni za ramówkę w TVP znów będą chcieli ożywić widzów nowym serialem. "Chichot losu" na pewno uratował Martę Zmudę-Trzebiatowską. Kolejna szansa na pokazanie się wykorzystana. Pytanie, czy nie ma w Polsce innych lepszych aktorek, które może jeszcze nie pokazały się szerszej publiczności, a mogłyby w takich produkcjach zaistnieć? Bo scenariusze jak widać, najlepiej adaptować z książek.