Nie dajcie się oszukać
Osoby scenarzysty i reżysera drugiej odsłony „Oszukać przeznaczenie” spotkały się ponownie na planie filmowym, aby razem stworzyć jego kolejny sequel, jednak tym razem z pewnym urozmaiceniem, czyli efektem trójwymiarowego obrazu. Pierwowzór „Oszukać przeznaczenie” z 2000 roku, w gatunku jakim jest horror, wprowadził wiele świeżości i oryginalności, które przyciągnęły tłumy widzów. Niestety, jak to najczęściej bywa, kontynuacja z każdą następną obniżała swoje loty. Producenci chcąc uratować serię postanowili czwartą odsłonę wzbogacić o 3D, który w pewien sposób spełnił swoje założenie, bo bez tego byłby horrorem niskiej klasy B.
„Oszukać przeznaczenie 4” w gruncie rzeczy nie różni się niczym specjalnym od swoich poprzedników. W dużym stopniu przypomina on pewien gatunek filmowy (horror) nazywany „slasher”. Termin ten powstał w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Charakteryzuje się szablonową formą akcji, gdzie grupa ludzi, ginie w określonej kolejności, zabijana przez krwiożerczych oprawców. Przykładem tego typu obrazu są między innymi „Dom woskowych ciał”, „Krzyk” czy „Teksańska masakra piłą mechaniczną”. Najczęściej te historie kończą się przeżyciem jednego, góra dwóch bohaterów, dzięki czemu można stworzyć kolejną część, tak zwany sequel. Tutaj mamy podobną sytuację, z tą małą różnicą, że mordercą nie jest konkretna osoba, lecz ścigające głównych bohaterów przeznaczenie.
Grupka młodych ludzi tym razem wybiera się na popularne w amerykańskim państwie wyścigi typu NASCAR. We wcześniejszych częściach miejscem rozpoczynającym tragiczne zdarzenia, chronologicznie, były: samolot, autostrada i rollercoaster. Filmowcy zawsze wybierali lokalizacje, w których jednorazowo mogło zginąć sporo ludzi. Nick - jeden z nastolatków, ma przerażającą wizję, w której widzi jak na torze dochodzi do dramatycznego wypadku. Skutkiem czego ginie wiele ludzi, w tym jego przyjaciele. Na kilka minut przed tragicznym punktem kulminacyjnym, Nick razem ze znajomymi i kilkoma innymi osobami opuszczają trybuny. Ten ruch chroni ich przed śmiercią, lecz w rzeczywistości odwlekają w czasie przeznaczony sobie los. Będą chcieli zrobić wszystko, aby przeżyć, jednak oszukanie biegu wydarzeń stanie się wręcz niemożliwe.
Wybierając się do kina, miałem neutralne wyobrażenie o filmie. Wszystkie poprzednie części uważam za dobre (pierwsza jest kultowa w gatunku horroru), chociaż trzecia trochę mnie rozczarowała. To, co teraz zaserwowali nam twórcy przechodzi ludzkie pojęcie. „Oszukać przeznaczenie 4” nie można nawet ocenić jako poniżej oczekiwań. Produkcja swoją treścią przedstawia się wręcz tragicznie, zwłaszcza tyczy się to sposobów, w jaki giną poszczególne postacie. Chyba filmowcom wyczerpały się pomysły. W celu zatuszowania tego faktu sięgnęli po litry krwi, latające głowy i ludzkie wnętrzności. Zamiast efektu strachu mamy prawdziwą czarną komedię. Na pomstę zasługują irracjonalne zachowania bohaterów. Wiadomo, głupota prowadzi do zguby, ale bycie takimi idiotami w rzeczywistym świecie jest chyba niemożliwe. Sztuczne, a chwilami śmieszne dialogi, przypominają instrukcję obsługi śrubokręta kupionego w szwedzkim centrum handlowym. Pośród wszechobecnej tandety „Oszukać przeznaczenie 4” ma jedną jasną i wartą pochwalenia
stronę. Zastosowana trójwymiarowość jest na bardzo wysokim i robiącym wrażenie poziomie. Chwilami ma się świadomość, że jesteśmy realnymi uczestnikami zdarzeń i to właśnie nam grozi wielkie niebezpieczeństwo. Lecące w naszym kierunku przedmioty, tryskająca krew wywołują naturalny u widzów odruch uniku. Autentyczność sytuacyjna robi wrażenie, czego niestety nie można powiedzieć o reszcie filmu. Po zakończeniu seansu zdecydowałem, że na jakiś czas rezygnuję z kinowych przygód z horrorem. Przecież świat jest taki piękny i pełny produkcji naprawdę wartych naszej uwagi. A efekt 3D pomimo, że wprowadza sporo urozmaicenia, nie daje tyle satysfakcji, co dobrze zrealizowana i opowiedziana historia.